Zobacz też: Jak wybrać szkołę podstawową dla dziecka? >>>
O sytuacji rozmawialiśmy w Dzień Dobry TVN z Iwoną Jaśkiewicz-Wyrębską, mediatorem z Polskiego Centrum Mediacji i Igą Kazimierczyk z Fundacji „Przestrzeń dla edukacji”. Jak ta sprawa wygląda z prawnego punktu widzenia? Co o sprawie mówi Kuratorium Oświaty? Dlaczego doszło do tak drastycznych rozwiązań, czy sytuację można było załagodzić wcześniej?
Zobacz też: To hit sieci! Jezioro Łabędzie w wykonaniu ojców z okazji WOŚP >>>
Iwona Jaśkiewicz-Wyrębska:
Tutaj wartością nadrzędną są dzieci, które cierpią wszystkie. Wszystkie dzieci w tej klasie zostały ukarane. Kolejny pomysł, żeby rozwiązać całą szkołę, znaczyłby, w podtekście, ukarać wszystkie dzieci chodzące do tej szkoły. Pytanie ZA CO?
Zobacz też: To w małych miastach toczy się nasze polskie życie >>>
Grażyna Pabian, matka ucznia
W poniedziałek, po feriach, poszliśmy do szkoły, jednak Pani woźna przytrzymywała klamkę od środka i powiedziała, że niestety, ale nie wpuści nas. Na pisma, które wysłałam do szkoły, do tej pory nie otrzymałam odpowiedzi.
Agnieszka Woźnica, matka ucznia
Dostaliśmy pismo, że fundacja podjęła decyzję o rozwiązaniu klasy 4a z powodu braku możliwości dalszej współpracy z rodzicami. Zostaliśmy wyrzuceni. Trzeba nazywać rzeczy po imieniu. Filip w ogóle się nie odezwał, dopiero jak wyszliśmy ze szkoły, to gdzieś tam się popłakał.
Janusz Wrzal, Dolnośląski Wicekurator Oświaty:
Dwóch uczniów nie przyjęto tylko po to, by się pozbyć ich rodziców.
Roman Kowalczyk, Dolnośląski Kurator Oświaty:
Organ prowadzący łamie prawo. Będziemy składać wniosek do miasta Wrocławia, aby cofnął zezwolenie na funkcjonowanie szkoły. Nie możemy pozwolić na to, aby w szkołach publicznych, w skutek konfliktu między dorosłymi, cierpiały dzieci. Ci uczniowie, są uczniami. Rozwiązanie administracyjne klasy wcale nie oznacza, że uczniowie, którzy do niej uczęszczali, przestali być uczniami. To jest sytuacja groteskowa. Ona nie może mieć miejsca w państwie prawa.
Autor: Redakcja Dzień Dobry TVN