Niezwykła pomoc dla babci, która zaopiekowała się porzuconymi wnukami. "Skradli moje serce"

''Babcia adoptowała wnuczki, a przyjaciele dali nowy dom''
Ta historia pokazuje, że bezinteresowność i dobroć ludzkiego serca nadal istnieją. Pani Krystynie Kawce, babci, która samotnie wychowuje czwórkę wnucząt, inni ludzie gruntownie wyremontowali mieszkanie. Jak do tego doszło?

Wychowywanie wnuków

Kilka lat temu synowa Krystyny Kawki porzuciła swoje dzieci. Dla większości rodziców taka sytuacja jest nie do wyobrażenia, ona jednak nie miała skrupułów.

Pewnego razu synowa mi napisała, że już nie wróci do domu i zaczęła się walka o wnuki

- opowiadała w Dzień Dobry TVN babcia dzieci.

Dziś samotnie wychowuje czwórkę wnucząt w wieku szkolnym. Mimo ciężkich warunków domowych, wspólnie cały czas dawali sobie radę. Wiedzieli, że nie mają innej możliwości. Na szczęście postanowili im pomóc obcy ludzie.

Szokujące warunki

Jakiś czas temu te niezwykle kontaktowe dzieci, zaczęły przychodzić na pobliską budowę. Poznały tam panią Kingę, która prowadzi firmę budowlaną.

Dzieciaczki zaczęły tutaj przychodzić, aby zobaczyć, co będzie budowane. Później z czasem zaczęły opowiadać swoją historię. Zaczęły mówić, że nie mają rodziców, rysowały dla mnie rysunki, no i gdzieś tam skradły moje serce

- opowiadała w programie Kinga Mokosa-Paszkiet.

Z biegiem kolejnych dni niezwykle się ze sobą zżyli. Doszło do tego, że zaprosili ją do swojego mieszkania na kawę. To, co Kinga zobaczyła w środku, niezwykle ją zszokowało. Relacjonowała:

Tam nie było kuchni, łazienki, była tylko toaleta. Tam nie było miejsca, gdzie dzieci mogą tak naprawdę usiąść i swobodnie odrobić lekcje. Podłoga była zarwana i widziano sąsiadów w dołu.

Nieoczekiwana pomoc

Dzieci wstydziły się zapraszać koleżanki i kolegów do domu. Bały się, że rówieśnicy będą im później dokuczać w szkole. Nie czuli się z tym dobrze, ale nic nie mogli zrobić. Pomocną dłoń postanowiła do nich wyciągnąć właścicielka firmy budowlanej. Pewnego dnia przyniosła im kartony i kazała się spakować.

Kiedy już wszystko wynieśliśmy z tego mieszkania i zobaczyłam, jakie to jest ogromne przedsięwzięcie, zaczęłam dzwonić po różnych ludziach, którzy maja albo hurtownie, albo są właścicielami bardzo dużych firm. No i tym sposobem poczta pantoflową urosło to do 86 osób, które przyjeżdżały po pracy, które coś przynosiły, które coś malowały albo zrywały

- mówiła Kinga Mokosa-Paszkiet.

Babcia czwórki dzieci nie przypuszczała, że będzie to tak duża odmiana. Ochotnicy bowiem nie tylko wymalowali ściany, ale także wymienili podłogę i kupili meble.

W pierwszy dzień żeśmy siedzieli prawie do północy, bo nie mogliśmy po prostu tego ogarnąć, że to jest nasz dom. (...) Pani Kinga to jest taka dobra wróżka. Nie umiem tego nawet wyrazić, jak głęboko doceniam ten jej wysiłek

- wyznała Krystyna Kawka.

Kinga z kolei dodała:

Chciałabym mieć taką babcię. Babcia jest o tak wielkim sercu, że kiedy o tym mówię, no to się bardzo wzruszam.

Moje dziecko przeklina. Jak sobie z tym poradzić? Zobacz wideo:

Zobacz też:

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl

Autor: Sabina Zięba

Reporter: Martyna Mikołajczyk

podziel się:

Pozostałe wiadomości