Co się dzieje z prawami kobiet w Polsce?
Zdaniem Joanny Gzyry-Iskandar z Centrum Praw Kobiet, w naszym kraju obserwujemy aktualnie konserwatywny backlash, czyli szeroko zakrojone działania będące reakcją na zdobycze praw kobiet i praw człowieka.
- To działania obliczone na powrót do minionego stanu społecznego, sprzed emancypacji kobiet, i sankcjonujące "naturalny porządek świata" oparty na tradycyjnym podziale ról płciowych. Taki "tradycyjny" podział zakładał przynależność mężczyzn do publicznej (politycznej, społecznej) sfery życia, a kobiet – do sfery domowej. To sytuacja, która uświadamia nam, że wywalczone prawa nie są nam dane raz na zawsze, a wręcz, że są realnie zagrożone - uważa ekspertka.
Prawa kobiet w pracy
Miejscem, w którym kobiety są zmuszone walczyć o swoje prawa jest bez wątpienia praca. Zaczyna się to już na etapie rozmów kwalifikacyjnych, podczas których panie muszą udowadniać, że są równie dyspozycyjne jak kandydaci płci męskiej i mają takie same umiejętności i wiedzę. Walka nie kończy się po otrzymaniu upragnionej pracy. Potem niejednokrotnie kobiety czeka mozolne rozbijanie szklanego sufitu, by dostać awans i wynagrodzenie takie same jak koledzy na tym samym stanowisku.
Zgodnie z cytowanymi przez RPO danymi Głównego Urzędu Statystycznego, od wielu lat średnia różnica w płacach kobiet i mężczyzn w Polsce utrzymuje się na poziomie 19-20 proc. Oznacza to, że panie zatrudnione na tym samym stanowisku, mające te same kwalifikacje i podobne doświadczenie co panowie zarabiają od nich o 20 proc. mniej. Luka płacowa jest wynikiem nierówności, z którymi kobiety spotykają się w trakcie całego swojego życia zawodowego.
- Różnice w wynagrodzeniach kobiet i mężczyzn mają kilka źródeł, na pewno jest nim fakt, że zawody sfeminizowane jako te mniej prestiżowe i mniej doceniane są gorzej płatne; ale też mężczyźni stereotypowo uchodzą za bezpieczniejszych pracowników (bardziej dyspozycyjnych), bo nie rodzą dzieci oraz rzadziej zajmują się nimi (więc jest mniejsze prawdopodobieństwo, że wezmą urlop na żądanie, bo dziecko jest chore i nie pójdzie do przedszkola itp.). Z tych samych powodów, mężczyznom jest też wciąż łatwiej awansować - powiedziała Joanna Gzyra-Iskandar.
Sprawą ostatnio zajęła się Komisja Europejska, która przedstawiła propozycję dotyczącą "przejrzystości wynagrodzeń". Ma ona na celu "zagwarantowanie na terytorium całej UE równej płacy dla kobiet i mężczyzn za taką samą pracę". Czy propozycja ta jest wystarczająca?
- Uważam, że powinniśmy walczyć o zmianę przede wszystkim społeczną, bo każde ustawodawstwo pracodawcy są w stanie obejść, np. zmieniając nazwy stanowisk lub ich opisy - stwierdziła adwokat Eliza Kuna, a następnie dodała, że w zakresie zrównania płac kobiet i mężczyzn dużym problemem jest także brak jawności wynagrodzeń.
Zdaniem prawniczki, kolejną formą nierównego traktowania kobiet w pracy jest dyskryminacja ze względu na macierzyństwo. Jak przyznała, sama reprezentuje w kilku procesach panie, które po powrocie z urlopu macierzyńskiego zostały zwolnione. Często jako kryterium doboru do wypowiedzenia umowy podaje się liczbę dni chorobowego w ostatnich dwóch latach. W tej sytuacji kobiety, które miały powikłany przebieg ciąży są z automatu skazane na zwolnienie z pracy. Często także jako kryterium do wypowiedzenia wskazuje się tzw. aktywny staż pracy, w którym nie uwzględnia się urlopu macierzyńskiego.
- Kolejny proces, w którym reprezentuję kobietę, dotyczy jej zwolnienia po tym, gdy odmówiła delegacji do miejscowości oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów od miejsca zamieszkania z uwagi na posiadanie kilkunastomiesięcznego dziecka. Uznano to za brak gotowości podjęcia pracy w miejscu wskazanym przez pracodawcę. Tymczasem kodeks pracy gwarantuje matce tak małego dziecka możliwość odmówienia delegacji lub pracy w nadgodzinach - powiedziała adwokat, a następnie dodała:
- Także w korporacjach, w których istnieją roczne okresy awansowania, kobieta, która wraca po macierzyńskim i np. przepracuje dziewięć miesięcy nie jest brana pod uwagę ani do premii rocznej ani do podwyżki.
Kolejnym problemem spotykanym w miejscu pracy jest dyskryminacja przejawiająca się w formie molestowania i przemocy seksualnej. Z danych CBOS z 2018 roku wynika, że kobiety ponad trzykrotnie częściej niż mężczyźni muszą mierzyć się m.in. z propozycjami stosunku w zamian za awans i podwyżkę, komentarzami dotyczącymi wyglądu, pytaniami o życie intymne, podszczypywaniem, dotykaniem czy nawet natrętnym przyglądaniem się.
