Mimo zakazu w sieci kwitnie handel psami. "Dwa szczeniaki za 300 zł plus flaszeczka"

Uwaga! TVN: Mimo zakazu w sieci kwitnie handel psami. ''Dwa szczeniaki za 300 zł plus flaszeczka''
Ustawa o ochronie praw zwierząt miała ukrócić proceder handlu psami w internecie. Obrońcy praw zwierząt wskazują, że tego typu sprawy są zgłaszane, ale często są przez policję po prostu bagatelizowane. Temat zbadali reporterzy Uwagi! TVN.

"Oddam psa w dobre ręce", było napisane w ogłoszeniu, które znalazła pani Milena.

- Na fotografii był pies na dłoni mężczyzny, w tle było wnętrze autobusu. Trochę mnie to zaniepokoiło, więc postanowiłam zadzwonić pod wskazany numer. Odebrał pan, który powiedział, że chce go oddać, a na moje pytanie odnośnie matki powiedział, że dwa dni temu wpadła pod koła samochodu – opowiada Milena Kaczmarek.

Kobieta pojechała spotkać się z mężczyzną.

- Pan wyłonił się z krzaków z pieskiem pod kurtką i powiedział, że chciałby za niego 180-200 zł. Wręczyłam mu pieniądze i zabrałam malucha – przyznaje.

- Pierwsze ogłoszenie tego pana pochodziło z 21 listopada. Od tamtej pory wystawił pięć albo sześć zwierząt – wskazuje kobieta.

Zakaz handlu

Choć od kilku lat handel takimi zwierzętami jest zabroniony, to jednak Sebastian S. regularnie je sprzedaje. Kilka miesięcy temu jego ogłoszenia przyciągnęły uwagę wolontariuszek działających na rzecz zwierząt.

- Przeglądamy ogłoszenia w okolicy, wyłapując takie, które sugerują już z góry, że zwierzęta nie są do końca w fajnych rękach. W kwietniu ubiegłego roku wpadło nam w ręce ogłoszenie pana Sebastiana – mówi Dominika Komarnicka z Domku na Kocich Łapach.

- Dwa szczeniaki leżały na łóżku, było widać, że są wycieńczone. Zadzwoniłyśmy do tej osoby. W SMS-ach, w których wysyłałyśmy adres, gdzie mamy się spotkać, pojawiła się kwota – 300 zł, plus ewentualnie jakaś flaszeczka. Już było wiadomo, że nic nie jest za darmo. I że to są handlarze – wskazuje Marta Brzoskowska z Domku na Kocich Łapach.

- Naszym celem było zabranie szczeniaków, bo inaczej trafiłyby do byle jakich domów, nie wiadomo, czy nie na łańcuch – dodaje Brzoskowska.

Kobiety umówiły się ze sprzedawcą.

- Pojawił się pan, który bezpośrednio ze mną rozmawiał i drugi starszy pan. Wyszli z pociągu z reklamówką. Okazało się, że były w niej trzy szczeniaki. Odkupiłam od nich dwa, za 300 zł – mówi Komarnicka.

Szczeniaki trafiły do weterynarza - okazało się, że były zapchlone, wygłodzone i zbyt wcześnie odebrane od matki.

Pani Dominika pytała Sebastiana S., skąd bierze zwierzęta.

- On jest bardzo wylewny i wręcz dumny ze swojej przedsiębiorczości. Powiedział, że jeździ po całym województwie na gapę i zbiera szczeniaki, których ktoś potrzebuje się pozbyć czy znaleźć dla nich dom.

W połowie ubiegłego roku kobiety natrafiły na kolejne ogłoszenia Sebastiana S. By ukrócić nielegalny handel psami, powiadomiły inspekcję weterynaryjną i wejherowską policję. By mieć niezbite dowody na nielegalną działalność handlarza – kobiety przygotowały prowokację.

