"To jest moja kara, nie ich". O dzieciach osadzonych się nie pamięta

Świąteczne spotkanie z dziećmi w Oddziale Zewnętrznym w Krakowie
Świąteczne spotkanie z dziećmi w Oddziale Zewnętrznym w Krakowie
Źródło: Paulina Bąbol/ Stowarzyszenie Probacja
Jak wykorzystać dziesięć minut? Można milczeć, ale na to szkoda czasu... Można zapytać o relacje z chłopakiem, poprawkowy sprawdzian, rozwiązać zadanie z jedną niewidomą, przeczytać bajkę, poobserwować jak dziecko śpi lub wytłumaczyć, dlaczego nie robimy mu drugich śniadań. Więźniowie celebrują każdą minutę rozmowy online, którą dostają w prezencie od zakładu karnego. Większość z nich przez pandemię nie widziała swoich pociech przez 1,5 roku. Z osadzonymi w krakowskim więzieniu o bezcennych chwilach spędzonych z dziećmi podczas widzeń rozmawiała Lidia Ostólska z serwisu dziendobry.tvn.pl.

Na wolności robimy sobie listę noworocznych postanowień. Za kratami rachunek sumienia. Na wolności często nie poświęcamy wystarczającej uwagi dzieciom, wolimy, jak zajmą się sobą. Za kratami dziesięć minut rozmowy z córką lub synem to celebra. Na wolności jesteśmy przemęczeni codziennymi obowiązkami. Za kratami marzymy, aby zrobić śniadanie córce i wytłumaczyć zadanie z matematyki. Podczas gdy kobiety na wolności zastanawiają się, co założyć na sylwestra, moje bohaterki cieszą się, że to może być ich ostatni sylwester w więzieniu... Jak wszystko ułoży się pomyślnie, za rok na rozświetlone niebo od fajerwerków będą patrzyły wspólnie z bliskimi. - Wolność nie jest nam dana raz na zawsze i należy się nią cieszyć każdego dnia - przekonywały osadzone z więzienia w Krakowie.

Osadzona Monika: Nie widziałam się z dziećmi 1,5 roku

- W grudniu minęło dokładnie trzy lata, odkąd odbywam karę pozbawienia wolności, kiedy przekraczałam próg więzienia, pandemii jeszcze nie było. Przez nią nie widziałam się z dziećmi przez półtora roku. Teraz syn ma 21 lat, córka 16, ale choć są starsi, wciąż potrzebują uwagi. To wszystko jest dla nas bardzo trudne.

Pandemia zabrała bliskość

- To ogromny ból, kiedy nie uczestniczy się całym sobą w życiu dzieci… Nie widziałam, jak moja córka dojrzewa, bo zostawiłam na wolności trzynastolatkę, a teraz to już kobietka. Niejednokrotnie podczas izolacji zastanawiałam się, ile ma wzrostu, jaki ma numer obuwia, to są rzeczy, które składają się w bardzo przykrą całość dla matki.

Macierzyństwo przez komunikatory i pleksę

- Po miesiącach rozłąki w czerwcu pojawiła się możliwość widzeń… przez pleksę. Jesienią była szansa na normalne widzenia przy stoliku. Mogliśmy się przywitać, patrzeć na siebie, dotykać i przytulać. Syn korzystał z tej szansy, choć w tym czasie walczył z głęboką depresją, miewał myśli samobójcze. Na szczęście mogliśmy liczyć na pomoc Stowarzyszenia Probacja. Wówczas jedna z pań powiedziała mojemu synowi, że nie jest sam, że, wokół "są osoby, które mają ten sam problem", co on. Od tego momentu nastąpił przełom.

- Syn zaczął normalnie funkcjonować. Angażował się w sprawy stowarzyszenia, aktywnie działał podczas międzynarodowych konferencji, bo doskonale zna niemiecki i angielski. Jest na drugim roku studiów na Uniwersytecie Śląskim… Radzi sobie.

Walka o życie

DD_20210921_Gardisas_rep_REP
Źródło: Dzień Dobry TVN
Jak słyszysz hasło nowotwór – sztywniejesz
Jak słyszysz hasło nowotwór – sztywniejesz
Mama, która wygrała z nowotworem
Mama, która wygrała z nowotworem
Depresja poporodowa - czym różni się od "baby bluesa"?
Depresja poporodowa - czym różni się od "baby bluesa"?
Maja Kapłon o walce z chorobą
Maja Kapłon o walce z chorobą
O choroba! Książka, która oswaja traumę
O choroba! Książka, która oswaja traumę

- Widzieliśmy się teraz podczas widzenia świątecznego, przyjechali tu z moją siostrzenicą i jej półtorarocznym dzieckiem… Dla mojej córki to jest za silne przeżycie, po 1,5 roku przerwy. Powiedziała mi, że nie czuje się na siłach w tym momencie.

