Pan Andrzej zginął w Wigilię, w dramatycznych okolicznościach. Został brutalnie pobity, kiedy szedł na pasterkę. Zmarł wrzucony do zbiornika wodnego. Zatrzymany 18-latek miesiącami terroryzował okolicznych mieszkańców. Czy tragedii można było uniknąć? Reportaż programu Uwaga! TVN.
Pan Andrzej Wigilię spędzał w rodzinnym gronie, z matką i rodzeństwem.
- Siedzieliśmy, wszystko było super, jak to na święta. Później odwiozłam mamę i brata. I okazało się, że było to nasze ostatnie pożegnanie – mówi zrozpaczona pani Teresa, siostra pana Andrzeja.
- Brat wcześniej powiedział, że jak co roku idzie na pasterkę. Ale nie doszedł. Żeby przy takim święcie coś takiego się wydarzyło? – oburza się siostra 47-latka.
- Długo nie wracał z pasterki. O 1:30 patrzę, że wciąż go nie ma. Zadzwoniłam o 2:30 i nadal nic – opowiada pani Irena, matka pana Andrzeja.
Uwaga! TVN. Co wydarzyło się w Wigilię pod Nidzicą?
W drodze do kościoła pan Andrzej zauważył dwóch młodych mężczyzn pijących alkohol. Najprawdopodobniej po zwróceniu im uwagi, został uderzony pięścią w twarz przez 18-letniego Gabriela A. Gdy 47-latek upadł, ogarnięty furią nastolatek wymierzał mu kolejne ciosy.
- Podejrzany zadał szereg ciosów nogą, mierząc m.in. w głowę, twarz, klatkę piersiową. Kolega podejrzanego usiłował go powstrzymać, ale nie udało się – mówi Daniel Brodowski z Prokuratury Okręgowej w Olsztynie.
- Serce nie dawało mi spokoju. Miałam poczucie, że nie ma go, bo nie żyje – wspomina matka 47-latka.
- Ten zwyrodnialec skakał mu po głowie, a na koniec topił go, żeby mieć pewność, że tego nie przeżyje – oburza się pan Karol, kuzyn pana Andrzeja.
- 47-latek doznał niezwykle poważnych obrażeń. Mówimy o złamaniu kości czaszki, twarzoczaszki, złamaniu kości nosa, oczodołów, złamaniu mostka i część żeber – wymienia prokurator Daniel Brodowski.
- On szedł do kościoła. W jakim kraju żyjemy? – pyta pani Aneta, kuzynka pana Andrzeja.
- Jakby nie leki, to byśmy teraz nie rozmawiali. To nie do wytrzymania dla rodziny i najbliższych – mówi pani Teresa.
Gabriel A. był notowany
Gabriel A. został zatrzymany pierwszego dnia świąt. Okazuje się, że chłopak od dawna terroryzował okolicę.
- Mimo młodego wieku był notowany za konflikty z prawem. Były to kradzieże, pobicia, ale z racji wieku, sprawy były przekazywane do sądu rodzinnego – mówi mł. asp. Alicja Pepłowska z Komendy Powiatowej Policji w Nidzicy.
- Stosowany był nadzór kuratora sądowego. W październiku został uchylony przez sąd rodzinny. Kurator wskazał, że zachowanie podejrzanego było poprawne. Otrzymał promocję do następnej klasy, według ustaleń kuratora posiadał dobrą opinię dyrektora szkoły – stwierdza Adam Barczak z Sądu Okręgowego w Olsztynie.
Co mieszkańcy mówią o Gabrielu A.?
- Chodzili grupkami i rozrabiali. Przy stawku i na Kanigowie. Balangowali. Po alkohol chodzili na CPN. Nastolatek był agresywny i po prostu nie dał się lubić ludziom. W Kanigowie pobił 55-latka – mówi nasz rozmówca.
