Beata Moskal-Słaniewska od ponad 10 lat stoi na czele Świdnicy, do której trafiła przez czysty przypadek. Co dekady temu sprowadziło ją do tego miasta? Jak jako prezydent ocenia obecną scenę polityczną? Gdzie najchętniej podróżuje z mężem i jakie powieści uwielbia czytać? Szefowa urzędu ugościła ekipę Dzień Dobry TVN Online w swoim położonym w klimatycznej kamienicy apartamencie. - Na co dzień to miejsce, do którego uciekam i się zamykam z książką, telewizorem, na kanapie, wśród najbliższych - powiedziała w rozmowie z redaktorką Bereniką Olesińską. Zobacz materiał wideo.
"Kobiety rządzą? Kobiety łączą" to prowadzony przez redaktorkę dziendobry.tvn.pl Berenikę Olesińską cykl o kobietach zaangażowanych w politykę. W pierwszej kolejności obrazowane są sylwetki 17 prezydentek miast, które uzyskały poparcie podczas wyborów samorządowych w 2024 roku. Odwiedzamy je w ich rodzinnych stronach i miejscach pracy. Tematy poruszane podczas rozmowy przed kamerą nie dotyczą stricte polityki, lecz nieco bardziej społecznych i prywatnych aspektów - łączenia urzędu z życiem rodzinnym, emocji związanych z wygraną i prowadzoną kampanią, pasji czy osobistych historii, które sprawiły, że bohaterki cyklu obrały taką drogę zawodową.
Jak Beata Moskal-Słaniewska trafiła do Świdnicy?
Dziś cieszy się dużą sympatią mieszkańców Świdnicy, mimo że nie jest rodowitą świdniczanką i do miasta przyjechała dawno po osiągnięciu pełnoletności. Jakie miasta pojawiły się wcześniej na życiowej mapie Beaty Moskal-Słaniewskiej?
- Był Złotów, w którym się urodziłam, bo tam był szpital, ale dzieciństwo, młodość spędziłam w Jastrowiu. Później było liceum w Złotowie, wyjazd do Warszawy na studia dziennikarskie i później Świdnica - wymienia prezydent.
Bohaterka cyklu "Kobiety rządzą? Kobiety łączą" przyznaje, że to przypadek pokierował jej losem i zagnał ją właśnie na Dolny Śląsk.
- Mój serdeczny przyjaciel Witek Tomkiewicz zaczynał ze mną studia. Wygraliśmy konkurs organizowany przez tygodnik "Razem" i Uniwersytet Warszawski, i tak znaleźliśmy się na dziennikarstwie na UW. Po skończeniu studiów Witek zadzwonił do mnie z propozycją pracy w jego rodzinnym mieście. Najpierw odpowiedziałam, że to trochę dziwny pomysł, ale wieczorem zadzwoniłam do niego i mówię: "Słuchaj, przyjadę i obejrzę". Przyjechałam, zakochałam się i zostałam. I jestem tu już 34 lata. Nie żałuję ani jednego roku - zapewnia Beata Moskal-Słaniewska w rozmowie z redaktorką Bereniką Olesińską.
Dalsza część tekstu poniżej.
Prezydent Świdnicy o rodzinie, podróżach z mężem i ślubie
W momencie, w którym Beata Moskal-Słaniewska postanowiła startować w wyborach samorządowych, by przejąć urząd prezydenta miasta, jej synowie mieli 17, 21 i 27 lat. Dojrzały wiek pociech pozwalał jej więc na pełne zaangażowanie się na rzecz potencjalnej pracy w urzędzie. Mimo tego skonsultowała tę kwestię z członkami rodziny i zapytała ich o zdanie.
- Nie było łatwo. Zanim podjęłam decyzję o kandydowaniu po raz pierwszy, zrobiliśmy naradę rodzinną, czyli usiadło do stołu trzech moich synów, mąż, powiedziałam, jakie mam plany i spytałam: "Co wy na to?". Mąż podchodził sceptycznie, natomiast synowie powiedzieli: "Mamo, musisz spróbować". Bardzo mnie wspierają. Najbardziej pokrzywdzony jest chyba mąż. Mniej zostaje nam godzin na rozmowy, na wspólne wyjścia - ocenia prezydent Świdnicy w Dzień Dobry TVN Online.
