78 lat temu Niemcy zamordowali około 50 000 mieszkańców warszawskiej Woli

Powstanie Warszawskie
5 sierpnia - Rzeź Woli
Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe
5 sierpnia 1944 r. w warszawskiej dzielnicy Wola Niemcy rozpoczęli masowe mordowanie jej mieszkańców. Ludzi łapano na ulicach, w bramach, podwórzach, byli wyciągani z domów, zakładów pracy i szpitali. Zorganizowana rzeź trwała 3 dni. Życie straciło około 50 000 ludzi, od noworodków po starców.

Stosowanie pojęcia "rzeź" w tej sytuacji może być dla niektórych mylące. Systematyczne mordowanie mieszkańców Woli, ulica po ulicy, bez względu na płeć czy wiek, było ludobójstwem. Najszybciej przeprowadzonym ludobójstwem ludności cywilnej w historii całej II wojny światowej.

Warszawska Wola przed wybuchem Powstania Warszawskiego

Wola przed wybuchem wojny była częściowo peryferyjną dzielnicą, w której kamienice sąsiadowały z drewnianymi domami i licznymi fabrykami. Większą część mieszkańców stanowiła ludność robotnicza, zatrudniona w tychże fabrykach i mniejszych, wolskich zakładach pracy. Po upadku kampanii wrześniowej w 1939 r. o dalszych losach fabryk i ich pracowników, jak o wszystkim, decydował okupant. Polacy bardzo często sabotowali pracę na rzecz III Rzeszy lub zmuszeni ciężą sytuacją kradli różne produkty, za co wielokrotnie spotykały ich kary, łącznie z tą najwyższą - odebraniem życia. Część dzielnicy przekształcono w getto przeznaczone dla ludności żydowskiej. Uliczne łapanki, rewizje i rozstrzeliwanie ludzi przez niemieckich żołnierzy stały się nie tylko wolską czy warszawską, ale ogólnopolską codziennością, trwającą 6 lat.

Wybuch Powstania Warszawskiego

Wycieńczeni 5-letnią okupacją mieszkańcy Warszawy czuli, że klęski Niemców w walkach z Armią Czerwoną zwiastują koniec wojny. Postanowili rozpocząć powstanie, które w założeniu miało trwać 3 dni, a trwało ponad dwa miesiące. Powstanie Warszawskie wybuchło 1 sierpnia 1944 r. o godzinie 17:00 i spotkało się z olbrzymim entuzjazmem oraz wsparciem ze strony cywilnej ludności stolicy. Po raz pierwszy od lat w oknach i na ulicach pojawiły się polskie flagi, ludzie budowali barykady ze wszystkiego, łącznie z własnymi meblami, tkaniny zamieniali w bandaże, gromadzili wszelkie możliwe zapasy.

Adolf Hitler na wieść o postawie Warszawiaków wydał rozkaz zrównania Warszawy z ziemią i wymordowania wszystkich jej mieszkańców. Był przekonany, że szybkim i brutalnym stłumieniem powstania wyśle jednoznaczny sygnał wrogom i wahającym się sojusznikom, że nie stracił kontroli nad biegiem wydarzeń i podobnie postąpi z każdym innym buntem. Zniszczona Warszawa i jej wymordowani mieszkańcy mieli być "zastraszającym przykładem dla reszty świata".

Rzeź Woli. Niemieckie zbrodnie na cywilnej ludności Warszawy

Od pierwszych godzin powstania oddziały niemieckiego garnizonu Warszawy dopuszczały się okrutnych zbrodni wojennych. Rozstrzeliwali wziętych do niewoli powstańców, dobijali rannych, wrzucali schronionym w piwnicach ludziom granaty, gwałcili kobiety, rabowali i niszczyli wszystko, co się dało. Dochodziło także do pierwszych morderstw na powstańczej ludności cywilnej, głównie na mężczyznach podejrzewanych o wspieranie zrywu.

