Miłość do nart Andrzeja Bargiela
Andrzej Bargiel jest pierwszym człowiekiem w historii, który zjechał na nartach z wierzchołków K2 oraz Broad Peak. Od 2013 roku konsekwentnie realizuje projekt Hic Sunt Leones (z łac. "tu są lwy"), w ramach którego organizuje narciarskie wyprawy wysokogórskie, których celem jest szybkościowe wejście, bez dodatkowego tlenu i zjazdy na nartach z najwyższych szczytów Ziemi. Ten zimowy sport pasjonował go od dziecka.
- Moja przygoda z narciarstwem zaczęła się w przedszkolu . Przyglądałem się kolegom, którzy jeździli gdzieś po okolicznych stokach i no chciałem to po prostu robić. Sprzęt był dosyć prymitywny, ale wtedy liczyło się tylko to, żeby móc właśnie jeździć na nartach . Spędzaliśmy każde dnie zimowe właśnie od rana jeżdżąc i bawiąc się tym - opowiadał w Dzień Dobry TVN narciarz wysokogórski.
Rozgrzewka kiedyś i dziś
Dziś przed wyjściem na narty każdy stosuje rozgrzewkę. Jej zadaniem jest bowiem przygotowanie organizmu na wzmożony wysiłek fizyczny, a co za tym idzie – zapewnienie bezpieczeństwa. Taki wcześniejszy krótki trening przyspiesza tętno i krążenie krwi, a także podnosi temperaturę ciała. Gdy jednak Andrzej Bargiel zaczynał przygodę z nartami, wcale jej nie stosowano.
- Rozgrzewki nie było nigdy. Wtedy nawet nie wiedzieliśmy, że coś takiego jest potrzebne. Wchodziliśmy po prostu z nartami na plecach pod górę i to była taka naturalna rozgrzewka - opowiadał.
Jego zdanie podziela również Staszek Karpiel-Bułecka. W naszym programie wspomniał swoje dzieciństwo, kiedy z niecierpliwością wyczekiwał momentu, aż będzie mógł wyjść na stok.
- Kiedyś było tak, że się wstawało rano, zakładało buty narciarskie i niejednokrotnie spało się w betach . Atak na stok, kiedy pierwszy śnieg tylko widzieliśmy przez okna. Dzisiaj to wygląda inaczej - mówił wokalista Future Folk.
Trening Staszka Karpiela-Bulecki i Andrzeja Bargiela
W Dzień Dobry TVN Stanisław i Andrzej wspólnie pokazali swój trening. Wykorzystali do niego naturalne rzeczy, które znaleźli w otoczeniu domu. Zaczęli od wymachów nóg oraz rąk. Podczas niektórych ćwiczeń robili użytek z ławek, a nawet... mopów.
Najtrudniejszy jednak był moment z wykorzystaniem obciążenia. Robili po 10 przysiadów z pniakiem na prawym ramieniu, slalom, wracali, przekładali kawałek drewna na lewą stronę i znowu 10 przysiadów. Zrobili aż trzy takie powtórzenia, po to, żeby się dobrze rozgrzać. Nazwali to "Góralskim torem przeszkód".
- Trzeba powiedzieć jasno, że jak się już robi ciemno przed oczami, to znaczy, że trening jest dobrze zrobiony - podsumował Staszek Karpiel-Bułecka.
Zobacz też:
- Magdalena Gorzkowska o przygotowaniach do wyprawy na K2. "Nie mogę sobie pozwolić na błąd, zależy mi na moim zdrowiu i życiu"
- Kobiety sędziujące w męskich dyscyplinach sportowych. "Muszą spełniać dokładnie takie same wymogi"
- Dbasz o sylwetkę w domu? Sprawdź, jakie ubrania ułatwią wykonywanie ćwiczeń
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl
Autor: Sabina Zięba
Reporter: Izolda Sanetra