Niezwykła historia młodego polonisty
Bartłomiej Rosiak od najmłodszych lat czuł powołanie, by w przyszłości zostać nauczycielem. Jednak na początku jego szkolnej drogi mało kto wierzył, że uda mu się zrobić karierę w tym zawodzie.
- W podstawówce orłem nie byłem. Jestem jeszcze młody, ale trochę dinozaur. Pamiętam papierowy dziennik, pamiętam te czasy, kiedy nie liczyło się średniej, a oceny były w dzienniczku. Nie było tak, że człowiek wiedział, od ilu zdaje, jak zdaje, jaka ocena mu wychodzi. Nikt tego nie liczył. Rzeczywiście, wychowawca kiedyś mojej babci zasygnalizował, że wielkim naukowcem to na pewno nie zostanę. Natomiast ja już w szkole podstawowej wiedziałem, że będę chciał zostać nauczycielem. Od zawsze, od dziecka - powiedział Rosiak.
Bartłomiej miał 7 lat, kiedy odeszła jego mama, a babcia została jego rodziną zastępczą. Jak sam przyznał, to była chwila, która zmieniła jego życie.
- Zaczynałem szkołę podstawową, nowi rówieśnicy, a tu nagle dziecko jakieś inne, bo nie przychodzi po nie mama, tylko jakaś trochę starsza pani, chyba babcia. Zresztą do tej pory znajomi trochę boją się wprost zapytać, czemu nie mówię o mamie tylko o babci. Właśnie dlatego, że trafiłem do rodziny zastępczej, babcia poświęciła swoje życie na to, by mnie wychować. Odchowała dwoje swoich dzieci, a kiedy przechodziła na emeryturę, wzięła sobie kolejny etat, kolejne dziecko. Może dlatego jest wiecznie młoda - podkreślił.
Rosiak trafiał na świetnych pedagogów, którzy wzięli go pod swoje skrzydła i uwierzyli w jego umiejętności.
- Kiedy poszedłem do gimnazjum, dzisiaj już nieistniejącego, bardzo przełomowej szkoły w moim życiu, poznałem panią od chemii, która na mnie nakrzyczała na pierwszej lekcji. Myślałem sobie: "Oho! Będzie na mnie zwracać uwagę na pewno. No to muszę teraz się tak wykuć, żeby mnie na niczym nie zagięła, bo będzie mnie pytać do upadłego". Wziąłem książkę i tematy wchodziły bez żadnego wysiłku praktycznie. I się okazuje, że można w kilka miesięcy zrobić całe trzy lata. Wystartowałem w olimpiadzie chemicznej, siedzieliśmy z panią Wiesią Goździk dniami i nocami, żeby tę olimpiadę wygrać i żeby udowodnić światu, że nie jestem gorszy. Pani od chemii dowiedziała się o historii mojego życia i myślę, że też to ją tak ujęło - wspominał. - Ktoś kiedyś mi pomógł, podał mi pomocną dłoń i ja też dzisiaj mogę pomagać. To dlatego biorę udział w kampanii "Rodzina jest dla dzieci", takiej łódzkiej kampanii na rzecz rodzicielstwa zastępczego. Promuję rodzicielstwo zastępcze, ale też dlatego zostałem nauczycielem, bo ja dzisiaj też chcę pomagać innym - dodał.
Bartłomiej Rosiak ma 21 lat i już jest nauczycielem
Nauczyciel jest niewiele starszy od swoich uczniów. Czy przez to trudniej mu o szacunek?
- Wbrew temu, co czasami uważa się w środowisku nauczycielskim, młody wiek nie odbiera autorytetu. Wręcz przeciwnie. Mam wrażenie, że mój młody wiek tego autorytetu mi dodaje. Oni sami mi mówią, że ja ich bardziej rozumiem, że ja wiem, z jakimi problemami się spotykają. Ja te problemy traktuję poważnie. Patrzę na nie z perspektywy młodego człowieka i rozumiem, że jeżeli dziecko mówi mi, że w jakiś sposób skończył się dla niego świat, bo coś się wydarzyło, to tak właśnie jest. Wychodzę z takiego założenia, że jeżeli przychodzi do mnie dziecko z problemami emocjonalnymi na lekcję, z głową zupełnie gdzieś indziej, to choćbym tańczył na tej lekcji, to nic mu nie przekażę. Najpierw rozwiązujemy problemy, a potem dopiero przechodzimy do nauki.
Bartłomiej Rosiak początkowo fascynował się chemią, ale ostatecznie został polonistą. Jak do tego doszło?
- To zmieniło się dosyć nieoczekiwanie w liceum. W drugiej klasie przyszła polonistka i powiedziała mi na jednej z pierwszych lekcji, że tak dobrze piszę, że mógłbym zostać polonistą. Otworzyłem oczy, bo wszyscy mi zawsze mówili, że źle, za długo, rozwlekle. A pani mi nagle mówi, że mógłbym zostać polonistą. Chyba zadziałał efekt samospełniającej się przepowiedni. Ja w to tak uwierzyłem, a z drugiej strony myślałem sobie, żeby tylko o mnie nie zmieniła już zdania, jeśli tak twierdzi. Zgodziłem się na tę olimpiadę literatury języka polskiego. W drugiej klasie nie wygrałem, ale to mnie nie pokonało. Wtedy odezwał się Uniwersytet Łódzki, który powiedział, że dla takich zdolnych uczniów jest projekt. Można zostać de facto studentem jeszcze bez matury, można prowadzić badania naukowe. To program "Zdolny uczeń - świetny student". Wziąłem w nim udział i kiedy już zostałem studentem polonistyki na UŁ, to czasami była wąska granica między tym, na ile jestem studentem, a na ile prowadzę już samodzielne badania naukowe - powiedział.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki znajdziesz na platformie Player.pl.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Ela Romanowska walczy z hejterką. "Wysyłanie zdjęcia świni przy korycie trudno nazwać konstruktywną krytyką"
- Przemek Kossakowski ucina spekulacje. Czy w nowej książce wbijał komuś szpilkę?
- Jacek Rozenek i Małgosia Rozenek-Majdan w szczerej rozmowie o życiu. "Zakochałam się w jego głosie"
Autor: Justyna Piąsta
Źródło zdjęcia głównego: Wojciech Olkuśnik/East News