- Jakub Kuza opowiada o swojej książce "Genialne zmyślone?"
- Erotyczne listy Fryderyka Chopina - czy są prawdziwe?
- Jakie są największe polskie mistyfikacje?
Największe polskie mistyfikacje
Jakub Kuza to autor książki "Genialne zmyślone?", założyciel fanpage'a "Historia jednego zdjęcia" i serii książek o tym samym tytule. Od lat przemierza Polskę tropem najbardziej tajemniczych miejsc i wydarzeń. Rozmawia z opiekunami zabytków, specjalistami i naukowcami. Wszystko po to, by zostać mistrzem narracji i opowiadać wyłącznie w stu procentach prawdziwą historię.
- To są najlepsze historie. To jest troszeczkę jak wykrywanie fałszywych zeznań w śledztwie. Nieprzypadkowo w tytule mojej książki jest znak zapytania. Tam są historie takie, co do których nie ma wcale 100% pewności - podkreślał gość Dzień Dobry TVN.
Do kogo Fryderyk Chopin pisał erotyczne listy?
Jakub Kuza opowiadał w programie m.in. o erotycznych listach Fryderyka Chopina.
- On nie miał śmiałości, nie miał więc też szczęścia do kobiet, był bardzo w tej miłości nieszczęśliwy. Była kobieta, z którą naprawdę wydawał się jurnym mężczyzną, takim zdecydowanym. Na pewno się znali, byli przyjaciółmi, to nie ulega wątpliwości. Natomiast po wojnie kobieta przyniosła do Jarosława Iwaszkiewicza listy, tylko one nie były w oryginale, to nie były autografy. Powiedziała, że je przepisała. Z tych listów wyłaniał się zupełnie inny Fryderyk Chopin. Zwykliśmy go traktować, że to jest taki eteryczny, uduchowiony, chorowity, romantyk, który przede wszystkim myśli o muzyce, a w muzyce wyraża w niej swoją wielką tęsknotę za ojczyzną. Tymczasem z tych listów wyłaniało się coś zupełnie innego, że tęskni za delfiną. Tam wręcz były takie wątki freudowskie, ponieważ pisał wprost o tym, że może tworzyć tylko wtedy, kiedy się z delfiną nie widzi, bo jeżeli się z delfiną zobaczy, to ma taką pustkę w głowie, że nic mu już nie wychodzi, nic nie może komponować. Więc z naszego punktu widzenia wynikałoby, że dobrze, że nie widywali się zbyt często - stwierdził autor książki "Genialne zmyślone?".
Jak to zostało zweryfikowane?
- O dziwo, uwierzono jej. Uwierzyli jej muzykolodzy, uwierzyli jej literaci, Iwaszkiewicz, Wierzyński, Maria Dąbrowska, ponieważ te listy były tak chopinowskie w swoim stylu, że wydawało się nieprawdopodobne, żeby to napisał ktoś inny. Tam było tyle wiedzy muzycznej, tyle wiedzy o emigracji, tyle różnych faktów, że większość fachowców jej uwierzyła. Zginęła śmiercią samobójczą, też tajemniczą, dość szybko, a kilkanaście lat po jej śmierci okazało się, że są fotokopie tych listów, to nie były oryginały. Więc zaczęła się kolejna burza. Wiele osób z najwyższych kręgów partyjnych uważało, że nie wolno, Chopin to jest świętość, nie możemy tutaj się zajmować takimi bezeceństwami (...). Wiele pań dzisiaj nawet na Tinderze nie życzyłoby sobie, żeby do nich pisać w ten sposób i to po dłuższej znajomości - mówił założyciel fanpage'a "Historia jednego zdjęcia".
- Prawdopodobnie jest to nieprawda. Były cztery różne opinie grafologiczne, co do tych kopii i one były wzajemnie sprzeczne - zaznaczył.
O jakich jeszcze mistyfikacjach wspominał w naszym programie Jakub Kuza? Zobacz materiał wideo.
Zobacz także:
- 20 lat minęło jak jeden dzień. Jakie wspomnienia na zawsze zostaną z prowadzącymi Dzień Dobry TVN?
- Nicole Kidman w odważnej sesji zdjęciowej. "Są głosy, że może nie wypada"
- Nadchodzi pełnia w Strzelcu, nazywana też truskawkową. To czas, aby przestać udawać i dorosnąć
Autor: Luiza Bebłot
Źródło zdjęcia głównego: Michał Woźniak/East News