Przyszła na świat w obozie Auschwitz-Birkenau. "To było piekło na ziemi, fabryka śmierci"

Urodziła się w Auschwitz-Birkenau
Urodziła się w Auschwitz-Birkenau
Źródło: Dzień Dobry TVN

Stefania Wernik urodziła się w niemieckim nazistowskim obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau. W rozmowie z Marcinem Sawickim opowiedziała o medycznych eksperymentach i piekle, które tam przeżyła. - Chodził Mengele, zwany "Aniołem Śmierci", ze swoją asystą i oni mnie zabierali na badania, coś mi wstrzykiwali - przyznała była więźniarka.

Urodzona w Auschwitz

Stefania Wernik (z domu Piekarz) przyszła na świat 8 listopada 1944 r. w KL Auschwitz II-Birkenau. 

- Mama mówiła, że trzy dni mnie rodziła, od poniedziałku do środy. [...] Nazywała się Anna Piekarz. Po ślubie mieszkała w Czubrowicach wraz z mężem. Między Czubrowicami a Osiekiem była granica, Generalne Gubernatorstwo i III Rzesza. Kobiety chodziły i szmuglowały. Mama szła wtedy i szło 15 kobiet. Mówiła, że wyszło 10 Niemców z psami i zabrali ją do Oświęcimia - wspominała była więźniarka Auschwitz-Birkenau.

Anna Piekarz trafiła do obozu koncentracyjnego w wieku 27 lat. Była w drugim miesiącu ciąży.

- Przetrwałam dzięki mamie. Miała pokarm. Gdyby go nie miała, to bym nie wyżyła. Miała tak dużo pokarmu, że mogła jeszcze jedno dziecko wykarmić. Mówiła, że zdarzało się tak, że niektóre kobiety dawały dzieci, dokarmiała trochę. Niemcy robili selekcję. Jeżeli im nie odpowiadała rasa, to oni te dzieci zabijali zastrzykiem fenolu. Ewentualnie po porodzie zaraz była beczułka z wodą, do której wrzucali dzieci. Tylko było plum, plum i dziecka nie ma, niestety - przyznała rozmówczyni Dzień Dobry TVN.

- Jak się urodziłam, mama mówiła, że wykąpali mnie w zimnej wodzie pod kranem. Następnie uszyli mi ubranko z podartych pasiaków i wytatuowali mi numer 89136 na lewym udzie, wysoko. Chodził tam Mengele, zwany "Aniołem Śmierci", ze swoją asystą i oni mnie zabierali na badania, coś mi wstrzykiwali. Ponoć tak wrzeszczałam, że jak mnie przynosili z powrotem, to mama mnie nie mogła uspokoić, nieraz nawet kilka godzin. Co mi wstrzykiwali, dawali, to nie wiem. Całe życie mam lęk choroby, z którego się nie wyleczę. Ta trauma, syndrom poobozowy w każdym obozowiczu został. To było piekło na ziemi, tam była fabryka śmierci. Nie wiem, jak tak można traktować człowieka - dodała Stefania Wernik.

Jak wyglądało wyzwolenie obozu Auschwitz?

Stefania Wernik doczekała się wraz z mamą wyzwolenia obozu (27 stycznia 1945 r.).

- Baraki się paliły, wszystko się paliło. Niemcy uciekali. Jak miało się siłę, to każdy obozowicz mógł wyjść. [...] Mama nie miała siły, 28 kg ważyła. Złapała taboret i koc, którym mnie owinęła. Taboret wywróciła, przywiązała kawałek sznurka i mnie w nim ciągnęła. Szła ze mną krok w krok pomalusieńku, aż doszła do Libiąża. Weszła do domu młodego małżeństwa, które miało sklep i zaoferowało nam pomoc. Mama dała znać tacie i nas zabrał. To był cud Boży. [...] Nikt nie wierzył, że przeżyliśmy - skwitowała urodzona w Auschwitz.

Posłuchaj ważnego przesłania Stefanii Wernik w wideo zamieszczonym na górze strony.

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki znajdziesz na Player.pl.

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości