Potomkowie Aleksandra Fredry
Nie wszyscy wiedzą, że Aleksander Fredro to nie tylko autor komedii, ale także ziemianin, zapobiegliwy gospodarz majątku, inwestor wierzący w przyszłość przemysłu, żołnierz napoleoński i choleryk. Jego prawnuk z kolei zamienia cebulę na kulturę. O co w tym chodzi?
- Opowieści rodzinne o tym, skąd jesteśmy, zaczynają się pewnie gdzieś w latach siedemdziesiątych. Zbiega się to także z takim momentem, kiedy po raz pierwszy po okresie drugiej wojny światowej moi dziadkowie i rodzice mogli zacząć jeździć do miejsc, z których pochodzimy – do Łaszczowa czy Łabunia. Całą historię rodzinną poznaliśmy głównie przez te wyjazdy – zaczął Maciej Szeptycki, potomek Aleksandra Fredry.
- Pierwszy raz do Łaszczowa przyjechałem jako mały chłopiec. To, co zapamiętałem, to zniszczony, zarośnięty park – dodał.
Gdy zobaczyli park, który aż się prosił, żeby o niego zadbać, był to impuls dla nich.
- Kiedy byłem w 7 czy 8 klasie mieliśmy "Zemstę" jako lekturę obowiązkową, a ja miałem referat o pisarzu, czyli Fredrze. Wtedy publicznie byłem w stanie o nim opowiadać jako o moim pradziadku. Mamy rękopis fragmentu "Zemsty" – słynny fragment, kiedy Papkin przychodzi do Rejenta. "Wolnoż wstąpić?" - pyta, a Rejent odpowiada: "Bardzo proszę". Czasami, gdy do kogoś przychodzimy u nas w rodzinie to pytamy, czy "wolnoż wstąpić" – żartuje Szeptycki.
Jaki dla rodziny był Aleksander Fredro?
Jak powiedział Maciej, pradziadek Fredro był przez jego rodzinę zapamiętany w dwojaki sposób – jako dziadek i żołnierz.
- O tym mało kto z nas dzisiaj wie, ale jako jedyny z polskich romantyków walczył o niepodległość – zdradził bohater naszego materiału.
Maciej Szeptycki pokazał między innymi Order Legii Honorowej, wręczony Fredrze w 1814 roku przez samego Napoleona.
- Ja pamiętam go jako człowieka, który był chimeryczny – tak nam o nim opowiadano. Miał napady złości, wyrażane na przykład w rzucaniu przedmiotami. Na szczęście wszystkich talerzy nie wytłukł, część z nich przetrwała. Zdarzało się, że rzucał za swoim kucharzem, gdy ten coś kiepsko ugotował – wspomniał zasłyszane od przodków opowieści.
Pomysł na sfinansowanie renowacji pałacu Fredry
Gdy w 2012 roku rodzinie udało się odzyskać pałac w Łaszczowie, Maciej doszedł do wniosku, że musi też znaleźć środki na jego odbudowę.
- Ja się odważyłem na zrobienie radykalnego ruchu – zamknięcia rozdziału 25 lat bycia człowiekiem Internetu i zostanie rolnikiem – wyjawił.
Maciej Szeptycki pokazał w programie swoje pole cebuli. Jak zażartował, "tu ją zamieniamy na kulturę". Jego pole ma półtora kilometra. Poza cebulą specjalizuje się też w kalafiorze, brokułach i pietruszce.
- Zamienianie cebuli na kulturę to pomysł, aby zysk ze sprawnie działającego gospodarstwa warzywniczego wspomógł budowę Domu Komedii – aby najpierw odbudował te ruiny Łaszczowskie, a potem, aby zasilał funkcjonowanie prywatnej instytucji kultury, jaką będzie Dom Komedii Aleksandra Fredry – wyjaśnił rolnik.
- Cieszymy się z każdej najdrobniejszej rzeczy, jaką uda nam się osiągnąć – czy ze spotkania z młodzieżą w liceum, czy ogólnopolskiego czytania Fredry, czy posadzenia drzewa w parku – dodała małżonka mężczyzny, Katarzyna Szeptycka.
Jak podsumował potomek Fredry, czuje, że to, co robi, ma sens, a przecież dokładnie o to w życiu chodzi.
Zobacz także:
- Odkryta po latach historia Rutki Laskier z Będzina. "Półżywa została zawieziona na taczkach do krematorium"
- 77 lat temu Niemcy zamordowali około 50 000 mieszkańców warszawskiej Woli
- Jak wyglądało plażowanie w XIX wieku? "Służąca z prześcieradłem stała na brzegu i czekała na wyjście pani"
Autor: Sylwia Wołoch
Reporter: Miłka Fijałkowska
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN