Premiera "Żeby nie było śladów" na festiwalu w Wenecji. "To film pokazujący, jak każda władza deprawuje"

Zietek_2
Polski kandydat do Oscara
Światowa premiera filmu Jana P. Matuszyńskiego pt. "Żeby nie było śladów" odbędzie się 9 września podczas 78. festiwalu w Wenecji. Obraz jest polskim kandydatem do Oscara. W Dzień Dobry TVN o tej głośnej produkcji opowiedział jeden grających w nim z aktorów, Tomasz Ziętek.

"Żeby nie było śladów" w Wenecji

Najnowszy film Jana P. Matuszyńskiego opowiada historię, która wydarzyła się w 1983 roku podczas stanu wojennego. Wówczas syn opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej, Grzegorz Przemyk, został zatrzymany i ciężko pobity przez patrol milicyjny. Chłopak umarł po dwóch dniach agonii, jednak komunistyczny reżim usiłował obarczyć za to winą pracowników pogotowia. Jedyną osobą, która była świadkiem śmiertelnego pobicia, jest jeden z kolegów Grzegorza, Jurek Popiel, który chce walczyć o sprawiedliwość i złożyć obciążające milicjantów zeznania. Wtedy władza decyduje się użyć wszelkich narzędzi przeciwko świadkowi i matce zmarłego, aby ich skompromitować i zapobiec złożeniu zeznań w sądzie. 

- Tę historię opisywano wielokrotnie. W 2017 roku za reportaż "Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka" Cezary Łazarewicz otrzymał nagrodę Nike i właśnie na podstawie tej książki Jan Paweł Matuszyński stworzył film. Dziś światowa premiera w Wenecji - powiedział Mateusz Hładki w Dzień Dobry TVN.

Tomasz Ziętek o "Żeby nie było śladów"

O dziele Jana P. Matuszyńskiego opowiedział w Dzień Dobry TVN odtwórca roli Jurka Popiela, a przyjaciela Grzegorza - Tomasz Ziętek. Podkreślił, że jego postać bazuje na historii prawdziwego człowieka, jednak została stworzona na podstawie scenariusza. W czwartek 9 września Tomasz, wraz z innymi gwiazdami w Wenecji od rana udzielał wywiadów, brał udział w konferencji prasowej oraz sesji zdjęciowej, natomiast wieczorem pojawi się na oficjalnej premierze. Choć to dla niego intensywny dzień, bardzo się z niego cieszy. Ma nadzieję, że każdy w tej produkcji znajdzie coś dla siebie.

- Myślę, że na wielu płaszczyznach ten film jest uniwersalny i można się tam uniwersalnych treści doszukiwać, bo sam wątek, który jest początkiem całej historii, czyli to feralne pobicie, wiąże się niejako z tymi wszystkimi przejawami przemocy ze strony policji, które mają miejsce na świecie. Myślę, że to jest zupełnie aktualny temat. No i jest to troszeczkę film pokazujący, jak każda władza deprawuje - nie tylko ta władza polityczna, ale rodzicielska. O tym też jest ten film - tłumaczył Tomasz Ziętek w Dzień Dobry TVN.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości