Czy pomaganie rannym ptakom to zawsze dobry pomysł? "Umierałoby bardzo długo w męczarniach"

Ptasi azyl w warszawskim zoo
Ptasi Azyl w warszawskim zoo - jak działa?
Źródło: Dzień Dobry TVN Online
W samym sercu stolicy działa miejsce, gdzie ratuje się tych, którzy nie mogą prosić o pomoc. W Ptasim Azylu w warszawskim ZOO każdego dnia toczy się cicha walka o życie, wolność i powrót do natury. To tu łabędzie uczą się znów pływać, jerzyki odzyskują siły, a bociany – jeśli los pozwoli – znowu wzbijają się w niebo. Ja wygląda praca w tym wyjątkowym miejscu? O tym z kierowniczką Azylu Andżeliką Gackowską rozmawiał reporter serwisu Dzień Dobry TVN Oskar Netkowski. Czy zawsze trzeba przynosić znalezione ptaki do zoo? Gdzie kończy się ludzka pomoc, a gdzie mówimy o porwaniu?
Kluczowe fakty:
  • Ptaki trafiające do azylu przechodzą przez opiekę weterynaryjną, rehabilitację i etap przystosowania do życia w naturze.
  • Decyzje o eutanazji podejmowane są wyłącznie w imię dobra zwierząt – gdy nie ma szans na ich samodzielne przetrwanie.
  • Kampania "Zostaw, nie porywaj" edukuje, jak nieświadomie nie szkodzić młodym ptakom.

Ptasi Azyl - tam, gdzie nie ma publiczności, a stawką jest życie

Za zamkniętymi drzwiami, poza zasięgiem wzroku zwiedzających, w warszawskim ZOO znajduje się miejsce wyjątkowe. Nie ma ekspozycji, atrakcji ani świateł reflektorów. To przestrzeń, w której każdego dnia pracownicy mierzą się z dramatem zwierząt – często z decyzjami o życiu lub śmierci.

– Ptasi Azyl to takie specyficzne miejsce w warszawskim ogrodzie zoologicznym, zupełnie odcięte od tej części ekspozycyjnej, czyli osoby postronne tutaj nie mogą wchodzić. Właśnie trafiają wszystkie ptaki potrzebujące pomocy z terenu Warszawy, a czasami również z okolicznych terenów, przynoszone przez mieszkańców, którzy je znaleźli, ale również przywożone przez Straż Miejską – tłumaczy Andżelika Gackowska.

– Szczerze mówiąc, to miejsce jest najtrudniejsze do pracy, ponieważ tutaj często też podejmuje się decyzje, które kończą się śmiercią ptaka, czyli o przeprowadzeniu eutanazji z przyczyn humanitarnych - przyznaje kierowniczka ośrodka.

Eutanazja z miłości do wolności

Choć dla wielu ludzi eutanazja zwierzęcia brzmi brutalnie, w Azylu nie ma miejsca na przypadkowe decyzje. To nie tylko akt konieczności – to czasem jedyny sposób, by oszczędzić zwierzęciu cierpienia i dać mu godne odejście.

– Trzeba pamiętać, że mówimy tutaj o ptakach, czyli organizmach, które są skonstruowane zupełnie inaczej i nasz ośrodek funkcjonuje po to, aby przywracać im możliwość życia w naturze. A w naturze niestety takie niesprawności dyskwalifikują zwierzę i wypuszczone niesprawne umierałoby po prostu bardzo długo w męczarniach. Trzeba pamiętać, że w naturze to nie zawsze życie jest najważniejsze, tylko właśnie wolność. Zwierzęta często tak wartościują swoje potrzeby – podkreśla Andżelika Gackowska, mówiąc z niezwykłą pokorą i szacunkiem dla praw natury.

Sezon lęgowy – setki pacjentów i niewidzialna praca

W szczycie sezonu lęgowego przez azyl przewija się nawet 80 ptaków dziennie. To pisklęta, podloty, ranne osobniki – każdy z nich wymaga indywidualnego podejścia. – W szczycie, tak jak obecnie, trafia do naszego azylu 50, 60, a czasami nawet 80 osobników. To są dane statystyczne z ostatniego tygodnia, gdzie faktycznie 2 dni zakończyły się 80 osobnikami przyjętymi w naszym azylu, więc pracy jest multum – wskazuje rozmówczyni Oskara Netkowskiego. – Karmienie ptaków musi następować wielokrotnie w ciągu dnia. W naturze rodzice również wielokrotnie w ciągu dnia dostarczają pisklętom pokarm. My musimy po prostu imitować tę częstotliwość, ale również skład pokarmu - dodaje.

