Kiedy opieka nad psem cię przerasta – co wtedy? Behawiorysta: "Czasem trzeba odejść"

Radosław Ekwiński, Oskar Netkowski
Rozmowa z behawiorystą Radosławem Ekwińskim
Wzięcie psa to nie zawsze historia z happy endem. Czasem adopcja kończy się płaczem, bezradnością i... decyzją o rozstaniu. Behawiorysta Radosław Ekwiński opowiada w rozmowie z Oskarem Netkowskim dla dziendobry.tvn.pl, dlaczego czasem największym dowodem odpowiedzialności nie jest trwanie przy psie, lecz umiejętne pożegnanie.
Kluczowe fakty:
  • Nie każda relacja człowieka z psem ma szansę się udać – to nie wina, to realność.
  • Czasem lepiej znaleźć psu nowy dom, niż na siłę próbować go "naprawiać".
  • Są sposoby, by rozstać się z psem odpowiedzialnie i bez szkody dla jego psychiki.

Adopcja psa to nie zawsze bajka

Adopcja psa to decyzja, która potrafi wywrócić życie do góry nogami – i nie zawsze w taki sposób, jakiego się spodziewaliśmy. Radosław Ekwiński, behawiorysta z wieloletnim doświadczeniem, otwarcie mówi o emocjach, które towarzyszą początkom wspólnej drogi człowieka i psa – nie tylko tych dobrych. – Mam wrażenie, że o tym się też mało mówi, podobnie jak o odpowiedzialności i ciemnych stronach adoptowania zwierząt po przejściach. Nie wiem, czy często się spotykałeś z takimi historiami, ale ja pierwszą noc z ręką na sercu przepłakałem w panice, jak wziąłem psa. Ja tak spojrzałem na niego i mówię: Jezu, co teraz? I byłem coraz radośniejszy. Pierwszą, drugą i piątą odebrałem wiele takich telefonów w ciągu swojego zajmowania się problemami psów i ludzi - mówił ekspert.

W jego ocenie to moment, w którym człowiek konfrontuje się z czymś większym niż on sam – nieznanym, emocjonalnie wymagającym i czasem kompletnie niepasującym do jego świata. – To jest aż, ale tylko pies. My zawsze byliśmy z psami, on mi nie zrobi krzywdy, a ja muszę zacząć się zastanawiać, jak tę sytuację poukładać. To jednak mój dom i mój pies, prawda?

Pies to nie projekt – nie wszystko da się naprawić

Behawiorysta nie unika trudnych tematów – rozumie, że są sytuacje, w których relacja z psem zwyczajnie się nie udaje, mimo szczerych intencji. Opowiada o przypadkach, w których właściciele stają się więźniami własnych oczekiwań i presji społecznej.

– Pamiętam takie telefony: Radek, co ja mam zrobić, jestem już tak zmęczona, ilekroć zasypiam, ona wskakuje na łóżko i chce wyjść na spacer. O pierwszej, o drugiej, o trzeciej nad ranem, ja już mam dość. Wiesz co? Opowiadanie historii, jaką pozycję przybrać, to się nie sprawdzi. Psa nie oszukasz ani nie przekonasz. Ja to w sumie dobrze wiedziałem. Cały mój komentarz wtedy był taki: poczekamy na sytuację, kiedy ty naprawdę będziesz poirytowana do tego stopnia, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, że staniesz po swojej stronie. I uwierz mi, że jeżeli powiesz tylko i wyłącznie: nie, wyjdziemy o szóstej, odwrócisz się plecami, nakryjesz kołdrą i pójdziesz spać – to zadziała. I to zadziałało - opowiadał.

Ekwiński przestrzega przed próbami "wymuszenia' relacji, które nie mają prawa działać. – Można kombinować, można wpuścić się w taką wąską mysią dziurkę, tak jak mówisz, że kończy się to zupełną bezradnością, rezygnacją i płaczem. Albo można powiedzieć "nie", ale powiedzieć to tak z środka, że każdy pies bez względu na wiek i rasę – okej, ten pies na dwóch nogach powiedział "nie" i po prostu tak będzie, a o szóstej rano pójdziemy na spacer, kropka - mówił.

Nie każdy powinien mieć psa

To jeden z najbardziej kontrowersyjnych, ale jednocześnie najbardziej ludzkich wątków rozmowy. Ekwiński otwarcie przyznaje, że nie każdy człowiek powinien mieć psa – nie ze złej woli, ale z braku "wspólnego języka".

– Rozumiesz rodziny, które zdecydowały się na oddanie psa, bo nie sprostały zadaniom? Jest dla Ciebie empatia w tym zakresie? Powiem Ci, że jestem na tyle duży i tyle lat przeżyłem na świecie, że granice oceniania kogoś i wystawiania komuś łatki mam dość daleko przesuniętą, bo nigdy nie znamy całego kontekstu. Każdy z nas w każdej relacji nosi jakąś tam swoją prawdę. Ale wiem z własnego doświadczenia, że czy kwestie zdrowotne, jak te kwestie alergii, czy po prostu kwestie życia, które nagle pisze nam taki scenariusz – masz się spakować i przenieść, ta okazja się nie powtórzy. Jest sto tysięcy scenariuszy dla stu tysięcy ludzi. Zdarzają się, jak mówi, sytuacje skrajne, w których jego zadaniem – jako eksperta – jest pomóc ludziom pogodzić się z faktem, że relacja z psem nie działa i nie zadziała - tłumaczył Radosław Ekwiński.

