Duże pieniądze, konie i dramaty młodych zawodniczek. "Strach mnie paraliżował"

Duże pieniądze, konie i dramaty młodych zawodniczek. "Strach mnie paraliżował"
Duże pieniądze, konie i dramaty młodych zawodniczek. "Strach mnie paraliżował"
Źródło: Uwaga! TVN
Do reporterki Superwizjera zgłosiły się kobiety, które opowiedziały, że były wykorzystywane przez jednego z najbardziej prominentnych działaczy Pomorskiego Związku Jeździeckiego.

Międzynarodowe zawody w skokach w Sopocie, to jedna z największych imprez jeździeckich na Pomorzu. I tym razem wśród zaproszonych gości byli biznesmeni i politycy. Przy stoliku zarezerwowanym dla Pomorskiego Związku Jeździeckiego siedział lokalny działacz Marcin P.

- Marcin P. właściwie zarządza w pomorskim związku i decyduje o istotnych kwestiach: finansowych, zawodowych. Pojawia się w środowisku na zawodach i na różnych imprezach jeździeckich – mówi jedna z naszych rozmówczyń i dodaje: - Kreuje wizerunek macho. Chce się pokazać jako prezes, osoba kompetentna i przedstawiająca kwalifikacje i umiejętności. Natomiast nie jest to rzeczywisty obraz.

Kim jest Marcin P.?

Marcin P. na Pomorzu uznawany jest z jedną z najważniejszych osób w świecie koniarzy. Przez lata stał się znaczącą postacią w Pomorskim Związku Jeździeckim. Trafił do niego w 2005 roku, 7 lat później w 2012 roku został wybrany na jego prezesa. W tym samym czasie został też członkiem władz centralnych.

- Poznałam go na zawodach, był prezesem związku – opowiada Weronika.

Kobieta z jeździectwem związana jest od 25 lat. Nie jest już czynną zawodniczką. Zgodziła się opowiedzieć nam swoją historię, ale ze względu na to, że Marcin P. w środowisku jest niezwykle wpływową osobą, nie ujawniamy jej wizerunku ani prawdziwego imienia.

Wydarzenia, o których opowiedziała miały miejsce około 10 lat temu.

- Byliśmy na zawodach, wylądowaliśmy u niego w pokoju. Pierwotnie siedzieliśmy grupą i ktoś przyniósł alkohol. Było miło i sympatycznie, natomiast później osoby zaczęły się wykruszać. Ja też powiedziałam, że więcej pić nie będę. No i pozbierałam się do pokoju, po czym zorientowałam się, że on poszedł za mną. I wszedł pod prysznic. Nagi wszedł pod prysznic i zaczął mnie obłapywać - przywołuje.

- Próbowałam się odsunąć od niego, natomiast zablokował mnie bez możliwości ucieczki, więc powiedziałam mu, żeby poczekał na mnie u siebie w pokoju. W momencie, jak tylko wyszedł na korytarz, ubrałam się szybko i uciekłam przez okno - dodaje kobieta.

To nie był jedyny raz, gdy Marcin P. miał próbować wykorzystać Weronikę.

- Po tym, jak wyszedł z aresztu, podczas zawodów, zamknął się ze mną w biurze i stwierdził, że ma wz... i ja mam coś z tym zrobić. Zaczął wkładać mi ręce w spodnie, powiedział, że mnie doprowadzi do ... Rozejrzałam się czym można wybić szybę. Chwyciłam zegar w kształcie konia. W tym momencie on otworzył drzwi - opowiada nasza rozmówczyni.

Śledztwo Superwizjera – co się działo w Dziemianach?

Historia Weroniki była tylko początkiem naszego kilkumiesięcznego śledztwa. Niedługo po jego rozpoczęciu do naszej redakcji zaczęły napływać wiadomości i maile dotyczące działalności Marcina P.

- Kiedyś wywiózł mnie w nocy do lasu, nad jezioro, to było straszne. Strach mnie paraliżował i nie potrafiłam powiedzieć "nie". Miałam 17 lat - napisała jedna z kobiet.

"To problem systemowy"

O sprawie problemu molestowania w środowisku jeździeckim reporterka Uwagi! Dorota Pawlak rozmawiała z psycholog Magdaleną Gill.

- Jeżdżę konno od ponad 25 lat i zawsze był ten problem. To jest problem systemowy, który w jeździectwie jest od zawsze i z którym tak naprawdę nic się nie robi - uważa ekspertka.

- Nie jeden raz próbowałam reagować na takie sytuacje, natomiast w jeździectwie wszyscy się znają. To jest niewielkie środowisko, gdzie są bardzo bogaci ludzie. I tak naprawdę interesy poszczególnych osób sprawiają, że wszyscy odwracają wzrok od tych sytuacji - mówi Magdalena Gill. I dodaje: - Jedyne czym komentują te sytuacje to jest śmiech. Spotkałam się z bardzo dużym hejtem, w sytuacji, która miała miejsce z młodą nastolatką i związkiem z o wiele starszym mężczyzną. Zostałam potraktowana tekstami w stylu; „ja też byłam ze starszym mężczyzną, wiele mnie nauczył”, „to jest prywatna sprawa rodziców tej dziewczyny”. Ale krzywda dzieci to jest coś co nie jest prywatne. Rodzice nie są właścicielami dziecka, tak, żeby była to ich prywatna sprawa, jeżeli dziecku dzieje się krzywda.

Oświadczenia

Po naszych materiałach w Uwadze! i Superwizjerze, do sprawy odniósł się Polski Związek Jeździecki, który zadeklarował : - powołanie specjalnej komisji w celu przeprowadzenie śledztwa dotyczącego afery w Dziemianach oraz stworzenia możliwości anonimowych zgłoszeń, dla przypadków niepożądanych zachowań wśród członków związku. Poza tym, ma zostać wdrożony cykl obowiązkowych szkoleń dla wszystkich trenerów, w zakresie zachowań niepożądanych. Z kolei Pomorski Związek Jeździecki przyjął dymisję - ze wszystkich stanowisk - oskarżanego o molestowanie Marcina P. i jego żony Anny, która zasiadała w zarządzie tamtejszego związku.

Na player.pl można obejrzeć też reportaż Superwizjera "Tajemnice stadniny w Dziemianach", a na antenie TVN we wtorek o 23:45

Odcinek i inne reportaże Uwagi! można oglądać także w serwisie vod.pl oraz na player.pl

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości