- Ptaki trafiające do azylu przechodzą przez opiekę weterynaryjną, rehabilitację i etap przystosowania do życia w naturze.
- Decyzje o eutanazji podejmowane są wyłącznie w imię dobra zwierząt – gdy nie ma szans na ich samodzielne przetrwanie.
- Kampania "Zostaw, nie porywaj" edukuje, jak nieświadomie nie szkodzić młodym ptakom.
Ptasi Azyl - tam, gdzie nie ma publiczności, a stawką jest życie
Za zamkniętymi drzwiami, poza zasięgiem wzroku zwiedzających, w warszawskim ZOO znajduje się miejsce wyjątkowe. Nie ma ekspozycji, atrakcji ani świateł reflektorów. To przestrzeń, w której każdego dnia pracownicy mierzą się z dramatem zwierząt – często z decyzjami o życiu lub śmierci.
– Ptasi Azyl to takie specyficzne miejsce w warszawskim ogrodzie zoologicznym, zupełnie odcięte od tej części ekspozycyjnej, czyli osoby postronne tutaj nie mogą wchodzić. Właśnie trafiają wszystkie ptaki potrzebujące pomocy z terenu Warszawy, a czasami również z okolicznych terenów, przynoszone przez mieszkańców, którzy je znaleźli, ale również przywożone przez Straż Miejską – tłumaczy Andżelika Gackowska.
– Szczerze mówiąc, to miejsce jest najtrudniejsze do pracy, ponieważ tutaj często też podejmuje się decyzje, które kończą się śmiercią ptaka, czyli o przeprowadzeniu eutanazji z przyczyn humanitarnych - przyznaje kierowniczka ośrodka.
Eutanazja z miłości do wolności
Choć dla wielu ludzi eutanazja zwierzęcia brzmi brutalnie, w Azylu nie ma miejsca na przypadkowe decyzje. To nie tylko akt konieczności – to czasem jedyny sposób, by oszczędzić zwierzęciu cierpienia i dać mu godne odejście.
– Trzeba pamiętać, że mówimy tutaj o ptakach, czyli organizmach, które są skonstruowane zupełnie inaczej i nasz ośrodek funkcjonuje po to, aby przywracać im możliwość życia w naturze. A w naturze niestety takie niesprawności dyskwalifikują zwierzę i wypuszczone niesprawne umierałoby po prostu bardzo długo w męczarniach. Trzeba pamiętać, że w naturze to nie zawsze życie jest najważniejsze, tylko właśnie wolność. Zwierzęta często tak wartościują swoje potrzeby – podkreśla Andżelika Gackowska, mówiąc z niezwykłą pokorą i szacunkiem dla praw natury.
Sezon lęgowy – setki pacjentów i niewidzialna praca
W szczycie sezonu lęgowego przez azyl przewija się nawet 80 ptaków dziennie. To pisklęta, podloty, ranne osobniki – każdy z nich wymaga indywidualnego podejścia. – W szczycie, tak jak obecnie, trafia do naszego azylu 50, 60, a czasami nawet 80 osobników. To są dane statystyczne z ostatniego tygodnia, gdzie faktycznie 2 dni zakończyły się 80 osobnikami przyjętymi w naszym azylu, więc pracy jest multum – wskazuje rozmówczyni Oskara Netkowskiego. – Karmienie ptaków musi następować wielokrotnie w ciągu dnia. W naturze rodzice również wielokrotnie w ciągu dnia dostarczają pisklętom pokarm. My musimy po prostu imitować tę częstotliwość, ale również skład pokarmu - dodaje.
"Zostaw, nie porywaj" – edukacja, która ratuje ptaki
Jednym z najczęstszych problemów jest nieświadoma "pomoc" ludzi, którzy zabierają z natury ptaki, które jej wcale nie potrzebują. Takie przypadki określa się jednoznacznie: porwania.