- Po takim spotkaniu najtrudniejsze są rozstania i powrót do rzeczywistości. Zdradziła mi, że marzy, abym zrobiła jej drugie śniadanie, bo dla mnie zawsze to była wielka frajda. Dlatego cierpliwie czekam i szanuję jej decyzję.

10 minut rozmowy. Bezcenny czas

- Na szczęście poza widzeniami możemy rozmawiać przez Skype. Dziesięć minut w ciągu dnia. Szanuję ten czas i doceniam to, co mamy. Nie w każdym zakładzie karnym są takie możliwości. Poza komunikatorem mamy jeszcze możliwość rozmów telefonicznych. Oczywiście jako matka czuję się niespełniona, ale to jest mój ból i cierpienie. Natomiast czuję, że jestem w miarę na bieżąco. Wiem, jakie córka ma sprawdziany, z czego poprawki, bo i one się zdarzają, kiedy spóźnia się do szkoły. Mogę powiedzieć, że cokolwiek wiem na temat moich dzieci…

Dorosłe dzieci nie potrzebują iluzji. Chcą żyć w prawdzie

- Moje dzieci od początku wiedziały, że odbywam karę pozbawienia wolności, że jestem w więzieniu.

- Nie ukrywałam tego przed nimi. Za długi mam wyrok, aby tworzyć iluzję, poza tym to wynika z moich cech charakteru. Chciałam, aby znały prawdę, żeby to wyszło z mojej strony, a nie kogokolwiek innego.

To jest moja kara, nie ich. Stygmatyzacja dzieci osadzonych

- Nie, powiem, że nie mają z nią do czynienia… Nawet ostatnio miałam z córką taką rozmowę… Zwierzyła się, że ma kolegę, dla którego coś więcej znaczy. Żartowali sobie i gdzieś między zdaniami padło zdanie, że "[...] to funkcjonuje jak w więzieniu". Córka dodała, że "[...]może nie jest tak najgorzej". Chłopak zażartował: "Skąd wiesz?", "Moja mama jest w więzieniu" - padło niespodziewanie.

- Ogromne zdziwienie, tym bardziej że u mnie w rodzinie nikt nie odsiadywał kary. Moje dzieci nie mają do czynienia ze środowiskiem kryminalnym. Świadomie izoluję ich od moich przeżyć w tym miejscu, koncentruję się na tym, co jest po drugiej stronie. I tak jestem czarną owcą w rodzinie…

Jak zachować czysty umysł w więzieniu i przetrwać karę?

- Zawsze byłam silną osobą. Doszłam do wniosku, że kraty i nikt za nimi nie są w stanie mnie złamać. Oczywiście to wiąże się z całą masą rozczarowań. To wynika nie tylko z otoczenia w więzieniu, ale z tego, co dzieje się na wolności. To największy test dla osób, które otaczały nas w życiu, z którymi mieliśmy do czynienia.

- Natomiast gorycz izolacji samotność i często niemoc fizyczna i psychiczna są tak ogromne, że momentami ciężko to udźwignąć.

Listy bez odpowiedzi

- Wtedy myślę sobie, że mam dzieci, a im zależy na tym, abym dbała o siebie. Dlatego staram dobrze się odżywiać, czytam, piszę. Dużo piszę. Są to listy, które wysyłam, rzadko dostaję odpowiedzi. Chcę, żeby bliscy mogli je przeczytać w odpowiedniej chwili.

- Moja mama nie jest w stanie do mnie pisać. Ma do mnie żal za to, co się stało. Ma 80 lat więc i tak świetnie sobie radzi z tym wszystkim. Cierpienie matki w stosunku do niepowodzeń dzieci Jest chyba jednym z trudniejszych przeżyć.  Powiedziałam jej, żeby się tym nie przejmowała, piszę i pisać będę.

