Wpis Martyny Wojciechowskiej chwyta za serce. "Śmierć nie kończy miłości"

Martyna Wojciechowska
Wpis Martyny Wojciechowskiej chwyta za serce. "Śmierć nie kończy miłości"
Źródło: Paweł Wodzyński/East News
Martyna Wojciechowska na początku tego roku straciła ukochanego tatę, który zawsze ją wspierał, wierzył w nią i dodawał otuchy w trudnych chwilach. Podróżniczka opublikowała w mediach społecznościowych poruszający wpis, w którym wspomina zmarłego rodzica.
DD_20251026_Martyna
Martyna Wojciechowska na krańcach świata
Źródło: Dzień Dobry TVN

Tata Martyny Wojciechowskiej nie żyje

W lutym Martyna Wojciechowska podzieliła się z fanami smutną informacją. Wyznała, że odszedł jej tata Stanisław.

- Czuję wielki smutek, że już nigdy Cię nie zobaczę i nie przytulę. Choć mam 50 lat to zawsze, kiedy przyjeżdżałam do domu w Izabelinie, siadałam Ci na kolanach jak mała dziewczynka (choć przecież Cię przerosłam) i się tuliłam, a Ty gładziłeś mnie po plecach i mówiłeś, że jestem wyjątkowa i że ze wszystkim sobie poradzę. I jak bardzo mnie kochasz. A wtedy od razu się wzruszałeś i zaczynałeś płakać. Pamiętasz?
- napisała podróżniczka w pożegnalnym wpisie.

Telewizyjna gwiazda podkreśliła wówczas, że choć śmierć rodzica jest dla niej bolesnym doświadczeniem, to mimo wszystko chce pozostać dobrej myśli, bo jest wdzięczna, że mogła spędzić z tatą tyle pięknych lat.

- No więc czuję smutek, żal, ale mam w sobie też dużo spokoju i myślę sobie, że to był już Twój czas, żeby przejść na drugą stronę. Że przeżyłeś 90 wspaniałych lat i potrzebowałeś już po prostu odpocząć - podsumowała Wojciechowska.

Martyna Wojciechowska wspomina tatę

Początek listopada to bardzo melancholijny i refleksyjny moment w roku, kiedy odwiedzamy groby bliskich i wspominamy ich. Martyna w mediach społecznościowych przyznała, że to pierwszy "dzień zmarłych" bez jej taty.

- Tęsknię. Za Jego głosem. Za niesłabnącą energią. I za tym, że zawsze wierzył, że dam radę. Nawet kiedy ja sama w to wątpiłam. Całe życie pokazywał mi, że świat jest po to, żeby go poznawać, że odwaga to nie brak strachu, tylko działanie mimo niego. To dzięki Niemu nauczyłam się patrzeć dalej, ruszać w nieznane i nigdy nie tracić ciekawości - napisała prowadząca program "Kobieta na krańcu świata".

Wojciechowska podzieliła się też refleksją na temat przemijania.

- Śmierć nie kończy miłości. Tylko zmienia jej formę. Miłość zostaje we wspomnieniach o tych, których się kochało. W wartościach, które przekazali. Są tutaj wciąż z nami, dopóki pamiętamy. Tatku, dziękuję Ci za wszystko. Za to, kim jestem i za to, kim jeszcze odważę się być. I tak sobie myślę dzisiaj, że największym aktem miłości dla tych, którzy odeszli, jest żyć pełnią, nie odkładać niczego "na potem" i być dobrym człowiekiem. Każdego dnia. Nigdy nie wiesz, z jakim problemem mierzy się osoba, która mijasz na ulicy, na korytarzu w pracy czy szkole. Dlatego bądźmy dla siebie życzliwi - zaznaczyła Martyna.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości