Maja Kapłon i jej historia na Dzień Dobry – marzenia nastolatki o karierze wokalnej
Maja Kapłon, będąc nastolatką, słuchała mocnej muzyki. Jak przyznała, w tamtych czasach dla jej taty wizja szalonego rockowego życia była dość kontrowersyjna. Pewnego dnia w tajemnicy przed rodzicami młoda dziewczyna podjęła spontaniczną decyzję, by jechać wraz ze znajomymi na Woodstock. Bez chwili zastanowienia spakowała rzeczy, mówiąc rodzinie, że jedzie do Kostrzyna nad Odrą. W drodze na festiwal Maja nie zdawała sobie jeszcze sprawy, jak to wydarzenie wpłynie na jej życiowe decyzje.
Moja przyjaciółka namówiła mnie, żebym poszła na eliminacje dla osób, które chcą zaśpiewać na finale Woodstocku. Były to castingi u Piotra Bukartyka
– powiedziała Maja.
Szybko okazało się, że Piotr Bukartyk do drużyny wokalistów szuka tylko mężczyzn. Maja jednak postanowiła spróbować swoich sił. Wiedziała, że jest to ostatnia piosenka i też ostania szansa, aby zaśpiewać na scenie przed festiwalową publicznością. Dziewczyna ustawiła się w kolejce i cierpliwie czekała na swoją kolej.
Byli sami mężczyźni i nagle pojawiam się ja, taka mała myszka. Takim cienkim głosem powiedziałam, że chce spróbować, a oni "No dobra, wchodź"
– wspomina.
Maja zaśpiewała piosenkę, po czym usłyszała słowa, które były jedną z najbardziej nieoczekiwanych rzeczy, jakie mogły wydarzyć się tego dnia – "Zostajesz". To wydarzenie i możliwość zaśpiewania na wielkiej scenie sprawiło, że artystka poczuła, że muzyka jest całym jej życiem.
Kiedy pierwszy raz stanęłam na scenie, przed którą tamtej nocy było 700 tysięcy osób, zobaczyłam ich przed sobą i ich twarze wkręcone w to, co się dzieje, kiedy śpiewam, wtedy podjęłam decyzje, że to jest to, co chcę najbardziej robić
- dodała.
Maja – nowe życie po operacji
Ten rok był dla Mai intensywny i bardzo emocjonujący. Artystka od urodzenia zmaga się ze skrzywieniem kręgosłupa, a na swoim koncie ma już kilkanaście operacji. Choć lekarze podczas ostatniego zabiegu zapewniali, że metalowy pręt, który znajduje się w jej kręgosłupie, dożywotnio będzie go podtrzymywał, stało się coś, czego nikt się nie spodziewała. Pręt pękł, jednocześnie uniemożliwiając Mai swobodne oddychanie i poruszanie się. Jednym ratunkiem była operacja w Stanach Zjednoczonych, której koszt wyceniono na 5 milionów złotych. Dzięki ludziom dobrej woli artystce udało się zebrać potrzebną kwotę, a w marcu wylecieć z kraju na skomplikowaną operację. Obecnie Maja wraca powoli do zdrowia. Jak się czuje?
Aktualnie czuję się pięknie tak jak jeszcze nigdy. Dopiero teraz wiem, jak to jest oddychać, tak, jak oddychają wszyscy, którzy są zdrowi. Ja miałam może 40% pojemności w porównaniu do zdrowego człowieka
– powiedziała.
Maja podczas rozmowy wyznała, że jest wdzięczna wszystkim ludziom, którzy dołożyli wszelkich starań, aby ją wesprzeć. W krytycznym czasie artystka otrzymała także wielką naukę. Jak przyznała, odważyła się otwarcie mówić o słabościach i przyjmować pomoc innych.
Zawsze byłam Zosią Samosią, ta ciężka sytuacja, kiedy musiałam się przyznać, że naprawdę potrzebuje pomocy, nauczyła mnie czegoś ważnego. Nauczyła tego, że właśnie czasem trochę tych swoich ciężarów trzeba oddać innym osobom. Każdy ma w sobie jakąś słabość
– powiedziała.
Pozytywne podejście do życia i siła do działania
Maja od dzieciństwa zmaga się z przeciwnościami losu i walczy z chorobą. Mimo wszystko jest jedną z bardziej pozytywnych osób, jakie przyszło nam poznać. Promienny uśmiech i energiczna osobowość to znak rozpoznawczy artystki. Skąd bierze tyle siły do działania?
Nie wiem, skąd to się bierze. Ja rano wstają i nogi same mi chodzą. Cały czas muszę coś robić
– wytłumaczyła.
Po operacji, gdy płuca artystki zaczynają prawidłowo funkcjonować, Maja może już myśleć o powrocie na scenę. Nam zdradziła, że dla swoich fanów szykuje nowy materiał. Piosenka, którą już niebawem będziemy mogli usłyszeć to nie tylko piękna melodia, lecz także utwór z wartościowym przesłaniem. Maja, która dzięki dobrym ludziom otrzymała szansę na normalne życie, dziś te pomoc chce nieść dalej.
To będzie kawałek, który ma w sobie pierwiastek pomocy. Będzie to piosenka, która się nazywa "Proszę o lek". Ja prosiłam o lek, a teraz jest dużo osób, które o ten lek proszą. Chciałabym pomoc Karolinie Zawadzkiej, która ma takie samo skrzywienie jak ja i zbiera pieniądze na operacje
– zdradziła nam wokalistka.
Wokalista dodała, że z nowym singlem wiąże wielkie nadzieje. Maja marzy o tym, aby piosenka popłynęła w świat i zwiększyła szansę na zebranie pieniędzy dla potrzebujących pacjentów. Premiera nowego singla zaplanowana jest na koniec września. A co z płytą? Artystka przyznała, że ma już gotowy materiał.
Będę pomału wypuszczać to, co mi w sercu gra. Piosenki są już gotowe, tylko potrzebują obrazka
– dodała.
Maja na koniec rozmowy zdradziła nam także swoje największe marzenie. Po długiej przerwie związanej z operacją, rehabilitacją i panującą w tym samym czasie pandemią artystka pragnie już wrócić na scenę, by fizycznie spotkać się ze swoimi fanami.
Marzę o tym, żeby można już było pograć koncerty, żeby tych koncertów było dużo i żebym miała realny kontakt z ludźmi. Mam też nadzieje, że każda moja piosenka będzie takim podniesieniem do góry każdej "ciężkiej duszy"
- podsumowała Maja.
Oto rozmowa z artystką:
Zobacz także:
Szokująca metamorfoza Edyty Bartosiewicz. Piosenkarka przypomina Lady Gagę
Lekka piosenka, która skłania do refleksji. Leepeck z premierowym singlem "Carla (Hepi jestem tu)"
Anna Guzik nagrała płytę z kołysankami. Czy aktorka rzuci aktorstwo i stanie się piosenkarką?
Autor: Nastazja Bloch