Wspólne zdjęcie. Najcenniejsza pamiątka

- Na spotkaniu bożonarodzeniowym skorzystam z okazji i zrobiłam sobie zdjęcie z moim kochanym synusiem. To będzie pamiątka tego czasu…

probacja 3
probacja 3
Źródło: Paulina Bąbol/ Stowarzyszenie Probacja

Mjr Katarzyna Dudek, starszy psycholog działu penitencjarnego: Nie mamy serca z kamienia

- Podczas widzeń nie tylko tych w okolicach świąt, zależy nam na tym, aby dzieci, rodziny i bliscy osadzonych nie mieli poczucia, że są w więzieniu. Oczywiście wszystkie procedury związane z bezpieczeństwem są zachowane, ale jest to robione w dyskretny sposób.

- Przede wszystkim w tym wyjątkowym czasie dostosowujemy się do dzieci. Funkcjonariusze sprawdzają, czy nie są wnoszone przedmioty niedozwolone i niebezpieczne, ale robią to w formie zabawy, taką iluzję stwarzamy z myślą o dzieciach. Udało nam się nawet dwukrotnie uzyskać certyfikat "Miejsca przyjaznego dzieciom". Od lat współpracujemy ze Stowarzyszeniem Probacja i nawzajem się inspirujemy, aby te spotkania jak najwięcej wnosiły dla obu stron. To nie jest wina dziecka, że rodzic odbywa karę. Dlatego te negatywne emocje staramy się minimalizować.

100 osadzonych. 100 rozmów. Linia rozgrzana do czerwoności

- W pandemii nie jest łatwo funkcjonować w zakładzie karnym. Nasz komunikator Skype każdego dnia jest rozgrzany do czerwoności. Rozmowy z dziećmi trwają od rana do późnych godzin wieczornych. Każdy czeka na swoje bezcenne dziesięć minut rozmowy z dzieckiem.

Po każdej premierze dzieci osadzonych są dumne z rodziców
Po każdej premierze dzieci osadzonych są dumne z rodziców
Źródło: Paulina Bąbol/ Stowarzyszenie Probacja

Sztuka przełamuje lody

- Poza tym zachęcamy rodziców do różnych aktywności, malowania, szycia, udziału w przedstawieniach teatralnych. Podczas ostatniego dzieci zostały obdarowane ręcznie szytymi choinkami przez swoich rodziców. Wcześniej były to maskotki. Większość osadzonych angażuje się w takie prace plastyczne. Panowie nawet jak nie mają zdolności manualnych, chętnie wypychają watoliną uszyte rzeczy. One są bezcenne dla dzieci.

- Doskonale sprawdza się też teatr. Mamy za sobą organizację wielu przestawień. Rodzice nie mają oporów przed występami. Mężczyźni chętnie się przebierają, nawet ci zatwardziali. "Pani psycholog, pani wybrała mi niemodną sukienkę" - słyszałam niejednokrotnie podczas prób. Sztuka tworzy iluzję i przełamuje lody.

Podczas pandemii kontakt osadzonych z dziećmi był ograniczony
Podczas pandemii kontakt osadzonych z dziećmi był ograniczony
Źródło: Paulina Bąbol/ Stowarzyszenie Probacja

Osadzona Katarzyna: Nie jestem w stanie rozmawiać przez pleksę

- Koniec roku to trudny moment. Myśl, że jestem tutaj, odcięta od rodziny, od dziecka jest dla mnie trudnym tematem. Staramy się do siebie codziennie dzwonić, mamy taką możliwość, piszemy listy, ale to nie to samo, co widzenia, które w czasie epidemii zostały ograniczone. Nie jestem w stanie rozmawiać przez pleksę z czteroletnią córką.

Lidia Ostólska: Córka nie przychodzi w ogóle właśnie z tego powodu?

- Tak. Wcześniej, kiedy były normalne widzenia bez ograniczeń sanitarnych, razem z moją mamą odwiedzały mnie raz w tygodniu. To były odwiedziny organizowane we współpracy ze Stowarzyszeniem Probacja. Podczas dwugodzinnego spotkania odczuwałam jej obecność, mogłyśmy się sobą nacieszyć. Nie było limitu na czułości i przytulanie, mogłyśmy się bawić, przytulać, śpiewać. Odkąd została zamontowana pleksa, nie ma kontaktu fizycznego. Nie wyobrażam sobie, że miałabym usiąść naprzeciw mojego dziecka bez możliwości przytulenia, pocałowania.

