Jak Rolling Stonesi podbili Warszawę?
Trudno wyobrazić sobie poruszenie, jakie w kwietniu 1967 r. wywołała informacja o pojawieniu się w kraju zza żelaznej kurtyny zespołu The Rolling Stones. Szacuje się, że dookoła warszawskiej Sali Kongresowej zebrało się około 15 tys. fanów brytyjskiej grupy.
- W latach 60. zespół The Rolling Stones i jego wszyscy muzycy to byli bogowie dla nas. Nie mogłam uwierzyć, jak usłyszałam, że Stonesi przyjadą do Polski. To było wydarzenie ogromnej rangi. Później okazało się, że chcieli wejść też na socjalistyczny rynek - wspominała dziennikarka Maria Szabłowska, uczestniczka koncertu. Dodała również, że na ulicach wiele osób sprzedawało fałszywe bilety. Niektórym udało się na nie wejść.
- Ci, którzy przyjechali do Warszawy ze świadomością, że i tak nie będą mieć biletu, chcieli, chociaż dotknąć muru. Jak się odsłoniła ta kotara i zobaczyliśmy te kolorowe marynarki w kwiaty, zaczęliśmy piszczeć, skakać, chłopcy marynarkami zaczęli rzucać – tłumaczyła fanka zespołu Aleksandra Fafius, która rzuciła pęk goździków na scenę. Jednego z nich złapał sam Mick Jagger.
Czerwono-Czarni - support
W polskiej stolicy zespół The Rolling Stones był supportowany przez Czerwono–Czarnych.
- Gdyby kosmici wylądowali jutro w Warszawie przed Salą Kongresową, to byłby mniejszy tłum niż przy Rolling Stones - mówił Ryszard Poznakowski, członek zespołu Czerwono-Czarni, który przytoczył swoją słynną rozmowę z Jaggerem:
- Przyszedł do mnie menadżer grupy The Rolling Stones i zaproponował bajońską sumę, w funtach szterlingach, za pożyczenie własnego instrumentu. Ująłem się honorem i odparłem, że nie chcę żadnych pieniędzy, ale chcę, by przyszedł do mnie Mick Jagger i osobiście poprosił mnie o pożyczenie instrumentu. Ta słynna rozmowa między mną a nimi brzmiała tak: Jagger powiedział: "Please", a ja odpowiedziałem: "Yes".
Stonesi - zespół, który łączy pokolenia
Do naszego studia przy okazji tematu zawitali Daniel Macidłowski, założyciel polskiego fanklubu The Rolling Stones i Bartek Węglarczyk - dziennikarz oraz wielki fan zespołu.
- Moja miłość do Rolling Stones zaczęła się od mojej mamy, która w przeciwieństwie do mnie była na świecie w 1967 roku i miała bilety na ten koncert, ponieważ załatwił je jej chłopak. Nie dostali się jednak do środka, bo trwały walki przed Salą Kongresową z milicją i się po prostu nie dopchnęli. Natomiast z rozpaczy poszli do klubu studenckiego i w pewnym momencie zrobiło się zamieszenie. Okazało się, że zamknęli klub, bo część Rolling Stonesów również przyszła napić się "herbaty". Skończyło się na tym, że moja mama tańczyła z Keithem Richardsem – oznajmił dziennikarz. - Próbowałem się od mamy dowiedzieć, czy jest jakakolwiek szansa, że jestem synem Keitha Richardsa. Długo się zastanawiała i odparła: "Nie. Pozbawiła mnie złudzeń niestety" – dodał żartobliwie.
Bartek Węglarczyk był na 17 koncertach Stonesów, głównie w USA, ale i na dwóch w Polsce. Dziennikarz wierzy w to, że zespół jest nieśmiertelny. Z kolei Daniel Macidłowski zakochał się w Stonesach w wieku 9 lat podczas oglądania transmisji z chorzowskiego koncertu:
Tumblin' Flash - "Satisfaction" i "Brown Sugar"
I na tym nie koniec niespodzianek i wspomnień. Na scenie Dzień Dobry TVN wystąpił bowiem zespół Tumblin' Flash, który wykonał dwa covery - "Satisfaction" i "Brown Sugar'. Było iście rock'n'rollowo:
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl.
Zobacz też:
22 lata od premiery płyty "Kayah i Bregović". "Warto mieć miłe wspomnienia"
Nagrody BAFTA 2021 rozdane. Pełna lista nominowanych i zwycięzców
Autor: Dominika Czerniszewska
Reporter: Mateusz Jarosławski