"Kobiety rządzą? Kobiety łączą" to prowadzony przez redaktorkę dziendobry.tvn.pl Berenikę Olesińską cykl o kobietach zaangażowanych w politykę. W pierwszej kolejności obrazowane są sylwetki 17 prezydentek miast, które uzyskały poparcie podczas wyborów samorządowych w 2024 roku. Odwiedzamy je w ich rodzinnych stronach i miejscach pracy. Tematy poruszane podczas rozmowy przed kamerą nie dotyczą stricte polityki, lecz nieco bardziej społecznych i prywatnych aspektów - łączenia urzędu z życiem rodzinnym, emocji związanych z wygraną i prowadzoną kampanią, pasji czy osobistych historii, które sprawiły, że bohaterki cyklu obrały taką drogę zawodową.
Ujawniono adres zamieszkania prezydentki Sopotu
Magdalena Czarzyńska-Jachim przez lata była rzeczniczką sopockiego urzędu, a następnie zastępczynią prezydenta Jacka Karnowskiego. Obowiązki włodarza miasta przejęła w grudniu 2023 roku (kilka tygodni po przejściu Karnowskiego do parlamentu) na mocy oficjalnego powołania przez premiera RP. W 2024 roku wystartowała w wyborach samorządowych, by zawalczyć o kontynuację prezydentury. Wygrała w pierwszej turze jako pierwsza w historii Sopotu kobieta na tym stanowisku. Zwycięstwo nie wymazało jednak z jej pamięci nieprzyjemnych chwil, których doświadczyła w trakcie politycznej batalii, gdy kontrkandydaci wytykali jej, że nie jest rodowitą sopocianką i że dopiero niedawno wyprowadziła się z położonego nieopodal Gdańska.
- W czasie kampanii zaczęto ujawniać w sposób trochę wręcz nienawistny moje [aktualne - przyp. red.] miejsce zamieszkania. (...) To nie był łatwy czas. To był trudny czas, ale największą siłę i wsparcie chyba wtedy odbierałam od mieszkańców - przekonuje bohaterka cyklu "Kobiety rządzą? Kobiety łączą".
- To była taka sytuacja wręcz trochę zabawna, jak teraz się na to patrzy, bo pracuję w urzędzie w Sopocie 18 lat. Wcześniej pracowałam jako dziennikarka także w Sopocie, więc problematykę i Sopot naprawdę znam od podszewki. I znali mnie mieszkańcy, bo byłam obecna na wielu wydarzeniach w życiu miasta, współtworzyłam różne projekty. I nigdy nie ukrywałam tego, że mieszkałam w Oliwie [dzielnica Gdańska - przyp. red.] i że przeprowadziłam się ponad rok przed wyborami z rodziną do Sopotu. No ale jeżeli ktoś nie ma swojego pomysłu na miasto, jeżeli jego głównym celem jest tylko hejt i poniżenie kontrkandydata, no to łapie się wszystkiego. I to też próbowano wykorzystać, ale sopocianie są mądrzy - oni widzą, kto pracował, kto w tym mieście jest i kto to miasto zna - tłumaczy w dziendobry.tvn.pl Magdalena Czarzyńska-Jachim.
Upublicznienie domowego adresu wpłynęło na wszystkich członków rodziny prezydentki. Czy w związku z tym w jej życiu obecny jest teraz strach o bliskich?
- Towarzyszy, ale staram się o tym nie myśleć. Jednak Sopot jest bezpiecznym miastem i nie zamierzam się chować w gabinecie, nie zamierzam uciekać od tego, żeby się spotykać z mieszkańcami. Zresztą sąsiadów znam, spaceruję z psem, więc wszyscy się znamy. Ale co innego, jeżeli ktoś wykorzystuje adres domowy do brudnej kampanii wyborczej. To są dwie różne rzeczy i na to mojej zgody nie ma - zaznaczyła w rozmowie z redaktorką Bereniką Olesińską szefowa sopockiego urzędu.
Dalsza część tekstu poniżej.