Dzieci osadzonych. Emocjonalna huśtawka

- Ostatnio była taka sytuacja. Miałyśmy zaplanowane widzenie, w normalnych warunkach. Jednak w ostatniej chwili sytuacja epidemiczna w Polsce się zmieniła i zostały wprowadzone obostrzenia.

- Bardzo się to na mnie odbiło. Nie wspomnę o mojej córce, która czekała na to spotkanie. Oliwia miała obiecane widzenie, wiedziała, że spotka się z mamą i pakowała się przez cały tydzień. Zawsze przychodzi do mnie z plecakiem ma w nim ulubioną maskotkę i kredki i inne małe zabawki… I w czwartek trzeba było dziecku powiedzieć, że nie pojedzie do mamy. Obraziła się, przez trzy dni nie chciała ze mną rozmawiać przez Skype. Takie decyzje z zewnątrz bardzo się na nas odbijają.

Osadzeni z okazji świąt przygotowali przedstawienie dla swoich dzieci 
Osadzeni z okazji świąt przygotowali przedstawienie dla swoich dzieci 
Źródło: Paulina Bąbol/ Stowarzyszenie Probacja

Mama Smerf. Czego nie robi się dla dziecka

- Teatr potrafi wiele odczarować. W ostatnim przedstawieniu organizowanym w więzieniu grałam Smerfa. Domki smerfów były posypywane sztucznym śniegiem.

Moje dziecko było zachwycone. Oliwia zapakowała do reklamówki śnieg i zabrała do domu, do tej pory bawią się nim z babcią. 

- Podczas przedstawień organizowanych przed świętami i nowym rokiem atmosfera jest fantastyczna. Pracownicy służby więziennej też robią wszystko, abyśmy przez dwie godziny poczuły się jak na wolności. Nadzorują nas, ale w bardzo dyskretny sposób, nie dają odczuć dzieciom, że to więzienie. Nawet śpiewają z nami kolędy, Oliwia w tym roku też śpiewała, bo babcią ją nauczyła. Po przedstawieniu był czas na dekorację pierniczków, a w ramce pojawiło się wspólne zdjęcie, które zrobiłyśmy sobie podczas sesji.

Namiastka. To dla osadzonych tak wiele

- To jest namiastka kontaktu, świąt, normalności. Staram się te dwie godziny naprawdę wykorzystać w taki sposób, żeby naładować się w stu procentach i przetrwać do kolejnego widzenia, ale to teraz nie jest takie proste. Dobrze, że przed świętami miałyśmy okazję się spotkać i po prostu spędzić ten czas razem. Miałam na wyłączność swoją córkę, mamę i siostrę, które odwiedziły mnie w więzieniu.

Gdzie jest mama?

- Oliwia miała 1,5 roku, kiedy trafiłam do zakładu karnego. Trudno było jej wytłumaczyć, czym jest więzienie. Zawsze mnie pyta, czy zadzwonię po pracy? Takie ma wyobrażenie tego miejsca. Jest za mała, aby to wszystko zrozumieć.

- Na pewno będzie taki moment, kiedy jej powiem prawdę. Chcę, żeby dowiedziała się ode mnie, a nie od innej osoby z rodziny. Nie chcę, żeby straciła do mnie zaufanie. Chcę jej wyjaśnić, dlaczego tu trafiłam…

Przytul się do mamy. Więzienne talizmany

- Była kiedyś taka akcja, że nasze zdjęcia były drukowane na poduszkach i wręczane dzieciom. Oliwka dostała taką poduszkę z mamą i nie rozstaje się z nią. Pokazuje każdemu, kto ją odwiedza w domu. Chwali się.

- Ta poduszka naprawdę zrobiła furorę. Przytula się do niej podczas snu, choć wolałabym, żeby przytulała się do mnie. Ja też ma swój talizman. Maskotkę w kształcie kropli wody, dostałam ją od córki, bo miała dwie. I tak drążę skałę. Jest szansa, że w 2023 roku opuszczę areszt.

Podczas spotkań służba więzienne stara się stworzyć przyjazną atmosferę
Podczas spotkań służba więzienne stara się stworzyć przyjazną atmosferę
Źródło: Paulina Bąbol/ Stowarzyszenie Probacja

Ewelina Startek, Stowarzyszenie Probacja: Ludziom na wolności nie przychodzi do głowy jak cenne może być rodzinne zdjęcie

- Od lat jako stowarzyszenie skupiamy się na Wigilii w zakładach karnych. Dużą uwagę poświęcamy osadzonym, ale najważniejsze dla nas są ich dzieci, które nie mają wpływu na sytuacje, w jakiej się znalazły. Pandemia podniosła poprzeczkę, jest trudniej niż dotychczas. A w czasie świąt odczuwa się to jeszcze boleśniej.