- Kobiety doświadczają częściej molestowania i przemocy seksualnej ze względu na swoją słabszą pozycję społeczną w środowisku pracy, wynikającą m.in. z faktu, że żyjemy w kulturze gwałtu. To oznacza, że kobieta może być bez konsekwencji dla sprawcy traktowana przedmiotowo, postrzegana przez pryzmat cielesności i seksualności – jej ciało jest czymś, co mężczyźnie wolno oceniać, dotykać, wreszcie – posiąść. Spektrum molestowania jest bardzo szerokie, zaczyna się najczęściej od słów, "niewinnych żartów z podtekstem", a może skończyć się na gwałcie (swoją drogą "zgwałciłbym ją" niestety wciąż w ustach wielu mężczyzn ma oznaczać z ich strony komplement…). Doświadczenie przemocy seksualnej jest bardzo powszechne w życiu kobiet, właśnie ze względu na przyzwolenie na pewne zachowania ze strony sprawców. Doświadczenia pań, które odważyły się mówić głośno o tym, co je spotkało, często są bagatelizowane: "trochę dystansu", "przecież nie miałem nic złego na myśli", "chcesz mu zniszczyć karierę?". W środowisku zawodowym, otwarte mówienie o swoim doświadczeniu może się źle skończyć dla kobiety, która została skrzywdzona, a nie dla sprawcy przemocy. Tym bardziej, że na sytuacje wykorzystania seksualnego w środowisku pracy często nakładają się zależności w hierarchii zawodowej - powiedziała Joanna Gzyra-Iskandar. Jej zdaniem, bezwzględne zerwanie z kulturą gwałtu to krok do zapewnienia kobietom bezpieczeństwa seksualnego w każdej sferze życia.
Z doświadczenia zawodowego adwokat Elizy Kuny wynika, że sytuacja dotycząca molestowania i przemocy seksualnej w pracy zaczyna się zmieniać.
- Mam wrażenie że przeszliśmy bardzo dużą transformację społeczną i świadomość pracodawców w tym zakresie jest coraz większa. Problemem nadal pozostaje materia dowodowa, bo z reguły współpracownicy nie chcą zeznawać w sądzie. W takiej sytuacji ewentualnym dopuszczalnym, choć trudnym do pozyskania, dowodem mogą być nagrania lub screeny korespondencji pomiędzy sprawcą molestowania a ofiarą - stwierdziła prawniczka.
Wyborcze prawa kobiet
Choć w 2018 roku obchodziliśmy 100-lecie praw wyborczych kobiet, niewiele pań zajmuje wysokie miejsca na listach wyborczych. Zgodnie z danymi podanymi przez Biuro RPO, obecnie w Sejmie RP zasiada tylko 28 proc. posłanek i jest to kolejna kadencja podtrzymująca tę proporcję (mniej niż co najmniej 1/3 składu izby). To sprawia, że panie nie mają odpowiedniej reprezentacji w miejscu, gdzie podejmowane się najważniejsze dla obywateli decyzje. Tymczasem ograniczenie roli kobiet w życiu publicznym sprawia, iż państwo może nie dostrzegać wielu ważnych problemów.
- Wciąż pokutuje przekonanie, że polityka to "męski świat", a nie, że każda grupa społeczna powinna mieć swoją reprezentację na każdym szczeblu władzy. Myślę, że w dużej mierze wynika to z wewnętrznej polityki partii raczej niż z niskiego zaufania społeczeństwa do kobiet – kandydatek do władzy - wyjaśniła Joanna Gzyra-Iskandar.
Zdaniem Rzecznika Praw Obywatelskich, by zmienić tę sytuację, niezbędna jest odpowiednia edukacja i kampanie społecznościowe, ale także zmiany prawne gwarantujące rzeczywistą równość płci w procesie wyborczym. RPO rekomenduje w szczególności przyjęcie rozwiązania, aby na początkowych miejscach list wyborczych na przemian umieszczać kobiety i mężczyzn.
Ochrona praw reprodukcyjnych kobiet
Prawa reprodukcyjne kobiet i dziewcząt nie są w pełni respektowane, a w niektórym zakresie - jak uważa Kamila Ferenc, współautorka raportu "Kobiety w Polsce w XXI wieku" - wręcz przeżywają regres. Przykładem na to jest, opublikowany w styczniu 2021 r., wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który uznał, że aborcja przeprowadzana ze względu na nieodwracalne wady lub ciężką chorobę płodu, jest niezgodna z ustawą zasadniczą.
Według współautorki raportu, kobiety spotykają się z mechanizmem uprzedmiotowienia, narzucania określonych decyzji dotyczących rodzenia dzieci, bez względu na to, jakie są ich plany reprodukcyjne. Przejawia się to m.in. w ograniczonym dostępie do poradnictwa, nieefektywnym systemie refundacji i bezwarunkowym wymogiem recept na antykoncepcję hormonalną czy braku refundacji środków antykoncepcji awaryjnej, a nawet odmowy ich przypisania.
Problemy, z jakimi muszą mierzyć się Polki dotyczą także standardów opieki okołoporodowej oraz dostępu do badań prenatalnych. Wiele do życzenia pozostawia także leczenie niepłodności. Ustawa uchwalona w 2015 r. dyskryminuje kobiety niemające partnera oraz pozostające w jednopłciowym związku.
Zobacz także: "W tym roku czuję dopiero, jak bardzo potrzebujemy tego święta". Manifa w Poznaniu i Szczecinie z okazji Dnia Kobiet:
>>> Zobacz także:
Mama Ginekolog poruszyła ważny temat dotyczący kobiet: "Często to słyszę w gabinecie"
Kobiety - mistrzynie tatuażu. "Ciężko coś oddać w pracy twórczej, nie posiadając wrażliwości"
Anna Puślecka o niezwykłej sile kobiet. "Mamy wspaniałych mężczyzn, ale my musimy się trzymać razem"
Autor: Iza Dorf