Magdalena Czarzyńska-Jachim o drodze do prezydentury
Zawodowa ścieżka obecnej prezydentki Sopotu miała swój początek w lokalnych redakcjach. - Jak byłam dziennikarką, wychowywałam dwójkę bardzo małych dzieci. Pracowałam w dzienniku, w związku z tym nigdy nie wiedziałam, o której skończę pracę, bo tekst musi się ukazać następnego dnia. Nie można powiedzieć redaktorowi naczelnemu: "Ja bardzo przepraszam, ale muszę odebrać dzieci, dokończę pracę jutro", bo jutro już jest za późno. I było to trudne - ocenia z perspektywy czasu przedstawicielka samorządu.
- W momencie, kiedy dzieci były takie bardzo malutkie, to było to łatwiejsze do organizacji. No ale jak już się pojawia przedszkole, które jest czynne do określonej godziny, to ta organizacja robi się coraz trudniejsza. I wtedy właśnie zostałam zaproszona do pracy w urzędzie, i w swojej naiwności myślałam: "A, to będzie taka praca od... do..., będzie mi łatwiej to wszystko pogodzić". Szybko okazało się, że bycie rzeczniczką prasową to nie jest praca 8 godzin dziennie i to nie jest praca od poniedziałku do piątku, ale jednocześnie zobaczyłam, jaka to jest fascynująca praca i dzięki temu poznałam niesamowite osoby - opowiada rozmówczyni dziendobry.tvn.pl.
W codziennej pracy są oczywiście takie dni, że człowiek ma ochotę wstać i wyjść, bo jest dużo tego wszystkiego, ale to nie jest kryzys. To po prostu jest czasami nagromadzenie tematów. To bardzo szybko mija, bo wystarczy wyjść na ulicę, spotkać mieszkańca czy dzieci, które jadąc rowerem, krzyczą: "Dzień dobry, dzień dobry, pani prezydentko!". I wtedy naprawdę człowiek się już uśmiecha i mówi: "Wiem, po co tutaj jestem"
Niezwykłe dzieciństwo prezydentki Sopotu
Nie bez przyczyny mówi się, że pierwsze lata życia kształtują osobowość człowieka. To właśnie w dzieciństwie Magdalena Czarzyńska-Jachim nauczyła się odpowiedzialności oraz dużej samodzielności. Gdy miała zaledwie cztery lata, samodzielnie pokonywała drogę z domu do przedszkola i z powrotem.
- Mój tata był osobą niewidomą i był bardzo zaawansowany wiekowo. Zmarł, mając prawie 106 lat, więc ja całe życie trochę się nimi [rodzicami - przyp. red.] opiekowałam. Ale z drugiej strony tata i mama byli osobami, które mi przekazały niezwykłą wiedzę. (...) Mama chodziła do pracy, w związku z tym nie miał mnie kto do tego przedszkola zaprowadzić i chodziłam sama - wspomina w rozmowie z dziennikarką Bereniką Olesińską obecna prezydentka Sopotu.
- Mieszkałam wtedy w falowcu [rodzaj wielorodzinnego budynku mieszkalnego - przyp. red.] na siódmym piętrze i miałam z tatą opracowaną taką metodologię, że zbiegałam po schodach, bo miałam zakaz jeżdżenia windą samemu, (...) wybiegałam z klatki, a tata stał na galerii i ja z dołu krzyczałam: "Już, już, już jestem!". No i wtedy tata wracał do mieszkania, a ja biegłam do przedszkola. Myślę, że w obecnej sytuacji byłoby to pewnie trudne do zaakceptowania, ale to mi też pomogło w wychowaniu moich synów - analizuje z perspektywy czasu szefowa sopockiego urzędu.
Magdalena Czarzyńska-Jachim opowiedziała nam również anegdotę o tym, jak w dzieciństwie zniknęła na kilka godzin ze spotkanym przypadkowo w drodze z przedszkola woźnicą. Prezydentka Sopotu wspomniała także o wypadku drogowym, w którym straciła śledzionę, a także o pasji do jazdy konnej i egzotycznych podróżach. Całą rozmowę znajdziesz w zamieszczonym na górze strony materiale wideo.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Polscy dziennikarze apelują do polityków. "Zróbcie coś nie tylko dla zagranicznych gigantów technologicznych"
- Wysokie odprawy dla europosłów. Róża Thun może dostać ponad 600 tys. złotych. Ile otrzymają rekordziści?
- Kim jest Marine Le Pen? Trzykrotnie ubiegała się o urząd prezydenta Francji
Reporter: Berenika Olesińska
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN Online