– Mieszkańcy Warszawy, zauważając takiego ptaka gdzieś na ziemi, twierdzą, że najprawdopodobniej potrzebuje on pomocy i przynoszą do nas. Zabierają mu tę najważniejszą lekcję życia, czyli naukę życia w naturze i unikania zagrożeń w tym miejscu, w którym ten dany ptak się wykołuje – zaznacza specjalistka.
– Mamy akcję informacyjną, która się nazywa "Zostaw, nie porywaj". Właśnie prowadzimy to w sezonie lęgowym, gdzie bardzo dużo staramy się mówić o tym, w jaki sposób podchodzić do ptaków, kiedy interweniować, a kiedy zaniechać tej interwencji, żeby się tym mieszkańcom nie myliło - mówi.
Ręczne karmienie i nocne dyżury – życie na granicy cudu
Praca w Ptasim Azylu to nie tylko troska, ale i ogromna precyzja. Karmienie piskląt, kontrola temperatury, odpowiednie proporcje pokarmu – błąd może kosztować życie. – To jest taki najtrudniejszy moment pracy, czy w zasadzie najbardziej żmudny i najbardziej wymagający, bo te ptaki są po prostu bardzo małe. Trzeba bardzo ostrożnie i delikatnie je karmić, trzeba bardzo dbać o ilość pokarmu, o to, żeby się nie wychłodziły, żeby dostały to, co należy, żeby nie pomylić niczego i dawać taki pokarm, który jest adekwatny dla danego gatunku – opowiada szefowa Azylu, prowadząc przez kolejne etapy pracy.
Ostatnia prosta: wolność jako cel
Dla tych, którym uda odzyskać siły, ostatnim etapem jest przystosowanie do życia w naturze. W specjalnych wolierach ptaki uczą się znowu być wolne – bez kontaktu z człowiekiem. – Cały ten ośrodek, ten habitat, jest obudowany cyklem wolier zewnętrznych, w których są umieszczane różne gatunki, bo oczywiście nie wszystkie możemy ze sobą łączyć – zauważa Andżelika Gackowska.
– Najważniejszym elementem naszej pracy jest przywracanie tych zwierząt do życia w naturze, a takie dobre życie w naturze to jest życie niezależnie od człowieka - uświadamia ekspertka.
Ptasi Azyl to nie tylko pomoc – to misja naukowa
Działalność azylu to także rozwój i badania – próba zrozumienia, skąd biorą się zagrożenia i jak można im przeciwdziałać w przyszłości. – Moja praca przede wszystkim polega na tym, aby ten organizm, czyli cały dział rehabilitacji zwierząt dzikich, dobrze funkcjonował i aby ten dział się rozwijał. Mam sporo pomysłów na to, w jaki sposób ten dział rozwijać i bardzo bym tutaj chciała położyć nacisk nie tylko na rozbudowę ośrodka, ona też będzie miała miejsce w przyszłości, ale to jest detal. Przede wszystkim na te elementy naukowe – mówi kierowniczka. – Chciałabym się dowiedzieć, skąd te ptaki przychodzą, dlaczego do nas przychodzą, co się później z nimi dzieje po rehabilitacji - wylicza.
Cicho, cierpliwie, z pokorą
Azyl dla ptaków nie działa dla poklasku. Pracownicy ratują życie z szacunkiem i pokorą wobec praw przyrody.
– Najgorszą motywacją do pracy w takich miejscach jak to, do pracy ze zwierzętami, jest miłość do zwierząt. W tym miejscu trzeba mieć po prostu szacunek dla zwierząt i pokorę wobec tego, jakie procesy w naturze zachodzą i wobec decyzji, które trzeba podejmować – podsumowuje Angelika Gackowska.
To miejsce nie istnieje po to, byśmy mogli się wzruszać. Istnieje, by ptaki znów mogły fruwać – albo odejść z godnością. I może właśnie dlatego jest tak niezwykle ludzkie.
Zobacz także:
- Niechciane zwierzę pokarmem dla tygrysów. Nietypowe ogłoszenie zoo
- Pingwinie selfie podbija Internet
- "Pijane jemiołuszki" sensacją sieci. Co tak naprawdę im się stało?
Autor: Oskar Netkowski