Para na ringu, czyli rywalizacja i dominacja w związku. Psychoterapeutka: "Czasami trzeba umieć odpuścić"

Kłótnia zdrada partnerów małżonków
EmirMemedovski/Getty Images
Źródło: E+
Brak własnej przestrzeni, ciągłe sprzeczki i walka o to, kto tym razem będzie lepszy, szybszy, mądrzejszy. Niestety takie sytuacje zdarzają się nawet w długoletnich związkach. Rywalizacja i niezdrowa dominacja jednego z partnerów to pierwszy krok to rozpadu relacji. Co więc robić, ulegać, czy walczyć o swoje? Na te pytania odpowiedziała nam Katarzyna Kucewicz, psycholożka, psychoterapeutka, seksuolożka.

Większości z nas związek kojarzy się przede wszystkim z partnerstwem, bezpieczeństwem i przyjaźnią. Co zrobić, gdy jeden z partnerów zaczyna okazywać swą dyktatorską naturę? Gdy zaczyna nas osaczać, przejmować nad nami kontrolę i sprawiać, że czujemy się coraz bardziej skrępowani. Czy uległa postawa jest wyjściem z sytuacji, a może dominacja wcale nie jest taka zła?

Nastazja Bloch, redaktorka serwisu Dzień Dobry TVN: Dyktator w związku. Dlaczego chcemy rządzić?

Katarzyna Kucewicz, psychoterapeutka, seksuolożka: Ludzie chcą rządzić w związku z różnych powodów. Przeważnie to styl funkcjonowania w relacji, jaki przejęli ze swojego domu rodzinnego, w którym osoba ich płci, czyli matka lub ojciec, wiodła prym i dominowała w relacji. Bywa też tak, że chcemy dominować w związku, bo w innych obszarach życia się nam to nie udaje. Czujemy się stłamszeni przez swoich rodziców, przełożonych, kolegów, więc w relacji chcemy się poczuć kimś ważnym. Często potrzeba rządzenia w relacji wynika też z lęku i brania odpowiedzialności. Osoby nadmiernie kontrolujące mogą mieć poczucie, że muszą rządzić, bo inaczej wszystko się rozpadnie.

NB: Dominacja zawsze jest zła?

KK: Czasami w związkach, w których jedna strona dominuje, wcale źle się nie dzieje. Bywają bowiem osoby, którym dominowanie partnera jest niejako na rękę - czują się wtedy bezpiecznie "zaopiekowane", mają poczucie, że nie muszą się przejmować decyzjami, tym, że coś źle wybiorą. Czasami dominujący partner ściąga z nich ciężar martwienia się o jutro, bo wszystkim on steruje. Dobrze jest, gdy w jednych obszarach dominuje jedna strona, a w innych obszarach - druga. Samo dominowanie nie musi być czymś szkodliwym dla relacji, chyba że wiąże się z dyktatorskim używaniem władzy w związku, manipulowaniem. Jeśli jednak nie ma przemocy, a obojgu taki układ pasuje i świadomie się na niego godzą, to wszystko jest ok.

NB: Przyjmowanie uległej postawy dla "dobra związku". Czy nie jest to czasem wynik strachu przed odrzuceniem?

KK: Uległa postawa zazwyczaj wynika z lęku przed tym, że zostanie się porzuconym, że partner odejdzie. Zwłaszcza jeśli jest się zależnym od kogoś np. finansowo. Ten strach może paraliżować i sprawiać, że przestajemy stawiać granice. Ulegamy też wtedy, kiedy boimy się kogoś rozczarować, gdy chcemy, by o nas dobrze myślał. To postawa zaczerpnięta jeszcze z dzieciństwa, gdy podobnie się staraliśmy o względy chłodnego ojca czy wymagającej matki.

Najzdrowsze relacje opierają się na partnerstwie i wspólnym poszanowaniu własnych granic. Kiedy w związku jest dużo rozmawiania i słuchania siebie nawzajem, to decyzje podejmuje się łatwiej.

NB: Co zrobić, gdy między partnerami pojawia się rywalizacja? Skąd ona wynika?

KK: W związkach niektórzy ludzie lubią się czuć równie atrakcyjni, inteligentni, zaradni jak partnerzy. Kiedy czują się gorsi, może to uruchamiać rywalizację podszytą lękiem, że partner i ludzie wokół zaczną widzieć ich jako tych gorszych. Rywalizujemy w związkach zwykle wtedy, kiedy nasza samoocena jest chwiejna, kiedy mamy do siebie wiele zastrzeżeń i w głębi serca czujemy, że nie jesteśmy dość dobrzy dla naszego partnera. Rywalizacja może też wynikać z potrzeby dominowania w związku, posiadania mocnej pozycji.

NB: Wzajemne konkurowanie niszczy związek?

KK: Partnerzy często rywalizują o swoją karierę, zwłaszcza gdy wykonują podobne zawody. Rywalizujmy też o uwagę i miłość dzieci, o to kto ma więcej przyjaciół. Czasami rywalizacja może dodać związkowi pikanterii, ale przeważnie stanowi preludium do eskalacji konfliktu. Z mojej praktyki wynika, że przeważnie to jedna strona rywalizuje w związku, ta, która czuje się mniej pewna siebie.

NB: Co z dziećmi, które uczestniczą w rozgrywkach między rodzicami?

KK: Dzieci, często mają poczucie, że muszą chronić rodzinę, że muszą być rozjemcami. Biorą więc na siebie za duży ciężar odpowiedzialności, co odbija się na ich kondycji psychicznej.

NB: Jak uniknąć wojny domowej i dojść do kompromisu?

KK: Warto jest spojrzeć na partnera jak na osobę z naszej drużyny, a nie konkurencję. Uczyć się aplauzu i cieszenia z jego sukcesów. Uczyć się bycia wsparciem i oparciem. Czasami w związku trzeba umieć odpuścić, oddać komuś decyzyjność, pójść na kompromis, a nawet ulec! To normalne, że czasami dobro płaszczyzny "my" może być nawet ważniejsze niż zadbanie o swoje ego. Grunt, by uleganie nie stało się naszą dominującą postawą, by równoważyć ją z partnerem. Jeśli nie umiemy pozbyć się zawiści wobec ukochanej osoby to sygnał, że może jeszcze nie dojrzeliśmy do stworzenia dojrzałej relacji partnerskiej.

NB: Dziękuję za rozmowę.

Zobacz wideo z Dzień Dobry TVN: Dlaczego mężczyźni odchodzą?

Zobacz także:

Wpływ rodziców na życie miłosne dzieci. Czy zdrada jest zapisana w genach?

Czym jest zdrada w związku i jak jej zapobiec? "Zaczyna się czasem od niewinnych sytuacji"

Znają się z partnerem od dzieciństwa. Psycholog: "Z moich obserwacji wynika, że są to bardzo fajne związki"

Autor: Nastazja Bloch

podziel się:

Pozostałe wiadomości

Jak nosić pierścionki? Podpowiadamy! 
Materiał promocyjny

Jak nosić pierścionki? Podpowiadamy!