Mężczyźni na zakupach okiem ekspedientek. "Czy ten schab jest drobiowy?"

Mężczyzna na zakupach
Mężczyzna okiem ekspedientek
Źródło: shironosov / Getty Images
Mężczyzna zagubiony w sklepie to niekończący się temat żartów. Przez lata wyręczani przez matki, żony i kochanki próbują odnaleźć swoją drogę w świecie, w którym nic nie jest tym, czym mogłoby się wydawać. Bo choć nadzienie jagodzianek nie jest jakąś szczególnie pilnie strzeżoną tajemnicą ludzkości, to dla wielu wciąż potrafi być zaskoczeniem.

Przychodzi facet do sklepu

Przychodzi facet do sklepu - to nie jest początek serii dowcipów, tylko historia walki o przetrwanie, którą niejeden mężczyzna musi stoczyć w świecie, gdzie rodzaje mięsa i pieczywa mnożną się równie szybko jak przemykające przez głowę pytania, na które znikąd nie widać odpowiedzi. Wtedy pojawia się ona - ekspedientka gotowa rozwiać wszelkie wątpliwości mącące spokój męskiego umysłu.

- Pracuję w sklepie mięsnym - mówi Kamila. - Od razu wiem, kiedy mam do czynienia z mężczyzną, który robi zakupy od święta i to pewnie po wielkiej awanturze. Do moich zdecydowanych ulubieńców bez wątpienia należy 30-latek, który z rozbrajającą szczerością zapytał: czy ten schab jest drobiowy? Niestety nie był - dodaje ze śmiechem.

Podobnymi doświadczeniami podzieliła się anonimowa ekspedientka z działu mięsnego. Okazuje się bowiem, że nie granica pomiędzy ptactwem a innymi zwierzętami dla wielu pozostaje nieuchwytna.

- Facet kupuje udko z kurczaka i mówi, że poprosi tylne - wspomina ubawiona. - Na tym jednak nie koniec. Kolejny chciał kaszankę, koleżanka zapytała się go jaką ma grupę krwi, bo musi dopasować żeby nie doszło do konfliktu serologicznego. Nastała chwila konsternacji po czym wyszedł zdenerwowany.

Nie tylko świat fauny jest pełen zaskoczeń. Również flora potrafi być mocno nieoczywista.

- Przyszedł chłopak, stały klient. Dziewczyna go pewnie wysłała - opowiada Marlena. - Pyta: "przepraszam czy macie koperek?" Mówię tak za panem w wiaderku z woda, odwraca się stoi i patrzy. Obsługuje innych w tym czasie, on dalej stoi. Nagle, gdy zostaje sam w sklepie pyta, trzymając natkę, "to jest koperek?".

W opowieściach ekspedientek regularnie też pojawiają się opowieści o wnikliwym analizowaniu składu drożdżówek i jagodzianek. Bo przecież etykietka "ze śliwką" nie oznacza, że w środku nie zaczaił się ser, czy brzoskwinie.

KOLEDA_2021_KROTKA_0' 30__NET
Kolęda Dzień Dobry TVN - krótka wersja
Źródło: Dzień Dobry TVN

Podryw na klienta

Od mężczyzn wychowanych na żartach Karola Strasburgera ciężko oczekiwać szczególnej finezji we flirtowaniu. I gdy Francuzi podrywają nad kileliszkiem popołudniowego apéro nonszalanckim komentarzem, tak Polacy próbują swoich sił nad paragonem rzuconym z mniejsza lub większą pogardą. Granica pomiędzy uprzejmością a końskimi zalotami bywa dla wielu równie nieuchwytna co różnica pomiędzy selerem naciowym a porem.

- Pracowałam w sklepie z odzieżą, w którym była też bielizna - wspomina Julia. - Pan chciał kupić dla żony cytuję: „biustonosz na takie cycuszki jak pani" - dodaje.

Seksualne komentarze przewijają się u większości moich rozmówczyń zupełnie tak, jak podryw stojącej za ladą kasjerki był elementem tajemniczej check listy, z którą współcześni uwodziciele wyruszają na łowy. Zdarza się też, że zakupy są jedynie preludium do właściwego podrywu. Jednak w przypadku niepowodzenia ciężko o reklamację.

- Przyszedł do mnie facet z reklamacją - opowiada Klaudia. - Zapytany, co się stało, odparł, że został okłamany. Kiedy kupował te buty, pani, czyli moja koleżanka, mówiła mu, że świetnie wyglądają i teraz na bank znajdzie żonę. Do tej pory jej nie znalazł, a minęły już trzy dni od zakupu i jest zaniepokojony - relacjonuje.

Zdarzają się jednak historie, które przywracają wiarę w ludzkość.

- Jako studentka pracowałam na kasie w supermarkecie - zwierza się Ania. - Codziennie przychodził tam młody chłopak. Nie ukrywam, że bardzo mi się podobał, zawsze dobrze ubrany, świetnie ostrzyżony. Któregoś razu razu razem z banknotem podał mi karteczkę z numerem telefonu i zaroszeniem na randkę. Oczywiście bałam się, że jest psychopatą, ale ostatecznie napisałam do niego wiadomość. Uznałam, że gdyby chciał mnie zamordować, to nie umawiałby się ze mną pod czujnym okiem kamer przemysłowych. Dziś jesteśmy 3 lata po ślubie - podsumowuje.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości