Podwójne zabójstwo
Walter Ryszard R. pseudonim "Brzytwa" spędził prawie czterdzieści lat w więzieniu za kradzieże i podwójne morderstwo. - To był inteligentny, oczytany człowiek ze sporym zasobem wiedzy. Sprawiał pozytywne wrażenie, na pewno nie wyglądał na kogoś, kto może zamordować, poćwiartować i utopić w jeziorze dwie osoby – przekonuje Janusz Bartkiewicz, były naczelnik wydziału kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Wałbrzychu.
To właśnie Bartkiewicz trzydzieści lat temu, jako naczelnik wydziału zabójstw, prowadził sprawę podwójnego morderstwa, o które oskarżony był "Brzytwa".
- Chodził do filharmonii, teatru, odwiedzał biblioteki i największą czytelnię w Wałbrzychu. Starał się żyć na wyższym poziomie intelektualnym – opisuje Bartkiewicz.
Na nagranych trzydzieści lat temu taśmach operacyjnych słychać głos "Brzytwy". 50-letni wówczas zabójca tłumaczy się ze znalezionej przy nim biżuterii, która w rzeczywistości należała do bogatej wdowy ze Świdnicy. Kobieta zaginęła po krótkiej znajomości z "Brzytwą". Jego ofiarą był również zamożny złotnik z Jeleniej Góry.
- Na pierwszy rzut oka to był niewysoki, ale dobrze zbudowany, zadbany, elegancki mężczyzna. Wielokrotnie rozmawiałem z nim, pytając, czy to on dokonał tego zabójstwa. On się z tego śmiał, bagatelizował to – wspomina naczelnik Bartkiewicz.
Ciała obu ofiar znaleziono w nieczynnym kamieniołomie rok po zaginięciu pani Kazimiery. W tym czasie "Brzytwa" wyprzedał lub rozdał innym kobietom jej majątek, zatrzymał jedynie nowy samochód.
- Podczas przeszukiwania terenu kamieniołomu nurkowie odnaleźli dwa worki z ludzkimi zwłokami. Były odcięte kończyny górne i dolne oraz głowy – opowiada Bartkiewicz. I dodaje: - To człowiek pozbawiony refleksji. Uważał siebie za fachowca, któremu nie udowodni się popełnionych zbrodni. Tak długo, jak nie odnaleźliśmy ciał ofiar, grał złodzieja, człowieka, który "tylko" kradł. Liczył, że tych zwłok nie odnajdziemy nigdy.
Resocjalizacja?
Walter R. opuścił zakład karny kilka lat temu. Wiele wskazuje na to, że w grudniu, w niewielkim mieszkaniu w Kamiennej Górze, zmasakrował ciało 68-letniego Zygmunta S. - On leżał w kuchni. Wszędzie było dużo krwi, jego twarz była nie do poznania. Myślę, że pierwsze ciosy dostał w głowę, a potem to już nie wiadomo. Na pewno był też kilkukrotnie kłuty nożem – opowiada sąsiad Zygmunta S.
- Podejrzany i pokrzywdzony znali się. 81-letni Walter R. został zatrzymany. Ujawniono przy nim broń palną oraz środki psychotropowe – mówi Tomasz Czułowski z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.
- Ten pan nie przyznaje się do winy. Zaprzecza, jakoby miał cokolwiek wspólnego z zabójstwem. Niczym nie przypomina wątłego staruszka. Jego sprawność intelektualna, jak i fizyczna nie wskazują na to, że ma 81 lat. Mając podgląd na jego cele, widzieliśmy, jak robił sto pompek, przez cały czas robił kilometry, chodząc po celi – podkreśla asp. Paulina Basta z Komendy Powiatowej Policji w Kamiennej Górze.
Co o profilu "Brzytwy" mówią specjaliści z dziedziny kryminalistyki? - Jeśli mielibyśmy tego człowieka sklasyfikować jako przestępcę, to powiedzielibyśmy, że to seryjny morderca. Człowiek, który cierpi na zaburzenie osobowości. Widzi świat tak, że jest on i otaczający go ludzie, którzy służą do tego, by ich wykorzystywać – mówi Łukasz Wroński, biegły sądowy i profiler z Centrum Psychologii Kryminalnej. I dodaje: - Jeśli ktoś pracuje z zabójcami, wie, że ten typ zaburzenia osobowości w ogóle nie rokuje w pracy resocjalizacyjnej. Taki człowiek nie zmieni się do końca swoich dni.
- To są tylko piękne hasła, że kara ma wychowywać, a z więzienia wychodzi inny człowiek – dodaje Janusz Bartkiewicz.
"Brzytwa" nadal nie przyznaje się do żadnego z przypisywanych mu zabójstw. Jednak dowody, które go obciążają, są bardzo mocne.
>>> Zobacz także:
Górale nie chcą się szczepić przeciw COVID-19. "Uważamy, że ta szczepionka jest szkodliwa"
Autor: Iza Dorf
Źródło: Uwaga! TVN