Między 1 a 4 sierpnia walczący z powstańcami na Woli niemieccy żołnierze Dywizji Pancerno-Spadochronowej „Hermann Göring” zamordowali ok. 400 wziętych do niewoli powstańców, w tym wielu rannych. Jednocześnie zaczęto wypędzać ludzi z domów i znęcać się nad nimi na różne sposoby. Dochodziło do coraz liczniejszych, zbiorowych egzekucji.

Cywilna ludność, zwłaszcza kobiety i dzieci, zmuszana była do tworzenia tzw. „żywych tarcz”. Osłaniali własnymi ciałami natarcia niemieckiej piechoty i czołgów. Zdarzało się, że byli przywiązani do drabiny przed czołgiem. W takich sytuacjach powstańcy, nie chcąc trafić w niewinnych ludzi, nie mogli strzelać do wrogów. Z tej metody korzystał Wehrmacht, SS i niemiecka policja. Schwytanych Polaków zmuszano również do rozbierania barykad będących pod obstrzałem.

Do tłumienia powstania i masowego mordowania mieszkańców Warszawy Niemcy sprowadzili specjalne jednostki pomocnicze: grupę policyjną pod dowództwem Heinza Reinefartha, Pułk Specjalny SS Dirlewanger (złożony z wielu kryminalistów, którzy mordowali wcześniej ludzi na froncie wschodnim) i Brygadę Szturmową SS Rona (złożoną głównie z kolaborujących z Niemcami Rosjan i Białorusinów).

Himmler powierzył zadanie stłumienia polskiego powstania SS-Obergrupenführerowi Erichowi von dem Bach-Zelewskiemu, który do tej pory odpowiadał za walkę z partyzantami w całej okupowanej Europie.

5 sierpnia 1944 - "czarna sobota"

Oddziały tłumiące powstanie otrzymały rozkazy traktowania wszystkich mieszkańców Warszawy jak uczestników powstania. W związku z tym mieli zabijać ich bez wyjątku, a całą infrastrukturę podpalać i niszczyć. O 7:00 rano 5 sierpnia siły podległe Reinefarthowi rozpoczęły atak na Wolę. Były wspierane przez lotnictwo, artylerię oraz broń pancerną. Trwały intensywne walki o każdy budynek i ulicę, a powstańcy zaczęli odnosić pierwsze sukcesy. Nie zdawali sobie sprawy, że jednocześnie rozpoczęła się masowa eksterminacja bezbronnej, cywilnej ludności Woli.

Akcja największe rozmiary przybrała w tych rejonach, które od pierwszych godzin powstania znajdowały się pod kontrolą Niemców. Masowemu rozstrzeliwaniu ustawianych pod ścianami ludzi towarzyszyły gwałty na kobietach i dzieciach. Początkowo zabijano tych ludzi w sposób chaotyczny i przypadkowy – w mieszkaniach, piwnicach, bramach, na podwórzach kamienic, na ulicach. Ofiarą padli także pacjenci i personel wolskich szpitali. Szereg budynków podpalono, a uciekającą w panice ludność rozstrzeliwano karabinami maszynowymi. Dochodziło także do aktów wyjątkowego okrucieństwa – zakłuwania bagnetami, zakopywania rannych żywcem, roztrzaskiwania głów niemowlętom czy wrzucania małych dzieci wraz z matkami do płonących budynków.

W drugiej części dnia ludobójstwo przybrało bardziej zorganizowany charakter. Mieszkańców Woli spędzano do kilku wyznaczonych miejsc egzekucji przy ulicach Wolskiej i Górczewskiej. Najczęściej były to duże zabudowania i place fabryczne, parki, cmentarze, tereny przykościelne lub duże podwórza większych kamienic. Ludzi przyprowadzano mniejszymi lub większymi grupami, a następnie systematycznie mordowano - strzałem w tył głowy lub przy użyciu broni maszynowej. Niekiedy prowadzonym na śmierć ludziom kazano wspinać się na stos ciał osób zamordowanych przed nimi. Świadkowie wspominali, że w takich miejscach zwały trupów sięgały niekiedy ok. 25-35 metrów długości, 15-20 metrów szerokości i 2 metrów wysokości. Stosy te później podpalano.