Pobicia pod Nidzicą
- Orzeczono w tym zakresie trzy miesiące kary ograniczenia wolności, zobowiązując podejrzanego do 20 godzin pracy społecznie użytecznej w każdym miesiącu – mówi sędzia Adam Barczak.
- Usłyszałem, że ktoś demoluje przystanek, podszedłem i on powiedział: "Chodź". Kopnął mi w samochód i zaczął uciekać. Zadzwoniłem po policję, policja przyjechała. Gdy wrócił, zdemolował mieszkanie matce. Był agresywny wobec policjantów – opowiada pan Karol, kuzyn zmarłego pana Andrzeja.
Jeden z mieszkańców wsi Pawliki opowiedział nam o tym, jak Gabriel A. skatował jego 15-letniego syna.
- Jak syn wrócił, był cały zakrwawiony i siny, nos miał spuchnięty, miał krew w oczach. Wpadłem w panikę, bo nie wiedziałem, czy dzieciak przeżyje. Do tego był stopnia pobity – opowiada pan Bogdan. I dodaje: - Pytam syna, co się stało? Jak przyjechała policja, to coś kręcił, ale jak zaczął tracić przytomność w karetce, to mi powiedział: "Tato, pobił mnie Gabryś". Nie chciał go wydać, bo oni razem jeździli autobusem.
Wcześniej Gabriel A. miał wybić szybę w mieszkaniu pana Bogdana.
Czy tragedii można było uniknąć?
Pojechaliśmy do rodzinnego domu Gabriela A. Kobieta, która otworzyła drzwi, nie chciała jednak rozmawiać.
Świadkiem pobicia pana Andrzeja był 21-letni Dawid S., przyjaciel Gabriela A.
- Dla nas, jeśli ktoś był, uczestniczył i nie udzielił pomocy, jest tak samo winny. Nie ma usprawiedliwienia. Jeden zabił, a drugi tylko był? Co to ma być? – oburza się pani Aneta, kuzynka zmarłego.
- W tej sprawie trwają dalsze czynności procesowe. Jeżeli materiał dowodowy będzie to uzasadniał, to prokurator podejmie stosowne decyzje również w zakresie ewentualnego postawienia zarzutów innym osobom w tej sprawie – mówi prokurator Daniel Brodowski.
Dawida S. spotykamy w domu sąsiadującym z mieszkaniem Gabriela A. Reporter Uwagi! zapytał, czemu mężczyzna feralnej nocy nie pomógł panu Andrzejowi.
- Nie byłem w stanie psychicznie, nie wiedziałem, co mam zrobić. Nie każdy jest tak silny psychicznie. Spanikowałem i to jest tylko tyle. Chcę o tej sprawie zapomnieć - stwierdził.
Rodzina pana Andrzeja szuka teraz odpowiedzi na pytanie: czy śmierci ich bliskiego można było uniknąć, gdyby Gabriel A. wcześniej został ukarany za swoje zachowanie?
- To się zaczynało drobnymi krokami. Najpierw sobie pozwolił pobić mężczyznę, nie dostał odpowiedniej kary i posunął się krok dalej – uważa pani Aneta.
- Oskarżony w tamtym czasie był człowiekiem niezwykle młodym. Miał zaledwie 17 lat. Postępowania wobec niego były prowadzone. Wykazywał przejawy demoralizacji, ale one nie były zachowaniami o jakimś szczególnie rażącym charakterze – stwierdza sędzia Adam Barczak.
Gabriel A. przebywa w areszcie. Prokuratura oskarża go o popełnienie zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Grozi mu kara dożywocia.
Reportaże "Uwagi!" można oglądać na Player.pl.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Fentanyl w Polsce. "Daje syndrom zombie"
- Wyrwała córkę z nałogu. "Najgorsze były stany, kiedy nie chciało mi się żyć"
- Artur Szpilka o swojej trudnej przeszłości. "Siedziałem trzy dni z nożem w ręku"
Autor: wg/MK
Reporter: Bartosz Józefiak
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga! TVN