"Zostaw, nie porywaj" – edukacja, która ratuje ptaki

Jednym z najczęstszych problemów jest nieświadoma "pomoc" ludzi, którzy zabierają z natury ptaki, które jej wcale nie potrzebują. Takie przypadki określa się jednoznacznie: porwania.

– Mieszkańcy Warszawy, zauważając takiego ptaka gdzieś na ziemi, twierdzą, że najprawdopodobniej potrzebuje on pomocy i przynoszą do nas. Zabierają mu tę najważniejszą lekcję życia, czyli naukę życia w naturze i unikania zagrożeń w tym miejscu, w którym ten dany ptak się wykołuje – zaznacza specjalistka.

– Mamy akcję informacyjną, która się nazywa "Zostaw, nie porywaj". Właśnie prowadzimy to w sezonie lęgowym, gdzie bardzo dużo staramy się mówić o tym, w jaki sposób podchodzić do ptaków, kiedy interweniować, a kiedy zaniechać tej interwencji, żeby się tym mieszkańcom nie myliło - mówi.

Ręczne karmienie i nocne dyżury – życie na granicy cudu

Praca w Ptasim Azylu to nie tylko troska, ale i ogromna precyzja. Karmienie piskląt, kontrola temperatury, odpowiednie proporcje pokarmu – błąd może kosztować życie. – To jest taki najtrudniejszy moment pracy, czy w zasadzie najbardziej żmudny i najbardziej wymagający, bo te ptaki są po prostu bardzo małe. Trzeba bardzo ostrożnie i delikatnie je karmić, trzeba bardzo dbać o ilość pokarmu, o to, żeby się nie wychłodziły, żeby dostały to, co należy, żeby nie pomylić niczego i dawać taki pokarm, który jest adekwatny dla danego gatunku – opowiada szefowa Azylu, prowadząc przez kolejne etapy pracy.

Ostatnia prosta: wolność jako cel

Dla tych, którym uda odzyskać siły, ostatnim etapem jest przystosowanie do życia w naturze. W specjalnych wolierach ptaki uczą się znowu być wolne – bez kontaktu z człowiekiem. – Cały ten ośrodek, ten habitat, jest obudowany cyklem wolier zewnętrznych, w których są umieszczane różne gatunki, bo oczywiście nie wszystkie możemy ze sobą łączyć – zauważa Andżelika Gackowska.

– Najważniejszym elementem naszej pracy jest przywracanie tych zwierząt do życia w naturze, a takie dobre życie w naturze to jest życie niezależnie od człowieka - uświadamia ekspertka.

Ptasi Azyl to nie tylko pomoc – to misja naukowa

Działalność azylu to także rozwój i badania – próba zrozumienia, skąd biorą się zagrożenia i jak można im przeciwdziałać w przyszłości. – Moja praca przede wszystkim polega na tym, aby ten organizm, czyli cały dział rehabilitacji zwierząt dzikich, dobrze funkcjonował i aby ten dział się rozwijał. Mam sporo pomysłów na to, w jaki sposób ten dział rozwijać i bardzo bym tutaj chciała położyć nacisk nie tylko na rozbudowę ośrodka, ona też będzie miała miejsce w przyszłości, ale to jest detal. Przede wszystkim na te elementy naukowe – mówi kierowniczka. – Chciałabym się dowiedzieć, skąd te ptaki przychodzą, dlaczego do nas przychodzą, co się później z nimi dzieje po rehabilitacji - wylicza.

Cicho, cierpliwie, z pokorą

Azyl dla ptaków nie działa dla poklasku. Pracownicy ratują życie z szacunkiem i pokorą wobec praw przyrody.

– Najgorszą motywacją do pracy w takich miejscach jak to, do pracy ze zwierzętami, jest miłość do zwierząt. W tym miejscu trzeba mieć po prostu szacunek dla zwierząt i pokorę wobec tego, jakie procesy w naturze zachodzą i wobec decyzji, które trzeba podejmować – podsumowuje Angelika Gackowska.

To miejsce nie istnieje po to, byśmy mogli się wzruszać. Istnieje, by ptaki znów mogły fruwać – albo odejść z godnością. I może właśnie dlatego jest tak niezwykle ludzkie.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości