Ewelina Flinta – dzieciństwo i pierwsza styczność z muzyką
Ewelinę Flintę znają wszyscy, przy jej utworach 20 lat temu płakało, rozstawało się i godziło wiele par. Wzruszające piosenki, koncert dla wielotysięcznej publiki i ogromną popularność. Kariera przyszła niespodziewanie i bardzo młodym wieku. Nic dziwnego, z muzyką gwiazda obcowała już od najmłodszych lat. Podziwiając poprzednie pokolenia, chłonęła pasję do muzykowania.
- Mam ogromne szczęście, że pochodzę z bardzo muzykalnej rodziny i z takiej rodziny, gdzie tę muzykę rzeczywiście się kochało. Nikt z nas nie ma wykształcenia muzycznego, ale moja babcia i dziadek Flintowie pochodzili z Kresów. Oboje śpiewali w jakichś chórach. Dziadek grał na akordeonie. Na imprezach rodzinnych był akordeon i śpiewanie różnych piosenek przedwojennych. Bardzo często się mówiło "o, u tych Flintów to śpiewają" – wspomina wokalistka.
Z czasem i w głowie Eweliny pojawiły się myśli, by zająć się muzyką na poważnie. Śpiewanie sprawiało jej bowiem ogromną przyjemność i satysfakcję. Jako nastolatka swoich sił próbowała w kilku zespołach. W pierwszej klasie liceum śpiewała w zespole, który grał rocka psychodelicznego, z drugiej klasie w zespole blues-rockowym Dobre Piwo.
- Pierwsze myśli pojawiły się w liceum. Może i wcześniej miałam swoje marzenia, ale cały czas miałam też wbitą do głowy myśl, że trzeba mieć poważny zawód. Że ta muzyka, to nie wiadomo czy z tego można żyć. Teraz już wiem, że oczywiście jest to bardzo trudne, ale możliwe. (…) W zespołach, w których śpiewałam, byli dorośli faceci i ja 16-letnia. Podziwiam moich rodziców, że zaufali mi i pozwolili jeździć na te próby. I bardzo im za to dziękuję – powiedziała.
Kolejna grupa, z którą Ewelina podjęła współpracę to zespół Surprise.
- To jest historia praktycznie niewiarygodna, bo nasz menadżer znał się z Jurkiem Owsiakiem. I podobno podrzucił Jurkowi kasetę z nagraniami poprzedniego zespołu. Gdy odruchowo szukał czegoś w samochodzie, usłyszał mnie. Dostaliśmy zaproszenie na przystanek Woodstock. To był pierwszy koncert z zespołem Surprise, jaki zagraliśmy w ogóle. W 1997 roku otwieraliśmy festiwal, zagraliśmy dla 30 tysięcy osób. A ta propozycja zagrania na festiwalu padła, zanim jeszcze spotkaliśmy się na jakiejkolwiek próbie. To w ogóle to brzmi jak taki klasyczny American Dream, a wydarzyło się w Polsce -wspomina.
Chwilę później Ewelina wzięła udział w talent-show. Jako 23-letia dziewczyna z dnia na dzień stała się popularna w całej Polsce.
- Czy ja byłam przygotowana? Nie byłam. I naprawdę uważam, że nie jesteśmy w stanie, że nikt nie jest w stanie przygotować się na taką popularność. Dopiero jak w tym jesteś, można się dowiedzieć, co to tak naprawdę jest. A bycie osobą popularną tak bardzo, jak ja wtedy byłam, to jest coś bardzo nienaturalnego dla ludzkiej psychiki. Oczywiście to potrafi być takie nakręcające, też zachwycające, bo to jest bardzo miłe. Nagle prawie cała Polska wie, kim jesteś, słucha twoich piosenek, kupuje twoją płytę. Płyta szybko jest złota. Ja dostaję nagrody, hit roku, wokalistka roku. Było tego bardzo dużo. Nie ma takiej możliwości, żeby się do tego przygotować, ale uważam, że i tak świetnie sobie wtedy poradziłam, jeszcze na takim rynku muzycznym polskim, który tak naprawdę był raczkujący – powiedziała.
Kilkanaście lat temu branża wyglądała zupełnie inaczej. Jak wspomina Ewelina, nie miała ona stylistów, którzy pomagali jej w doborze kreacji. Wszystkiego uczyła się na własnej skórze. Mimo wielu koncertów wiele do życzenia pozostawiały finanse.
- Wyobraź sobie, że w tym czasie, kiedy właściwie już wszyscy mnie rozpoznawali, nadal jeszcze wynajmowałam mieszkanie z moimi koleżankami na Kępie Potockiej w Warszawie. Parę miesięcy przed wydaniem, "Żałuję", tak naprawdę bardzo ciężko było mi przeżyć miesiąc w Warszawie. Chwilę później byłam znana, ale jeszcze nie zarabiałam pieniędzy. To było ciekawe, jestem bardzo znana, ale nadal nie mam kasy – wyjaśniła.
Na szczycie nie zabrakło także samotności i strachu, komu tak naprawdę można zaufać.
