Tatuażystki - mistrzynie w swoim fachu
Minimalistyczne, realistyczne, oldschoolowe, bez użycia prądu - rodzajów tatuażu jest mnóstwo.
- Kropka po kropce, wtedy powstaje wzór (...) Mnie wystarczy tylko igła i moja dłoń. Moja dłoń to moja maszynka - tłumaczy Agnieszka Olszewska. Przychodzą do niej ludzie, którzy chcą mieć jej autorski wzór.
- Zdarza się, że przyjeżdżają z drugiego końca Polski, jest to dla mnie mega uczucie - cieszy się tatuażystka.
Inez Janiak pracuje w zawodzie od 9 lat. W branży jest nazywana rzeźnikiem.
- Gwarantuję klientom mocniejsze odczucia - mówi artystka. Jak przyznaje, na początku budziła zdziwienie.
- Przychodzili ludzie i oczekiwali rosłego chłopa, muzyki metalowej w tle. Kiedyś gość spojrzał na mnie i powiedział: "ale baba?", a ja: "no i co? mam takie same kompetencje, jak facet". Dziwił się, potem był zadowolony z tatuażu, więc OK - wspomina z uśmiechem. Teraz to się zmieniło. Zna klientów, którzy wolą być tatuowani tylko przez kobiety.
- Może się lepiej z nami czują? - zastanawia się Inez.
Czarodziejki tatuażu
Pierwszy tatuaż, który zrobiła sobie Dagmara Folk, miał jej przypominać, że życie jest tylko jedno. Dwa razy miała zapalenie opon mózgowych i mózgu oraz raka szyjki macicy w takim stadium, że lekarze rozkładali ręce.
- Wymyśliłam sobie, że skoro oszukałam przeznaczenie, to pójdę sobie zrobić tatuaż. Poszłam do znajomego, powiedziałam, że będę szukać pracy, a on na to: "To może kupisz maszynkę, jeśli ci się nie spodoba, to ją od ciebie odkupię". Wziął mnie do swojego studia i zaczęłam tatuować - opowiada kobieta. Jej zdaniem, ciężko coś oddać w pracy twórczej, nie posiadając wrażliwości.
- Można coś skopiować, natomiast zawsze widać, że tam nie ma serca - podkreśla Dagmara.
Jak pracują mistrzynie tatuażu? Zobaczysz w naszym materiale wideo.
Zobacz też:
Rząd ukróci fikcyjne zwolnienia lekarskie. Kiedy wejdą w życie nowe przepisy?
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.
Autor: Luiza Bebłot
Reporter: Katarzyna Chętnik, R. Męczykalski, P. Killiański