Porwanie, znęcacie się i bestialskie morderstwo Tomka Jaworskiego przeszło ćwierć wieku temu wstrząsnęło opinią publiczną. O sprawie przypomniała ostatnio goszcząca w podcaście Onetu "Bar Paragraf" Katarzyna Bonda.
Warszawa. Maturzysta był torturowany przez oprawców, bo ktoś zarysował im samochód
W piątkowy wieczór z 13 na 14 czerwca 1997 roku 19-latek wraz z grupą znajomych świętował koniec matur na polanie przy Parku Młocińskim. Przed północą zabawę popsuła im grupa bandytów z kijami bejsbolowymi. Przestraszeni młodzi ludzie rozbiegli się, a napastnicy przenieśli się na pobliski parking.
Bandyci "zaczęli rozbijać forda, w którym siedzieli chłopak z dziewczyną. Chłopak włączył silnik i uciekł, uszkadzając po drodze auto napastników. Ci wrócili na polanę i żądali od maturzystów adresu kierowcy forda. Młodzi nie wiedzieli, o co chodzi, napastnicy ponownie rzucili się na nich z kijami" - opisała Elżbieta Sitek na łamach "Gazety Policyjnej".
Maturzyści zdołali uciec i ukryć się w krzakach. Z wyjątkiem Tomka Jaworskiego. Jego dopadli. Został pobity przez napastników i uprowadzony.
Oprawcy zabrali Tomka Jaworskiego do mieszkania Moniki Sz., która stała na czele szajki. Na miejscu urządzili sobie libację: jedli, pili i w tzw. międzyczasie torturowali 19-latka. Jak podaje gazeta.policja.pl, bili go kijem bejsbolowym, obcinali włosy, grozili tasakiem, przywiązywali do kaloryfera, a po kilku godzinach Monika stwierdziła: "Trzeba z nim skończyć, bo w tej sprawie może być dużo szumu!".
Zabójstwo Tomka Jaworskiego
W sobotę, 14 czerwca 1997 roku oprawcy zabrali maturzystę nad Kanał Żerański. Monika Sz. kazała kolegom wykopać dół, a sama zagadywała 19-latka. Potem jeden z mężczyzn wprowadził chłopaka do wykopanego dołu i zadał mu cztery śmiertelne ciosy w okolice serca. Ciało oblano benzyną i podpalono.
Rok później, w maju 1998 roku, przed Sądem Wojewódzkim w Warszawie rozpoczął się proces oskarżonych o zabójstwo Tomka Jaworskiego.
Katarzyna Bonda o Monice Sz.
Ostatnio sprawę zabójstwa Tomka Jaworskiego przypomniano w podcaście kryminalnym Onetu "Bar Paragraf". Prowadzący Jan Stanisławski i Wojciech Sroczyński razem z Katarzyną Bondą, autorką książki "Polskie morderczynie" rozmawiali m.in. o Monice Sz.
- W jej dzieciństwie i dorastaniu praktycznie nie było miłości. Nie miała poczucia bezpieczeństwa. Bardzo szybko została matką. Jej kontakty z mężczyznami były delikatnie mówiąc niesatysfakcjonujące. Trafiała na mężczyzn, którzy mieli jakieś doświadczenia kryminalne. [...] W momencie, kiedy wchłonęła ona te wszystkie traumy i zrozumiała prawdopodobnie, że jedyną opcją jest atak - mówiła pisarka.
- Wszyscy mówią, że ona bywała agresywna, potrafiła uderzyć. Zresztą cała zbrodnia odbywała się w jej mieszkaniu. To, co tam się działo, jak torturowali Tomka, jest absolutnie niewyobrażalne. Nie mówiąc już o tym, że sam akt zbrodni - zabójstwa, spalenia ciała i to, że Tomek poprosił ich o to, by go jak najszybciej dobić - dodała.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Znaleziono ciała dwóch kobiet. Policja apeluje o ostrożność
- Syn zadał rany cięte 72-letniej matce. Napastnik odebrał sobie życie
- Wyszedł z więzienia i tego samego dnia zabił teściową. "Na oczach własnych dzieci"
Autor: Dominika Czerniszewska
Źródło: gazeta.policja.pl/wiadomosci.onet.pl
Źródło zdjęcia głównego: Gorodenkoff/Getty Images