Dalsza część tekstu znajduje się poniżej.
Czy kobietom zależy na władzy?
Katarzyna Oleksik, dziendobry.tvn.pl: Dlaczego kobiety rzadko ubiegają się o wysokie stanowiska i sporadycznie startują np. w wyborach prezydenckich?
Dorota Peretiatkowicz, socjolożka: Przede wszystkim trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czym jest dla nich władza i na jakiej władzy im zależy. Badania pokazują, że dla kobiet najważniejsze jest to, żeby mieć kontrolę nad tym, co się dzieje w ich najbliższym otoczeniu. Panie gotowe są zaangażować się w cokolwiek dopiero wtedy, gdy mają kontrolę nad tym, co dzieje się w ich codziennym życiu. Rzadko, która kobieta zajmie się polityką lub przyjmie pracę na wysokim stanowisku, jeśli nie ma uporządkowanego życia prywatnego, rodzinnego.
Natomiast trzeba podkreślić, że aby odnaleźć się w polityce czy na pozycji liderki niezbędne są pewne predyspozycje, umiejętności, w które kobiety się nie wyposaża. Kobiet nikt nie uczy pewności siebie ani tego, że można coś powiedzieć bez zastanowienia. Co gorsza, kobiety mają w sobie tzw. syndrom oszusta. Podświadomie czują, że muszą być lepsze, mądrzejsze, szybsze, inteligentniejsze, lepiej przygotowane, żeby w ogóle mogły stanąć do rywalizacji.
Mężczyznom nikt nie stawia takich wymagań. Dlaczego?
Bo wciąż funkcjonujemy w systemie, w którym to mężczyźni tłumaczą nam świat.
Ale są kobiety, które piastują wysokie stanowiska. To przypadek?
Tak. Zdarza się, że zbieg okoliczności sprawia, że kobieta, która akurat jest w dobrym dla siebie momencie życia, otrzymuje możliwość np. zajęcia się polityką. Co ciekawe, kiedy pytamy kobiety, co jest dla nich najważniejsze w życiu, często wymieniają poczucie sprawstwa. Paradoksalnie one nie utożsamiają tego z polityką czy władzą. Mimo to kobiety świetnie odnajdują się w inicjatywach lokalnych, działaniach, które mają się czemuś sprzeciwić. Pozostałe ważne kwestie zostawiają mężczyznom. Z mojego punktu widzenia w patriarchalnym porządku ktoś zawsze musi mieć władzę. Nie ma partnerstwa w patriarchalnym porządku i parytety tego nie zmienią.
Jak kobiety odnajdują się w roli liderek?
Przecież kobiety też mają cechy przywódcze, mogą być liderkami. To, dlaczego jest ich wciąż tak niewiele?
Oczywiście, że tak, ale korzystają z nich inaczej. Kobiety cenią sobie bezpośredni kontakt z ludźmi, z którymi współpracują, którymi zarządzają. Chcą coś o nich wiedzieć, znać ich sytuację. Mimo że kobiety potrafią wspinać się po szczeblach kariery, to nie zawsze mają na to ochotę. Natomiast jeśli okoliczności sprawią, że kobieta będzie zmuszona objąć wysokie stanowisko, zrobi to i stanie na wysokości zadania.
Na przestrzeni ostatnich kilkunastu-kilkudziesięciu lat kobiety bardzo mocno się uniezależniły. Coraz głośniej i wyraźniej mówią o tym, czego chcą i co im się nie podoba. Może to dobry prognostyk i zapowiedź zmian?
To jest niestety trochę jak z wahadłem. Na początku lat dwutysięcznych wahadło bardzo mocno się wysunęło i faktycznie miałam wiarę w to, że nasza rzeczywistość może się zmienić. Natomiast, kiedy werble wojenne zaczynają bić w tarabany, to wahadło natychmiast odchyla się w drugą stronę. Znowu wracamy do tradycyjnych wartości, do nacjonalizmu, do tego, gdzie jest "miejsce" kobiety, do roli kościoła. Bardzo się boję, że teraz jesteśmy w tym momencie, w którym już tego nie zatrzymamy.
Naprawdę czeka nas taki mocny zwrot?
Tak, to już widać i nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości. Choć historia zawsze zatacza koło, to jednak trafia też na trochę inny grunt. Jesteśmy trochę innymi kobietami. Nie zmienia to jednak faktu, że gdy robimy badania i pytamy kobiety, co by zrobiły na wypadek wojny, to pojawia się u nich silny lęk. Natomiast w przypadku mężczyzn uruchamia się potrzeba działania, sprawczości. Panowie mówią "poszedłbym walczyć", "broniłbym swojej rodziny", "wywiózłbym swoją rodzinę" itd. Mężczyźni w sytuacji zagrożenia są zaprogramowani na działanie, a kobiety się wycofują. Dlatego ten tradycyjny podział tak bardzo się umacnia.
Dlaczego kobiety czasem rezygnują z kariery?
Wprawdzie mamy tych liderek mniej, ale jeśli już kobiety obejmują wysokie stanowiska, to często świetnie sobie radzą. Może jednak są w tym lepsze niż mężczyźni?
Nie, nie widzę żadnych powodów, żeby kobieta miała być lepsza. W mojej ocenie kobieta na wysokim stanowisku po prostu przyjmuje określony sposób postępowania i walki o tę władzę. Jeżeli ją ma, to sprawuje ją dopóty, dopóki jest ona dla niej ważna. Nie wyobrażam sobie kobiety, która dostaje władzę i nagle mówi, że ona nie jest dla niej najważniejsza. To nie prawda. Nie zostaje się prezydentem przez przypadek.
To prawda, ale mam wrażenie, że kobiety – niestety – łatwiej odpuszczają i rezygnują, gdy wybuchnie np. jakiś skandal. Tak było np. z premier Finlandii. Podała się do dymisji, gdy media napisały, że poszła na imprezę z przyjaciółmi.
Władza była dla niej najważniejsza, dopóki nie uderzono w nią personalnie. Uznała, że nie warto ryzykować. Kiedy stanęła przed wyborem rodzina albo władza, wybrała to pierwsze. Czy mężczyzna zachowałby się inaczej? Być może, ale nie wiemy tego na pewno. Czasami mężczyźni też się wycofują. Ale prawda jest taka, jeżeli chodzi o polską politykę, to myślę, że żaden skandal nie spowodował, że polityk samoistnie zrezygnował. Raczej to z niego rezygnowano.
Zobacz także:
- Kandydatki na pierwsze damy wkroczyły w kampanię wyborczą. "Kobiety muszą mieć wpływ na rzeczywistość"
- Kocha być prezydentem Ostrowa Wielkopolskiego. "Mam żelazny charakter. Nie jestem tchórzem"
- Odważna działalność rodziców, śmierć Pawła Adamowicza, samodzielne macierzyństwo. Aleksandra Dulkiewicz wspomina "graniczne sytuacje"
Autor: Katarzyna Oleksik
Źródło zdjęcia głównego: Vladimir Vladimirov/Getty Images