– Sam z własnego doświadczenia, kiedy staram się pomóc i proszony jestem o wizytę u ludzi, którzy próbują na siłę, kolanem ustawić tę relację, wiem, że człowiek i pies nie zawsze się udaje. Że są ludzie – i nie jest to żadna ich wina, to jest ich cecha – którzy nie mają w sobie czegoś takiego, że ze zwierzętami jest im po drodze. To ich absolutnie nie wartościuje. Ale wymyślenie sobie projektu: „ja będę miał tego psa”, mimo największych chęci, kiedy przychodzi ktoś z boku, kto ma doświadczenie i jest w stanie chłodno ocenić: no dobra, ty się bardzo starasz, to wszystko jest naprawdę wybrukowane tylko i wyłącznie dobrymi, szczerymi chęciami. Ale ten pies jest na równi pochyłej w dół, bo twoja energia, twój sposób patrzenia na świat, który jest bardzo ludzki i humanistyczny, akurat jest tak odklejony od psich realiów, że wam się to nie ma prawa udać. I ty się nie musisz zmieniać dla tego psa. Ten pies w tym domu – mówię to z pełną odpowiedzialnością, a zdarzyło mi się to dwa razy w życiu – jest nieszczęśliwy. Jak się rozstać, by nie skrzywdzić? - dodał.

Wiesz, że nie poradzisz sobie z psem? Oto, co robić

Jedno z najtrudniejszych pytań: jak odejść od psa, nie zostawiając go z traumą? Według Ekwińskiego, nie da się tego zrobić bez bólu, ale można zrobić to dobrze. – Wydarzyła się sytuacja, w której dochodzimy do ściany, czujemy, że to nie jest temat dla nas, nie pójdziemy dalej z czworonogiem. Jest telefon do mnie. Jak zabrać się za to rozdzielenie z psem? Co powinniśmy zrobić? Bo domyślam się, że to nie jest łatwy proces. To nie jest łatwy proces i to jest proces, który z niektórymi z nas zostanie do końca życia. To nie jest jakaś taka porażka, jakieś takie niespełnienie, jakieś takie zawiedzenie nadziei. A jeszcze są w tym dzieci. To już jest w ogóle hardcore, prawda? Trzeba to zrobić niesamowicie umiejętnie - powiedział behawiorysta.

Rozstanie z psem, jego zdaniem, jest sprawdzianem człowieczeństwa – nie emocjonalnym wybuchem, ale spokojnym, przemyślanym działaniem. – To jest ten moment, kiedy tak naprawdę mając psa, zdajemy egzamin z bycia człowiekiem i z tego, czy ten pies nas zmienił, czy nie. Bo, przepraszam za mocne słowa, najprościej jest być bydlakiem. Pojechać do lasu albo przerzucić go przez bramę w schronisku. To nic nie kosztuje. I są ludzie, którzy tak robią. Takie historie do dzisiaj nie maleją w skali. I będą nas spotykały cały czas w przyszłości, prawda? - tłumaczył.

Miękkie lądowanie – z pomocą ludzi

Ekwiński przekonuje, że nawet rozstanie może być dla psa początkiem lepszego życia – jeśli człowiek zachowa empatię i rozwagę. – Dzisiaj mamy tyle narzędzi poprzez znajomych i social media, że naprawdę jesteśmy w stanie szukać czasem wśród bliskich znajomych kogoś, kto nas odwiedzał. I jak zaczniemy na to patrzeć z tej drugiej strony, to zaczniemy sobie przypominać, że ten pies zawsze biegł do tej osoby, jak do nas przychodziła, bez żadnego oporu. A ona nie ma psa. I może porozmawiamy z nią, czy to nie byłby jakiś pomysł. Bądźmy naturalni i bądźmy ludzcy. Nasze dzieci także to docenią i zrozumieją. Nie zamieniajmy jednego pieska drugim pieskiem. No way. Są też koty. Są też rybki akwariowe. Jeżeli chcemy, żeby natura i przyroda była wśród nas i uczyła nas czegoś, ale nie ciśnijmy tego kolanem, a potem jak już podejmiemy taką decyzję, bądźmy konsekwentni i po prostu bądźmy ludzcy i empatyczni. Dajmy coś z siebie, trudno. Cenę zawsze będziemy płacili my.

Schronisko? Dla Ekwińskiego to nie tabu, ale ostateczność, która może być bezpieczna, jeśli towarzyszy jej dobre przygotowanie. – Są takie sytuacje, kiedy ktoś w związku ze zdrowiem musi znaleźć się w szpitalu na wiele miesięcy, albo w ogóle wyjechać za granicę, że schroniska są też dla takich osób. I tam są osoby przygotowane profesjonalnie, żeby wysłuchać naszej historii, przejrzeć swoją listę ewentualną, adopcyjną i może nawet pomogą nam w ten sposób, że ten pies nie trafi do schroniska, do tego takiego hasłowego, metalowego, betonowego kojca, gdzie jest zimno, brudno i do domu daleko, tylko poprzez wolontariuszy zostaniemy skontaktowani z rodzinami czekającymi na psiaka i zrobimy to miękko, omijając schronisko, chociaż z ich pomocą.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości