Znane osoby przyznają się do depresji
Bartek Jędrzejak cierpiąc z powodu depresji – jak wielu chorych – był przekonany, że nie da rady mówić o tym publicznie. Zdecydował, że zrobi ten krok, gdy temat był szeroko poruszany w mediach w Międzynarodowy Dzień Walki z Depresją (23 lutego), ustanowiony właśnie po to, by szerzyć wiedzę na temat choroby, a ludzi nią dotkniętych mobilizować do szukania wsparcia. – Na swoim Instagramie napisałem o tym, że walczyłem z depresją i nerwicą lękową, że rozumiem wszystkich, którzy z tym walczą. Dziś z uśmiechem o tym mówię, że ponad rok trwało leczenie pod opieką psychiatry.
Impuls do ujawnienia problemu dały Bartkowi Jędrzejakowi inne znane osoby. – Skoro przyznali się do tego Justyna Kowalczyk, Szymon Majewski, dlaczego ja miałbym o tym nie powiedzieć? I nie myślę tutaj o sobie, bardziej o ludziach, którzy przez to przechodzą, u których się ta choroba zaczęła i nasiliła, żeby w jakiś sposób pomóc – mówił prezenter, ale dodał, że opowiadanie o swoich przeżyciach też jest dla niego formą terapii.
Dlaczego nie odważył się przyznać do depresji w czasie, który był dla niego najtrudniejszy? – Bo o chorobach związanych z głową się nie mówi. Taka jest tendencja i tak się u nas w Polsce utarło. Kiedy ktoś ma raka, anginę, zapalenie płuc, dokładnie wiemy, jak się zachować, co powiedzieć, jak wesprzeć. Jeśli ktoś z naszych znajomych, z rodziny mówi, że ma depresję, że ma nerwicę lękową, mam wrażenie, że momentalnie się usztywniamy (…). Poza tym każda choroba związana z głową to jest informacja: od tego człowieka z daleka, to jest psychol, on ma coś nie po kolei w głowie, nie wiadomo, co się zdarzy – wyjaśnił.
Zauważa też, że depresja jest chorobą, która została przez nasze społeczeństwo zbagatelizowana. Tymczasem dotyczy sporej jego części. Gdy Bartek Jędrzejak postanowił się otworzyć i podzielić doświadczeniami związanym z chorobą, okazało się, że wiele osób z jego otoczenia też ma ten problem. – Depresja jest jak katar albo alergia na wiosnę – tak bardzo jest powszechna – mówił.
Co może wywołać depresję
Przed tym jak u prezentera TVN zdiagnozowano depresję, miał wyjątkowo ciężki rok w pracy. Mało czasu spędzał w domu, dużo w delegacjach. W końcu poczuł, że brakuje mu energii. Do pogorszenia samopoczucia w ogromnej mierze przyczyniła się osobista sytuacja – zakończenie trwającego dziewięć lat związku. Dodatkowym czynnikiem wyzwalającym chorobę stało się coś, co z założenia miało być powodem do radości. Bartek Jędrzejak został bowiem gospodarzem programu "Big Brother", który po 18 latach powrócił na antenę TVN. – Poprowadziłem pierwszy odcinek, to były ogromne emocje, potworny stres. I ten stres na koniec dopchnął korek. Pamiętam, że nie mogłem wtedy zasnąć, pół nocy przekręcałem się z boku na bok. Miałem poczucie, że bolą mnie mięśnie, byłem podenerwowany. Rano wstałem jako zupełnie inny człowiek – z potwornym lękiem, że wstaję. Po drugie przestałem jeść. Po trzecie wyjście z domu dla mnie było jak zdobywanie K2. Zaczęły się objawy psychosomatyczne, wymioty – wspominał początki choroby.
Jak depresja zmienia życie chorego
Chudł w takim tempie, że znajomi komentowali zmiany w jego wyglądzie. To zaś nakręciło w nim spiralę lęku, że jest poważnie chory. Zaczęło się robienie wszelkich możliwych badań: próby wysiłkowe, testy na HIV i na choroby weneryczne. Kiedy jednak żadne wyniki nie wskazywały na problemy ze zdrowiem, wmawiał sobie, że prawdopodobnie w laboratorium pomylono fiolki...
