Święta z dzieciństwa
Dorota Szelągowska jako dziecko spędzała wigilię u babci Lidki. Zjeżdżała się wtedy cała rodzina i było tyle osób, że trzeba było pożyczać krzesła od sąsiadów. - Było tłoczno, gwarno, radośnie. Święta kojarzą mi się też z oczekiwaniem. Pamiętam, jak nie mogłam doczekać się prezentów od Mikołaja. Nie były wielkie, skarpetki, książka, rękawiczki, mydło, ale zawsze bardzo się cieszyłam. Wtedy, w latach 80., nawet żółty ser w plasterkach był luksusowym prezentem pod choinkę - powiedziała Szelągowska w rozmowie z Olivią.
Prezenterka przyznała, że na święta czekała na długo przed pierwszą gwiazdką. Ubieranie choinki, pieczenie pierniczków czy nawet sprzątanie to jej wspomnienia z dawnych lat.
"Inspirujące kobiety"
- Najbardziej pamiętam froterowanie podłogi. Mieliśmy do tego specjalną froterkę, która tak pracowała, że aż klepki wypadały (śmiech). Potem trzeba było wyszorować gazetami okna na błysk, pomyć szkła w kredensie, sprzątnąć każdy kąt, żeby nie było nawet pyłku. No i trzepanie dywanów na śniegu - porządnie, bo wtedy mało kto miał odkurzacz, w każdym razie u nas była tylko taka "Kaśka", która zbierała z wierzchu. Uwielbiałam zresztą sprzątać. Miałam taki poradnik o sprzątaniu Ireny Gumowskiej i wszystko robiłam według wskazówek. Jako dziecko bardzo chciałam zostać gosposią, rozumianą szerzej - kobietą, która organizuje wnętrza - wyznała w Olivi.
Zwyczaje, które kultywuje do dzisiaj
Dorota Szelągowska podkreśliła, że w jej rodzinnym domu musiało być zawsze sianko i łuska z karpia pod obrusem, choinkę ubierało się w wigilię, ale nigdy na stole nie było dwunastu potraw.
- Nasze wigilie były skromne - barszcz z uszkami, śledzie i karp smażony z ziemniakami. Proste, ale pyszne. Zresztą do dziś takie są - nie znoszę marnowania jedzenia, a przygotowywanie mnóstwa dań w wielkich ilościach zwykle tak się kończy. Na początku próbowałam robić tak, jak robiła babcia, ale w końcu zrozumiałam, że powinnam zbudować własne tradycje - wyznała Szelągowska.
Prezenterka lubi też sprawiać bliskim przyjemność prezentami i myśli o nich znacznie wcześniej. W Warszawie choinkę ubiera już w Mikołajki, bo wigilię całą rodziną spędzają w jej domu na Warmii.
- Mam w domu mnóstwo piżam w szkocką kratę i od rana wszyscy goście chodzą tak ubrani i wspólnie, przy palącym się kominku, przygotowujemy dom do wieczerzy. Oczywiście do stołu siadamy w odświętnych strojach. Robię wigilię "po swojemu". To zlepek ulubionych tradycji, które każdy wynosi ze swego domu - wyjaśniła, a następnie dodała: - Nauczyłam się cieszyć na zapas, kiedy inni na zapas się martwią. Ta radość jest mi potrzebna do życia. Nie lubię marnować życia na smutki.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Pierwsza randka na "Listach do M.": "Przełomowy moment"
- Gwiazdy przyznały się do swoich kompleksów. "Tu mi za dużo, tam mi za mało"
- Wspólne kibicowanie. Co zrobić, gdy druga połówka nie jest zainteresowana sportem?
Autor: Daria Pacańska
Źródło: Olivia
Źródło zdjęcia głównego: TVN