Wypadek na basenie
W basenie w Nowym Targu doszło do zagrażającego życiu zdarzenia. Ze wstępnych informacji wynika, że pewien mężczyzna zaczął się topić. Leżącego przez dłuższy czas z głową w wodzie jako jedyna zauważyła 13-letnia dziewczynka i podniosła alarm. Poszkodowany w ciężkim stanie trafił do szpitala. Obecnie przebywa w śpiączce.
- Były próby jego wybudzenia, ale nie powiodły się. Jest w stanie ciężkim, a rokowania są niepewne - powiedział dyrektor nowotarskiego szpitala Marek Wierzba.
Co niepokojące, od zdarzenia minął przeszło tydzień, a policja dopiero po 6 dniach dowiedziała się o tym z lokalnej prasy. Wcześniej nikt jej o tym nie powiadomił. - O zdarzeniu dowiedzieliśmy się w dniu wczorajszym (13.02. - red.) po południu od dziennikarza. Nie mieliśmy wcześniej takiego zgłoszenia - przekazała rzeczniczka nowotarskiej policji starszy aspirant Sabina Iskrzycka.
Policja prowadzi teraz ustalenia, czy dyrekcja pływalni w ogóle miała obowiązek złożyć oficjalne zawiadomienie o wypadku. - Prowadzone są czynności wyjaśniające. Policjanci byli na pływalni, gdzie zabezpieczyli monitoring i zabrali zeznania od obsługi basenu. Materiały mają być przesłane do Prokuratury Rejonowej w Nowym Targu - dodała.
Wiele wątpliwości w sprawie
"Tygodnik Podhalański" podał, że defibrylator znajdujący się w obiekcie nie zadziałał. Natomiast Krzysztof Łapsa, dyrektor Miejskiego Centrum Sportu i Rekreacji w Nowym Targu zaprzecza tej informacji, zapewniając, że urządzenie ze względów bezpieczeństwa najprawdopodobniej nie zostało użyte.
- Sytuacja była taka, że ratownicy po wyciagnięciu tego pana z wody przystąpili do akcji reanimacyjnej, zostało wezwane pogotowie. Na miejscu byli lekarze i strażak, którzy dołączyli do moich pracowników, którzy wykonywali usta-usta i masaż serca. Została przywrócona praca serca. Karetka, która była na miejscu niecałe 10 minut od zgłoszenia, przejęła pana już z przywróconymi funkcjami życiowymi - podkreślił Krzysztof Łapsa.
- Ratownicy poinformowali mnie, że podczas szkoleń zostali poinstruowani o niestosowaniu systemu w przestrzeni mokrej, przy nieckach basenowych, czyli tam, gdzie się znajdował ten poszkodowany. Rzeczywiście jeden z instruktorów przyniósł to urządzenie, które mamy w części suchej - dodał.
Dyrektor Miejskiego Centrum Sportu i Rekreacji twierdzi, że w momencie zdarzenia zadzwoniono na numer 112. - Dwóch pracowników podjęło się reanimacji, a trzeci ratownik niezwłocznie zadzwonił na numer 112 celem wezwania karetki i poinformował o wypadku - powiedział, podkreślając, że osobne zgłoszenie na policji nie było jednak składane.
Krzysztof Łapsa potwierdził, że alarm wszczęło dziecko, zapewniając jednak przy tym, że ratownik znajdował się we właściwym miejscu. - To jest wypadek. Przeanalizowałem monitoring pod względem obowiązków moich ratowników i muszę powiedzieć jednoznacznie, że ratownik był na swoim stanowisku i nie był zajęty żadnymi innymi czynnościami - zaznaczył.
Zobacz więcej na TVN24
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Dziecko studentki zaczęło płakać podczas zajęć. Zachowanie profesora zadziwiło uczestników wykładu
- Dzieci-borsuki mogą podbić świat. Specjalistka wskazuje rodzicom istotny szczegół
- Pracownice żłobka nieumyślnie zamknęły 2-latka w szopie. "Temperatura wynosiła 30 stopni"
Autor: Anna Gondecka
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Royalty-free/GettyImages