Krzysztof Gajewski pływał 48 godzin bez przerwy: "Proces myślenia się wyłącza"

48 godzin bez przerwy - takim wynikiem Krzysztof Gajewski ustanowił rekord Guinnessa w pływaniu długodystansowym. Wystartował w piątek, a w niedzielę po południu zapisał się na kartach historii. Ubrany był wyłącznie w kąpielówki, czepek i okulary. Nie mógł dotknąć dna, wychodzić z wody ani niczego się złapać. Zdradził nam, jaki emocje towarzyszyły mu w wodzie.

Krzysztof Gajewski pobił rekord Guinnessa

Krzysztof Gajewski ma 28 lat. Z wykształcenia jest inżynierem, jednak od kilku lat zajmuje się wyłącznie pływaniem, ucząc zarówno dzieci, jak i dorosłych.

Już 10 lat temu, gdy studiował, poczuł, że musi coś zmienić w swoim życiu. Wtedy pojawiło się pływanie. Z czasem sport przestał być wyłącznie pasją oraz stał się jego celem i sposobem na życie.

W pewnym momencie postanowił, że spróbuje pobić rekord Guinnessa w pływaniu długodystansowym.

Od początku, kiedy pływałem, przyświecała mi wizja, by płynąć dalej i dalej. Gdy zacząłem pływać w wieku 23 lat zrozumiałem, że basen jest miejscem, gdzie nigdy już nie będę w stanie konkurować z żadnym innym pływaniem, bo ta przepaść dzieciństwa, rozwoju była zbyt duża. Z roku na rok skala wyzwania w mojej głowie rosła

– wspominał Krzysztof Gajewski w Dzień Dobry TVN.

Rekord Guinnessa w pływaniu długodystansowym

Jak powiedział, tak zrobił. Przygotowania do wyjątkowego wydarzenia Krzysztof Gajewski rozpoczął kilka miesięcy wcześniej. Trenował około 40 godzin tygodniowo, by w piątek wystartować i ustanowić rekord na Jeziorze Kopalnia Wrocław. Jego oficjalny wynik to 108 908 metrów, czyli 141 pętli o długości 772,4 metrów każda. Ten dystans był o prawie 9 kilometrów dłuższy od poprzedniego rekordu w 48 godzin (należący do Ross’a Edgleya). Jakie emocje towarzyszyły mu w wodzie?

Tak naprawdę człowiek myśli przez pierwsze kilka godzin, może kilkanaście. Później proces myślenia się wyłącza. Dochodzi do sytuacji, gdy pojawia się pierwszy poważny kryzys i zaraz po pierwszym pojawia się drugi. To jest taka nieustająca walka trwająca czasem po kilka sekund. Cały czas walczymy z problemem, którego się nie spodziewaliśmy

- opowiadał pływak.

Podczas bicia rekordu występowały różne problemy i bóle związane ze zmęczeniem oraz brakiem snu. Problematyczny był także spuchnięty bark, który przy każdym ruchu ręką nasilał ból.

Nasz gość przyznał, że podczas pływania walczył ze sobą na dwa fronty. Z jednej strony z ciałem i bóle, a z drugiej z psychiką, która zaczynała działać zupełnie inaczej, niż się tego spodziewał.

Miałem objawy udaru słonecznego, problemy, z tym że zasypiałem w wodzie, traciłem świadomość, co się dzieje

Najbliżsi wspierali pływaka i pomagali mu w przygotowaniach. Chociaż zarówno żona, jak i rodzice obawiali się tak dużego wysiłku, jaki zaplanował, wierzyli, że da sobie radę i pokona wszelkie trudności.

Stres był, ale ja w czasie kiedy Krzysztof płynął, nie myślałam o tym, jak mu jest ciężko. Zamieniłam panikowanie w tryb działania

- przyznała żona Krzysztofa Gajewskiego.

Po wielkim sukcesie pływak powoli regeneruje swoje siły i wraca do formy. Cały proces trwa dłużej, niż mogłoby się wydawać. Lista objawów, jakie towarzyszyły mu po wyjściu z wody, była długa. Doznał m.in. mikrourazów barków, rąk i nerwów łokciowych.

Na pewno wróciłem już do normalnego funkcjonowania, mogę już samodzielnie się ubrać, czy chwilę popływać. Nie doszedłem do formy, w której mógłbym wznowić trening. Szczęście w nieszczęściu, że nie było jakiejś powyżej kontuzji

- podkreślił rekordzista Guinnessa.

Co na co dzień robi Krzysztof Gajewski i jak wygląda jego typowy dzień pracy? Zobacz wideo.

Zobacz także:

Dr. Dre rozwodzi się po 24 latach. Żona muzyka walczy o gigantyczne alimenty

Koronawirus uderzył w polskie szkoły: "Wytyczne nie uwzględniają realiów"

Marek Czerwiński – nauczyciel bohater. „Swoim czynem pokazał, jak należy postępować”

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.

Autor: Nastazja Bloch

podziel się:

Pozostałe wiadomości