Dręczony dolegliwościami fizycznymi wyglądał niezdrowo i czuł się coraz gorzej. Miewał ataki paniki, nie był zdolny do pracy. – Kiedy rano jechałem na dyżur, wstawałem o 5.30, dzień rozpoczynałem wymiotami, nic nie jadłem. Samo zebranie się z domu do pracy to była tortura. (…) Bez wspomagania farmakologicznego nie byłem w stanie wyjść na scenę. Po dwóch odcinkach Big Brothera, chciałem zadzwonić do dyrektora programowego i powiedzieć, że to jest ponad moje siły. (…) Całą drogę do DDTVN były łzy, płacz i histeria – wspominał. Prezentując pogodę mobilizował się na dwie, trzy minuty, by nie dać po sobie poznać, że coś jest nie w porządku. Tylko makijażystki wiedziały, w czym rzecz. Od wtajemniczonych osób słyszał wtedy, że jest świetnym aktorem.
Gdy wracał do domu, nie było lepiej. – To jest tak, że leżysz, patrzysz w sufit i czekasz aż oczy się zamkną. Gdy byłem sam w domu, zostawiałem otwarte drzwi, by ratownicy medyczni nie musieli ich wyważać, gdyby coś mi się stało. Nie chciałem odebrać sobie życia, ale zmęczenie wywoływało lęk przed chorobą i przed śmiercią.
Z pomocą przyszła mama, która z zawodu jest psychologiem klinicznym i potrafi pokierować osobą chorującą na depresję. Wsparcie okazała także koleżanka z pracy, która ma doświadczenia związane z tą chorobą. – Sylwia chodziła ze mną na spacery, słuchała tego, co mam do powiedzenia, mimo że mówiłem w kółko o tym samym – mówił Bartek Jędrzejak.
Depresja a relacje z bliskimi
Wiele osób jednak zawiodło. Choroba sprawiła wprawdzie, że Bartek Jędrzejak poczuł jeszcze większą więź z rodziną, dzięki temu, że zachorował, odbudował relację z bratem. Depresja zweryfikowała jednak kontakty z przyjaciółmi i znajomymi. – W wielu przypadkach nie było ani jednego telefonu, ani jednego SMS-a. Nie chodziło o depresję, bo o tym nie mówiłem, ale jeśli człowiek nagle się zapada, znika, przestaje kontaktować, to wystarczy jeden telefon z pytaniem, co się stało (…), z zapewnieniem: jestem, myślę o tobie, jeśli czegoś potrzebujesz, dzwoń – mówił prezenter, który pozbycie się z otoczenia pseudoprzyjaciół uważa za pozytywny efekt depresji.
Jak pokonać depresję
Bartek Jędrzejak doświadczył tego, że dobre efekty daje połączenie leczenia farmakologicznego z terapią. Rzecz w tym, że recepty na leki psychoaktywne wypisuje psychiatra, nie sposób więc uniknąć wizyt u tego specjalisty. – W tym poście na Instagramie napisałem o stygmie psychiatrii i psychologii. Gdy ktoś idzie do onkologa, wszyscy mu będą współczuli, bo ma raka, ale jak ktoś idzie do psychiatry i psychologa, jest poddawany psychostygmie – mówił.
Na pytanie, jakie znaczenie ma dla niego doświadczenie depresji, odpowiada, że nie był to najlepszy czas w jego życiu, ale choroba wiele zmieniła. Oprócz tego, że zdał sobie sprawę, które z otaczających go osób są dla niego ważne, rozpoczął terapię i na razie z niej rezygnuje, ponieważ "bardzo służy mu poruszanie innych tematów". – Z jednej strony choroba przyniosła wiele złych rzeczy, ale gdyby się nie wydarzyła, nie wiem, gdzie bym dzisiaj był – mówił.
Zobacz wideo: Edyta Pazura o podstępnej depresji:
Zobacz też:
Aleksandra Popławska o depresji i ojcu alkoholiku. W jaki sposób pokonała chorobę?
Autor: Magdalena Zamkutowicz