- Artyści podkreślają, że dawniej życie było spokojniejsze, a relacje – głębsze.
- Internet ułatwia kontakt z widzami, ale przyniósł anonimowość i presję.
- Dawna sława wynikała z pracy i talentu, nie z liczby odsłon.
Cyfrowa rewolucja a życie artystów. Głosy legend sceny
Do Dzień Dobry TVN zaprosiliśmy gwiazdy, aby porozmawiać z nimi o czasach, w których nie było jeszcze Internetu. Zdaniem Ireny Santor żyło się wtedy dużo spokojniej.
– Teraz świat jest bardzo rozedrgany właśnie przez to, że wszyscy się możemy pozornie tak łatwo informować, spotykać, ale coś się zmieniło niedobrego. Dawniej telefon służył do tego, że jeżeli się umawiałam na spotkanie z kimś w określonym miejscu, określonej godzinie, to się zjawiałam i mogliśmy sobie rozmawiać. Czas był dla nas. Czas moich spotkań liczył się powiedzmy na godziny, a teraz kiedy się spotykam z kimś według tego nowego systemu porozumiewania się, tak to nazwę, to czas się liczy na minuty - stwierdziła Irena Santor.
- To się wszystko skróciło. Powinno się wydłużyć. Powinnam mieć więcej czasu, a mam mniej. Więc nie wiem, co to z tą techniką się stało. Ja wolałam jednak dawniejsze czasy – dodała wokalistka.
Sława kiedyś i dziś. Praca kontra viral
Wspomnienia Magdaleny Zawadzkiej i Krzysztofa Janczaka pokazują, jak różnie można patrzeć na Internet. Aktorka podkreśliła, że rozpoznawalność budowało się dzięki talentowi i ciężkiej pracy, a nie algorytmom.
– Obecnie te tak zwane gwiazdy zna się, można powiedzieć, dlatego, że się pokazują. My nie wiemy z jakiego powodu, gdzie, ale miga nam twarz. Miga nam twarz, gdzie włączy się cokolwiek, jest jakaś twarz i bez względu na to, co ta twarz reprezentuje, czy coś wartościowego, czy nic nie reprezentuje, ta twarz staje się twarzą publiczną - stwierdziła Magdalena Zawadzka.
- Teraz ja w ogóle nie wiem, kto jest kim. Mało tego, Internet wprowadził coś obrzydliwego, poza ilością, anonimowość, można wszystko o wszystkich powiedzieć i to jest bezkarne. (...) A przecież czas jest największą wartością w naszym życiu – dodała.
Krzysztof Janczak dostrzegł natomiast również zalety nowych narzędzi.
– Ja teraz mam swój nawet kanał w Internecie, wiem, jak to działa, można mieć taki bezpośredni kontakt z widzem. (...) I to jest taka troszeczkę zaleta dla artystów, że mają bezpośredni kontakt z ogromną widownią – podsumował aktor.
Zobacz także:
- Niedaleko pada jabłko od jabłoni. Tytus Skiba wydał debiutancką płytę
- Big Cyc wciąż gra w pierwszym składzie. "33 lata temu wyszliśmy na imprezę i jeszcze z niej nie wróciliśmy"
- Fani gwiazd potrafią zaskakiwać wytrwałością. "Trwało to latami, żeby wspiąć się do ich garderoby"
Autor: Oskar Netkowski
Źródło zdjęcia głównego: Wojciech Olkuśnik/East News