- Umówiliśmy się, że zapłacę pieniążki, żeby było widać, że to proceder. Pan Sebastian przyjechał ze swoją partnerką. Przekazali mi psa, zapłaciłam za niego 180 zł. Nie ukrywam, że liczyłam, że ci ludzie zostaną co najmniej postraszeni - że absolutnie nie mogą robić takich rzeczy. Ale zostali przesłuchani, spisani i na tym sprawa się zakończyła – ubolewa Komarnicka.

Sprawy nie poszły tak, jak chciały wolontariuszki.

- Mimo że ustaliliśmy wcześniej, żeby było fizycznie widać przekazanie pieniędzy, to tak naprawdę jedyną osobą, która została pouczona z tej całej sytuacji to byłam ja. Dostałam pouczenie ustne, że absolutnie nie wolno mi płacić za psa, który nie jest z profesjonalnej hodowli – mówi pani Dominika.

O sprawę zapytaliśmy policję.

- Czynności cały czas trwają, trwa postępowanie. Rozumiemy powagę sytuacji, czynności będą jak najszybciej zakończone – deklaruje sierż. sztab. Karolina Pruchniak z Komendy Powiatowej Policji w Wejherowie.

- Z mojego doświadczenia wynika, że policja niechętnie zajmuje się tego rodzaju sprawami – przekonuje Katarzyna Topczewska, pełnomocnik Fundacji Viva!

- Jeżeli mówimy o pojedynczych osobach, które zarabiają na sprzedaży pojedynczych zwierząt, często policja nie robi tego, co powinna, żeby ścigać te osoby. Myślę, że te sprawy są traktowane jako sprawy dziesiątej kategorii. Są bagatelizowane – uważa Topczewska.

- Nie można oszacować skali tego zjawiska, to jest czarny rynek. Jeżeli nie byłoby popytu na szczeniaki za drobne pieniądze, to nie byłoby tego zjawiska – dodaje pełnomocnik Fundacji Viva!

Handlarz z Gdańska, przyłapany w Wejherowie na gorącym uczynku, nie poniósł żadnych konsekwencji za nielegalną sprzedaż psów.

Prowokacja

Pani Milena kolejny raz umówiła się z Sebastianem S. Towarzyszył jej nasz reporter.

Podczas spotkania mężczyzna powiedział, że chce za psa 250 zł.

Reporter, nie zdradzając, kim jest, zapytał, czy S. ma więcej psów na sprzedaż.

- Pan po cichu mówi, bo niektórzy ludzie to mają takie uszy, że wszystko słyszą. Na jednym z portali to już mam przegrane całkowicie - oświadczył.

Dlaczego?

- No, bo ja ciągle sprzedawałem te psy. Na okrągło. Długo tak robię, może ponad dwa lata.

Kiedy reporter oświadczył, że jest z telewizji, mężczyzna zadeklarował, że już więcej nie będzie sprzedawał psów.

- Przestanę całkowicie.

W lecznicy okazało się, że pies, którego chciał sprzedać mężczyzna, jest zdrowy, ale bardzo zestresowany. Po badaniu pani Milena zawiozła go do tymczasowego schroniska, gdzie oczekuje na adopcję.

- Tutaj chodzi o to, żeby nagłośnić tę sprawę, żeby nie kupować szczeniaków. Jeżeli ten gość zostanie trzy, cztery tygodnie ze szczeniakiem za 300-400 zł i nie będzie chciał go nikt kupić, to nie będzie tego kontynuował – uważa pani Marta.

Cały materiał na stronie programu Uwaga! TVN.

>>> Zobacz także:

Na 20 metrach mieszkała z 57 psami. "Psy były przyjacielskie i zadbane"

Agnieszka Kaczorowska potwierdza drugą ciążę. "Na 2-3 tygodnie zapadłam w sen zimowy"

Monika Mrozowska urodziła czwarte dziecko. Dumny tata pokazał pierwsze zdjęcie maleństwa

Autor: Iza Dorf

Źródło: Uwaga! TVN

podziel się:

Pozostałe wiadomości