W kościele św. w. Stanisława Biskupa (zwyczajowo zwany kościołem św. Wojciecha) Niemcy stworzyli przejściowy obóz dla ludności cywilnej, w którym ludzi więziono, a wokół niego zabijano.

Brutalna rzeź przybrała takie rozmiary, że wśród obserwujących ją niemieckich żołnierzy zanotowano przypadki załamania nerwowego. Byli też tacy, którzy czerpali z tego radość, a nawet robili sobie pamiątkowe zdjęcia na tle zabijanej Warszawy.

Ludobójstwo kontynuowano, choć w nieco mniejszym stopniu, również 6 i 7 sierpnia. Niemcy nie osiągnęli swojego celu - powstańcy nie przestali z nimi walczyć. Masowa rzeź "złagodniała" m.in. dlatego, że potrzebne także w innych dzielnicach siły niemieckie były zbyt nią "zaabsorbowane".

Rzeź Woli uznawana jest za największą jednostkową masakrę ludności cywilnej dokonaną w Europie w czasie II wojny światowej, a zarazem największą w historii jednostkową zbrodnię popełnioną na narodzie polskim.

Ocalała ludność Warszawy wypędzana z miasta po powstaniu

Liczba ofiar Rzezi Woli

Ustalenie dokładnej liczby ofiar rzezi Woli nie było możliwe ze względu na spalenie większości zwłok przez Niemców oraz nielicznych ocalałych świadków, którzy mogliby wskazać nazwiska zamordowanych - w trakcie rzezi bezimiennie ginęły całe rodziny.

Jako pierwszy próbę ustalenia przybliżonej liczby ofiar podjął się Antoni Przygoński. W swej pracy z 1980 roku obliczył on, iż w czasie rzezi Woli zostało zamordowanych ponad 65 tys. Polaków, z czego 59 400 miało zginąć w dniach 5-7 sierpnia. Przygoński opierał się przy tym m.in. na wcześniejszych ustaleniach Stanisława Płoskiego i Ewy Śliwińskiej, a także na wynikach przedwojennych i powojennych spisów ludności, które wskazywały, że między styczniem 1938 a majem 1945 liczba mieszkańców Woli zmniejszyła się z 84 424 do 19 964, tj. o ponad 64 tysiące.

Upamiętnienie zamordowanych mieszkańców warszawskiej Woli

Po wojnie Polski Czerwony Krzyż prowadził na terenie Woli prace ekshumacyjne. Wielki pogrzeb prochów mieszkańców dzielnicy odbył się 6 sierpnia 1946 r. Tego dnia, po mszy żałobnej uroczyście pochowano na Cmentarzu Powstańców Warszawy około 12 ton prochów ludzkich.

Szczątki anonimowych ofiar powstania warszawskiego grzebano na Cmentarzu Powstańców Warszawy do początku lat 50. Obecnie pod kurhanem, na którym w 1973 roku postawiono Pomnik „Polegli Niepokonani”, pogrzebanych jest nawet do 12 ton ludzkich prochów (odpowiada to liczbie ok. 40–50 tys. zamordowanych). Wokół pomnika ułożono bruk zebrany z wolskich ulic.

Po wojnie zinwentaryzowano miejsca straceń na Woli. Wiele z nich oznaczono piaskowcowymi tablicami projektu Karola Tchorka. Obecnie ludobójstwo upamiętniają również liczne pomniki, w tym pomnik Ofiar Rzezi Woli przy rozwidleniu ul. Leszno i al. Solidarności. Każdego roku 5 sierpnia przy pomniku zbierają się ostatni żyjący świadkowie tamtych wydarzeń, przedstawiciele władz i środowisk patriotycznych, poczty sztandarowe i Warszawiacy, którzy chcą upamiętnić zamordowanych mieszkańców Warszawy. Po złożeniu kwiatów ma miejsce przemarsz na Cmentarz Powstańców Warszawy.

Upamiętnienie ofiar Rzezi Woli/x-news

Zobacz także:

Zobacz wideo: Świadkowie wspominają rzeź Woli

TVN24

Autor: Diana Ryściuk

podziel się:

Pozostałe wiadomości