Dla władz Ostrowa Wielkopolskiego budowa osiedla przy ul. Klasztornej była jednym z flagowych projektów samorządowych. Dlatego klucze do lokali wręczano mieszkańcom w uroczysty sposób. Program "Mieszkanie dla systematycznych" skierowany był do osób, którym trudno byłoby osiągnąć tzw. zdolność kredytową na tradycyjnym rynku deweloperskim.
Niestety, radość mieszkańców jednego z bloków nie trwała długo. Na początku czerwca doszło do osunięcia się posadzki i konieczna była ewakuacja jednej z rodzin.
Co się dokładnie wydarzyło i dlaczego mieszkańcy mówią, że czują się pozostawieni sami sobie?
Popękane ściany
Po osunięciu się posadzki pod jednym z bloków, największe szkody powstały w mieszkaniu pani Martyny, która wraz z mamą opiekuje się niepełnosprawnym bratem.
- Ściany są popękane. W przedpokoju na podłodze jest spadek. Już przed odebraniem kluczy były małe usterki. Po pęknięciu ściany w drzwiach zrobiła się szpara, w którą można włożyć rękę – mówi Martyna Walczak.
- Pęknięcia były naprawiane i stało się to już drugi raz, tylko z potrójną siłą – ubolewa kobieta. I dodaje: - Mój brat był na łóżku przy ścianie i części ściany na niego poleciały. Okruchy.
- Czujemy się oszukani. Program "Mieszkanie dla systematycznych" miał wyglądać zupełnie inaczej. Mieszkania miały być tanie i atrakcyjne. Niestety, nie są. Ich jakość pozostawia wiele do życzenia. Natomiast cena jest bardzo zbliżona do cen na rynku deweloperskim – mówi Marta Ertel.
Opadająca posadzka, popękane ściany i wybrzuszająca się podłoga to nie wszystkie problemy, na które skarżą się mieszkańcy dwóch bloków.
- W kuchni wyszła nam pleśń. Najprawdopodobniej trzeba będzie rozebrać zabudowę, ponieważ widać, że deski, które są podporą, zaczynają puchnąć – mówi Natalia Tyniec. I dodaje: - Wprowadziliśmy się na początku września, więc mamy taki stan po niecałym roku.
- Poinformowany został MZGM [Miejskie Zakład Gospodarki Mieszkaniowej - przyp. red.], po dwóch miesiącach dostałam pismo, że jest to wilgoć technologiczna i tak ma prawo się dziać. I ich to nie interesuje i mamy zrobić to na własny koszt – przywołuje pani Natalia.
- Od lutego w naszych piwnicach zaczęła pojawiać się woda. Weszło tam jej tyle, że powstało jezioro z lustrem na 2-3 centymetry. Zgłaszałem to do technicznych, rozmawiałem też z kierownikiem. Tłumaczono mi się w ten sposób, że nie mogą podejmować drastycznych środków poprawy sytuacji, żeby nie nadwyrężać budżetu – mówi Karol Smolarek.
Do tej pory w piwnicach czuć wilgoć i stęchliznę. - Podłoga jest wciąż mokra, a beton zostaje na ręce. W mojej piwnicy półki pokryte są grzybem – pokazuje pan Karol.
- Po pierwszej ulewie, która miała miejsce w Ostrowie w sierpniu, zalało nam dziecięcy pokój – mówi Marta Ertel. I dodaje: - Mieliśmy ogromne plamy na suficie, a całe nadproże okna jest do tej pory spuchnięte. (…) Podobna sytuacja jest też pod kaloryferem, gdzie też są przecieki. Sprawa została zgłoszona telefonicznie i osobiście. Zostałam zapewniona, że szkoda zostanie naprawiona. Natomiast problem wraca jak bumerang. Chyba wszystkie dziury w dachu nie zostały zalepione.
Mieszkańcy nie czują się bezpiecznie i jak mówią, mają wrażenie, że są zbywani przez władze miasta. - Składamy pisma, dzwonimy. Nie ma odzewu. W odpowiedzi, twierdzą, że tak już się dzieje i jest to normalne. I tak się będzie działo – mówi Natalia Tyniec.
Zmiana projektu
O tym, jakie mogą być przyczyny tych usterek, rozmawialiśmy z Piotrem Bieniem, architektem i rzeczoznawcą budowlanym z Krakowa. Podziela on obawy mieszkańców, że przyczyną osuwania się posadzki oraz innych problemów może być zmiana projektu, do której doszło w trakcie budowy osiedla: w dwóch z dziewięciu bloków część piwnicy zasypano. To właśnie w tych dwóch blokach dochodzi do problemów z opadaniem posadzki oraz zalewaniem piwnic.
- Grunt jest luźny, być może nasypano ziemię z wykopu i na pewno jej nie zagęszczono. I to jest zwykłe osiadanie, zjawisko naturalne – uważa ekspert.
- Wszystko to jest nielogiczne. Dla mnie najlogiczniejsze było zrobić pełne podpiwniczenie. Zrobić budynek na płycie i wykonać stropy nad całą powierzchnią piwnic i wtedy nie byłoby problemu – dodaje Piotr Bień.
Rozmawialiśmy z wykonawcą budowy, który, jak twierdzi – sugerował inwestorowi – czyli miejskiej spółce MZGM – inne rozwiązania.
- Błędem wykonawczym mogło być niedogęszczenie gruntu, ponieważ w tej części nie ma podpiwniczenia. A występuje grunt zasypowy na wysokość 2,5 metra – mówi Zbigniew Warga, właściciel Nat-Bud, wykonawca budowy.
- Pytałem, dlaczego jest to zasypane. Poprzedniemu prezesowi chodziło o to, że aż tyle piwnic jest niepotrzebnych, a co za tym idzie, że musi być mniejszy koszt wybudowania tych budynków. Na etapie parteru proponowałem, żeby dołożyć strop, żeby nie było problemu, ale miałem przekazane przez inspektora, że mam to wykonać zgodnie z projektem. I tak wykonaliśmy – podkreśla Zbigniew Warga.
O sprawę zapytaliśmy także prezesa Miejskiego Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Ostrowie Wielkopolskim.
- Zgodnie z tym, co wiem od ówczesnego zarządu, bo to była decyzja ówczesnego zarządu MZGM, nastąpiło to z powodów ekonomicznych, żeby zmniejszyć cenę budowy – mówi Andrzej Mazurek.
- Co do bezpieczeństwa mieszkańców, to żaden element konstrukcyjny budynku – ściany fundamentowe, czy ściany nośne, stropy – nie wykazywał najmniejszych uchybień, które mogłoby wskazywać, że użytkowanie tego budynku może być niebezpieczne dla pozostałych mieszkańców – dodaje prezes MZGM.
Cały reportaż zobaczysz w serwisie vod.pl oraz na player.pl
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- 80-latka wydała ponad 200 tys. złotych na "cudowne" przedmioty. "Jest u pani przetrwaniec"
- "Widzę duszę pani syna, która płacze. Trzeba złożyć 250 zł ofiary". Strategie telemarketerów
- Sprawa Bożeny Wołowicz. Rodzina K. postanowiła przedstawić swoją wersję
Autor: AM