- Dość szybko się sparzyłam kilka razy. Musiałam komuś zaufać, ale często wybierałam źle. I też nic dziwnego, miałam tylko 23 lata i to było bardzo trudne. W całym tym wydarzeniu taką osobą ważną był producent mojej pierwszej płyty, Tomek Bonarowski. Nagrywaliśmy w Gdańsku, u niego w studio. Te moje wyjazdy to były takie chwile wytchnienia. To zaufanie to była bardzo trudna sprawa i tak naprawdę ja przez bardzo długi czas to zaufanie do ludzi w sobie musiałam odbudowywać. Chyba dopiero w 2011 roku, kiedy poznałam mojego już obecnego przyjaciela Bartka, zaczęłam się jakoś tak otwierać na ludzi - wyznała.
Ewelina Flinta zniknęła z show-biznesu
Choć Ewelina od dziecka marzyła, by być częścią świata muzycznego, rzeczywistość pokazała zupełnie inne oblicze sławy. Wkrótce gwiazda postanowiła usunąć się w cień i zniknęła na kilkanaście lat. Z muzyki jednak nie zrezygnowała, w tym czasie realizowała swoje projekty, na własnych zasadach.
- Dopiero w momencie, kiedy zakończyliśmy kontrakt, ja po prostu poczułam wolność. To spowodowało, że rzeczywiście zaczęłam w ogóle inaczej myśleć. Muszę mieć dużą możliwość decydowania sama o sobie, bo inaczej się po prostu duszę. Jestem w stanie iść na kompromisy, ale finalnie i tak te płyty są podpisane Ewelina Flinta.
Ewelina Flinta – działalność społeczna
Ewelina na czas "nieobecności" w świecie show-biznesu realizowała własne projekty i pomysły. Została także ambasadorką Fundacji Nasza Ziemia.
- Od kilku lat jestem członkinią Rady Fundacji Ekologicznej. Później dołączyłam też do projektu Sounds Like Women. Zostałam zaproszona przez moją przyjaciółkę Luizę Staniec, która napisała tekst do "Żałuję". To jest projekt międzynarodowy, społeczno-muzyczny, który miał zwrócić uwagę na problemy, z jakimi muszą się mierzyć kobiety, ale przede wszystkim na problem przemocy domowej, który jest ogromny. W tym projekcie wzięły udział artystki z Hiszpanii, z Turcji, z Wielkiej Brytanii, z Francji – powiedziała.
Projekt ten został rozszerzony również na Polskę. We współpracy z Niebieską Linią Ewelina i jej przyjaciółka rozgłosiły sprawę.
- Całe to wydarzenie to były nie tylko koncerty, ale też panele dyskusyjne ze specjalistami z różnych fundacji. Piosenka "Panno Chłód", którą napisałam, opowiada o tym, co tak naprawdę dziewczyny i kobiety słyszą przez całe swoje życie. Mówi się nadal, to jest twoja wina, bo ubrałaś się zbyt prowokująco, zbyt wyzywająco. Na posterunkach policji do tej pory pytają, a w co byłaś ubrana? Jakby to miało znaczenie. Zrzucają winę na kobiety. My tą kampanią chcieliśmy zrobić coś pozytywnego. Największym problemem jest to, że ponad 70% kobiet nikomu przez całe swoje życie nie powiedziało o tym, co je spotkało, a wiemy, że w ogóle rozmowa, powiedzenie komukolwiek z bliskich, jest uzdrawiająca i może prowadzić do tego, że wydarzy się coś dalej, że może ktoś się zgłosi na terapię. Wspólnie stworzyliśmy hasło "Możesz mi powiedzieć", a cała akcja miała zwrócić uwagę kobiet, że są numery telefonów, pod którym mogą zadzwonić, a po drugiej stronie są specjalistki – wyjaśniła Ewelina.
Artystka wierzy także, że poprzez muzykę można zmienić świat. Choć podchodzimy do niej rozrywkowo, teksty pozostają w pamięci słuchaczy i wnoszą nowe wartości.
- Na szczęście też jest coraz więcej takiej bardzo odważnej wypowiedzi. Bardzo mnie cieszy to, że coraz więcej kobiet pisze i ogóle już się nie kryją w tym, co piszą i jak piszą. Myślę, że tego potrzebujemy, żeby poczuć tę wolność i nie zastanawiać się cały czas, że oczekuje się od nas konkretnych zachowań. Ta wypowiedź, artystyczna jest dużo bardziej wartościowa. Czy jesteśmy w stanie zmieniać świat muzyką? Myślę, że nadal tak, bo jeśli wpłyniemy na jednego słuchacza, to już jest dużo – podsumowała.
Ewelina Flinta powraca z nowym materiałem
Ewelina Flinta wróciła na scenę muzyczną z nowym albumem "Mariposa". Premiera nowego albumu miała miejsce we wtorek, 21 maja 2024 r.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Blendersi odpalają "Ciągnik" po 28 latach. Co przygotowali na wielki powrót?
- "Kaprysy" sanah już dostępne. Na nowej płycie także Dawid Podsiadło i Vito Bambino
- Monika Lewczuk powraca na scenę. Artystka zaprezentowała nowy singiel "Lekko"
Autor: Nastazja Bloch
Reporter: Nastazja Bloch
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN Online