Na szczęście małżonkowie potrafią pomimo zapracowania wygospodarować jeszcze trochę czasu na wspólne podróże. - Takim miejscem, do którego często z mężem wracamy, jest Paryż, a drugim - Praga. To są nasze ulubione miasta, w których za każdym razem odkrywamy coś nowego. Ale czasami jedziemy na dłuższą wyprawę, na inny kontynent - opowiada bohaterka cyklu "Kobiety rządzą? Kobiety łączą".
Beata Moskal-Słaniewska wzięła ślub ze swoim życiowym partnerem, kiedy ich wspólne dzieci były już odchowane. - Myśmy byli ze sobą już kilkanaście lat. (...) Ponieważ nic nas nie przymuszało, nie było żadnej presji, postanowiliśmy wybrać taką szczególną datę, która się za naszego życia trafiła, czyli to był 7 lipca 2007 roku. Kiedy pobiera się dwoje dojrzałych ludzi, to te wesela i uroczystości wyglądają trochę inaczej. Zrobiliśmy to w zielonym ogrodzie przy pięknym pałacyku, gdzie mieliśmy zapewnione to, co jest potrzebne do podania na stół. Więc kuchnia w pałacyku, natomiast większość tego przyjęcia odbywała się na trawie. Białe obrusy, czerwone róże, nasi najbliżsi i nasi przyjaciele - wspomina prezydent Świdnicy podczas spotkania z redaktorką Bereniką Olesińską.
Beata Moskal-Słaniewska zmartwiona współczesnym językiem politycznym
Prezydent Świdnicy funkcjonuje w samorządzie od wielu lat i dzięki temu mogła bezpośrednio zaobserwować zmiany, które nastały w świecie polityki. Niestety, szefowa świdnickiego urzędu uważa, że nie są to zmiany na plus.
- Język polityczny w Polsce bardzo się zradykalizował. To, co dzieje się na górze, przekłada się też na lokalne wspólnoty. Mniej merytoryki, mniej wartościowych programów, więcej wzajemnego obrażania, więcej hejtu. Używanie narzędzi, które jeszcze 10 lat temu w ogóle nie funkcjonowały, czyli posługiwanie się fejkowymi kontami, posługiwanie się botami. Bardzo dużo rzeczy, które dzieją się w Internecie. Ja nie znoszę memów i tu poglądy polityczne nie mają żadnego znaczenia. Też byłam bohaterką kilkunastu czy kilkudziesięciu memów. Bardziej mnie akurat śmieszyły niż złościły. Natomiast kiedy widzę, jak dzisiaj wygląda rywalizacja polityczna między dużymi partiami, przyznam szczerze, jestem tym zniesmaczona. Niezależnie od strony, niezależnie od partii - ocenia Beata Moskal-Słaniewska.
Ja jeszcze pamiętam czasy, kiedy politycy potrafili usiąść do jednego stołu czy w studiu telewizyjnym. Też było ostro, też nie było bardzo grzecznie, ale nikt nie przekraczał granic, nikt się nawzajem nie obrażał i potem rzeczywiście można było wstać od stołu, podać sobie rękę. Mówi się, że potem szli razem na piwo - być może tak. Dzisiaj wiem, że to już jest coraz rzadziej możliwe- uświadamia prezydent Świdnicy.
Kto miał i nadal ma ten przywilej, by do Beaty Moskal-Słaniewskiej zwracać się imieniem "Ata"? Jaką rolę w jej życiu odgrywały kobiety, w tym mama i babcia? Czy prezydent Świdnicy miewa czasami dość swojej pracy? Czy zamierza porzucić samorząd na rzecz szerszej kariery politycznej? Jakie jest według niej remedium na wszechobecny hejt? Jak wygląda imponująca biblioteczka w jej klimatycznym apartamencie? Zobacz w zamieszczonym na górze strony materiale wideo.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Dziennikarz wtargnął na posesję prezydentki Zawiercia. Anna Nemś wyznaje: "Nie wiem, czy bym chciała to przechodzić jeszcze raz"
- Pracowała na budowie, od 14 lat rządzi Łodzią. Co pchnęło ją do polityki? "Prywata, czyli los mojego dziecka"
- Zwiedziła 63% krajów, była "mamą prezes" Marcina Możdżonka, dziś jest prezydentem. "Dziećmi zajmował się mój mąż"
Reporter: Berenika Olesińska
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN Online