- Świat, który nas otacza: media, bilbordy, reklamy… Wszyscy podkreślają, że jest to czas spędzony w rodzinnym gronie. Nie dla wszystkich… Niestety dzieci i rodziny, których bliscy odbywają karę pozbawienia wolności, "obdarci są" z tej wyjątkowej aury, dlatego od wielu lat staramy się stworzyć tę namiastkę wspólnoty, bycia z rodziną, celebrowania tego wyjątkowego czasu. Od dwóch lat to wszystko jest znacznie utrudnione, ale nie poddajemy się tym trudnym czasom. Wymyślamy kolejne akcje. Angażujemy w nie osadzonych i służbę więzienną. W czasie, kiedy nie było możliwości widzeń, nagrywaliśmy spektakle i rozsyłaliśmy dzieciom osadzonych, odtwarzaniu takich nagrań też towarzyszyły olbrzymie emocje. Zobaczyć tatę przebranego za Smerfa, bombkę lub mamę za Klakiera. Można zobaczyć rodzica w zupełnie innym świetle niż na wolności.

- Dostajemy bardzo dużo informacji zwrotnych i podziękowań. W tym roku udało się zaprosić publiczność i premiera odbyła się w zakładzie karnym. Dzieci siedziały na widowni i mogły poczuć się dumne ze swoich rodziców.

Spotkanie z wnukami. Na żywo jest trudniej

- Ostatnio na widzenie do swojej babci przyszli wnukowie. Pierwszy raz widzieli ją w więzieniu. Wcześniej komunikowali się przez Skype. Najstarszy z trójki rodzeństwa miał jedenaście lat. Widać było, że osadzona ma problem z rozmową na żywo. Nie potrafiła odnaleźć się w sytuacji. Widać było tę trudność w nawiązaniu kontaktu.

- Wnukowie przyszli na przedstawienie teatralne, ale wiedzieli, że to nie jest teatr. To miejsce nie zostało nazwane. I to jest nasza rola, by pomagać w takich sytuacjach. Dzieci mają prawo do informacji. Dopiero wtedy można z tymi dziećmi pracować, wówczas możemy tworzyć przestrzeń do tego, aby dziecko mogło swobodnie zadawać pytania. Dlatego w zakładach karnych uświadamiamy rodziców, jak przygotować się do takich rozmów, bo każda sytuacja jest inna.

Wypełnianie pustki w albumie

- Ludziom na wolności nie przychodzi do głowy, jak cenne może być rodzinne zdjęcie. Zdjęcia robione telefonem, każdy z nas ma ich setki, ale zdjęcia z rodziną, takie, które zatrzymują czas? Na nich widać, jak dziecko się zmienia, jak rośnie, dojrzewa. Mamy cudowną fotografkę Paulinę, która potrafi uchwycić te emocjonalne kadry, bliskość. Takie fotografie, na których nie widać, że zostały zrobione w zakładzie karnym, są wyjątkową pamiątką.

- Na jedną z wizyt do zakładu karnego przyszła kobieta z dziećmi. Zapytała, czy mogą sobie zrobić rodzinne zdjęcia z mężem. Chwila była szczególna, bo ta pani była w ostatnich miesiącach ciąży i tak bardzo cieszyła się, że mogą uwiecznić ten moment.

Trudne rozstania

- Widząc takie chwile, zastanawialiśmy się w Stowarzyszeniu Probacja, co jeszcze możemy zrobić? Obserwowaliśmy, jak trudne są rozstania w zakładzie karnym i tak wpadliśmy na pomysł drukowania zdjęć na poduszkach. Pomyśleliśmy, że w ten sposób łatwiej będzie rozładować emocje, które towarzyszom wizytom lub ich brakowi w czasie pandemii.

- Wtulanie się w poduszę ze zdjęciem mamy i taty sprawdziło się wśród dzieci osadzonych. Dzieci, które czasem widzą swoich rodziców raz na miesiąc. Czasem rzadziej, częstotliwość spotkań jest różna. Dziecko wtulając się w taką poduszkę, czuje się bezpieczniej…

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości