Są coraz modniejsze, a czy są bezpiecznie? "Cała twarz była mocno sparzona, usta były sklejone i oczy też"

Bohaterka reportażu Uwagi!
Uwaga! TVN. Biokominki są coraz modniejsze, a czy są bezpiecznie?
Źródło: Uwaga! TVN
Biokominki cieszą się niesłabnącą popularnością, ale czy są bezpieczne? Liczba poparzonych w wyniku ich użytkowania rośnie od kilku lat, informują lekarze. Reportaż programu Uwaga! TVN.

Biokominki stają się coraz bardziej popularne. Dzieje się tak z kilku powodów: są estetyczne, stosunkowo niedrogie i przede wszystkim nie wymagają skomplikowanej instalacji kominkowej, co sprawia, że mogą być stosowane prawie w każdym pomieszczeniu.

- Ważna jest kwestia wizualna. Płomień kojarzy się z ciepłem, domem i klimatyczną atmosferą – mówi sprzedawca biokominków. I dodaje: - Coraz częściej też słyszymy o zakazach palenia w kominkach tradycyjnych, a biokominki sprawdzają się dobrze, biorąc pod uwagę ochronę środowiska. Zainteresowanie nimi jest ogromne.

Biokominki dostępne są nie tylko w specjalistycznych sklepach, ale też w dużych marketach budowlanych. Co sprzedawcy mówią o nich potencjalnym klientom?

Sprawdziliśmy z ukrytą kamerą. Sprzedawcy zapewniali nas, że biokominki to bezpieczne urządzenia. W takim wypadku, dlaczego w mediach pojawiają się wstrząsające doniesienia o wypadkach?

- Jeżeli instrukcja nie została właściwie przeczytana, jeżeli czynności przy podpaleniu kominka nie były przestrzegane, mam na myśli dolewanie niewłaściwego paliwa i dolewanie do nagrzanego kominka w przestrzeni ograniczonej, nie wentylowanej, to jest możliwe doprowadzenie do sytuacji, kiedy zamiast spalania, będziemy mieli do czynienia z wybuchem – mówi bryg. Bożena Kukfisz ze Szkoły Głównej Służby Pożarniczej w Warszawie.

Niewykluczone, że to właśnie z powodu nieostrożności w mieszkaniach bohaterek naszego reportażu doszło do tragicznych w skutkach zdarzeń.

- Wróciłam do domu wieczorem po pracy, rozpaliłam w kominku, po prostu, żeby był nastrój. Zaczęłam robić jedzenie i zobaczyłam, że kominek wygasł. Postanowiłam, że jeszcze raz go rozpalę. Był letni. Dolałam paliwa i zapłonęłam – przywołuje pani Agnieszka.

- Do wygaszonego kominka dolewałam paliwo, bo chciałam go kolejny raz odpalić. Niestety, nie ochłodził się w całości równomiernie. Okazało się, że w lewej komorze na dnie jeszcze się tliło, czego nie zauważyłam – opowiada pani Monika. I dodaje: - W momencie dolewania biopaliwa poleciała iskra. Przestraszyłam się i polałam się biopaliwem i cały ogień poszedł na mnie. Rzuciłam baniakiem z biopaliwem i nastąpiła eksplozja. Butelka z biopaliwem wybuchła i w mieszkaniu wyleciały okna. Pamiętam jeszcze, że przyjechała straż pożarna, wtedy straciłam przytomność i więcej nie pamiętam już nic.

- Byliśmy z rodziną. Brat zaproponował, żebym jeszcze raz rozpaliła biokominek. Zrobiłam dokładnie taką samą procedurę jak zawsze. Wtedy nastąpiła eksplozja. Przewróciłam się, upadłam i paliwo się wylało na mnie i podłogę. Wtedy nastąpiła jeszcze większa eksplozja, futryny z oknami zostały wyrwane – opowiada druga pani Monika. I dodaje: - Byłam w takim szoku, że do końca nie pamiętam szczegółów. Wiem, że miałam głęboko poparzone dłonie, wisiała mi skóra. Cała twarz była mocno sparzona, usta były sklejone i oczy też.

Uwaga! TVN. Liczba poparzonych rośnie z roku na rok

Poparzone kobiety trafiły do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Przeszły długą hospitalizację – wciąż rehabilitują się. Według lekarzy z siemianowickiego szpitala, liczba poparzonych w wyniku użytkowania biokominków rośnie od kilku lat. W ubiegłym roku na leczenie trafiło tam 17 osób - w tym roku - dwa razy więcej.

- To są pacjenci, którzy mają dość głębokie oparzenia. Często wymagają wieloetapowego leczenia, oczyszczania ran. Pacjenci doznają oparzenia nie tylko rąk i twarzy, ale często też okolic intymnych. Często mają też oparzenia dróg oddechowych, więc leczenie się wydłuża – mówi dr n. med. Karolina Mikuś-Zagórska z Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.

- Kiedy leżałam w szpitalu, ze mną na rehabilitacji leżały trzy osoby i dwie były na oddziale chirurgicznym. Wszystkie te pięć osób było po wybuchu biokominka – mówi pani Monika. I dodaje: - Na sali leżała ze mną 24-letnia dziewczyna, która miała poparzone 60 proc. ciała. Była też cała rodzina po wybuchu biokominka. Tam były tapety i kasetony. Zaczęło się to topić i zaczęły spadać na nich płonące kasetony. To był mąż, żona i dwójka dzieci.

Doświadczenie z udziałem strażaków

Z biokominkiem pani Agnieszki pojechaliśmy na poligon Akademii Pożarniczej, by z pomocą strażaków zademonstrować, jak niebezpieczny może być biokominek, gdy obchodzimy się z nim w niewłaściwy sposób.

Strażacy ustawili biokominek w specjalnym kontenerze. Do rozpalonego urządzenia wlewali biopaliwo.

Nie doszło jednak do wybuchu, zapalała się trzymana przez strażaka butelka.

- Do wybuchów najczęściej dochodzi, jeżeli mamy odparowaną substancję palną w postaci pary albo gazu i z pewnym opóźnieniem powodujemy zapłon. Jeżeli taką sytuację, jak robił strażak, byśmy zrealizowali w warunkach, których ten kominek byłby wygaszony i dodali paliwo, rozlewając je dookoła kominka, na różne powierzchnie i z pewnym opóźnieniem spowodowali zapłon tych par, to możliwe byłoby zainicjowanie zjawiska wybuchu – mówi bryg. Bożena Kukfisz.

- Zagrożenia pożarowego nie stwarza ciecz, stwarzają je pary – dodaje bryg. Kukfisz.

Takie właśnie opary powstały podczas kolejnej sytuacji – strażak miał w ręku butelkę z niewielką ilością biopaliwa, które paruje. Dolewając resztkę paliwa do ognia, rozpylił też opary biopaliwa. Wtedy doszło do wybuchu.

Czy biokominki są na 100 proc. bezpieczne, by używać ich w mieszkaniach?

- Pojęcia na 100 proc. bezpieczne… Sądzę, że one mogą być stosowane w sposób bezpieczny, jeżeli dana osoba przeczyta dokładnie instrukcję producenta i zastosuje się do jej wymagań. Nasza świadomość i edukacja z tym związana powinna wpływać na to, aby w tych pomieszczeniach znajdowały się na przykład gaśnice czy czujki tlenku węgla czy inne elementy, w które możemy się doposażyć, choć przepisy nas do tego nie zobowiązują – mówi bryg. Bożena Kukfisz.

Reportaże Uwagi! można oglądać także w serwisie vod.pl oraz na player.pl.

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości