Sylwia Peretti w wieku 21 lat dowiedziała się o nowotworze
Sylwia Peretti aktywnie działa na Instagramie, gdzie regularnie publikuje kolejne wpisy, dokumentując, jak wygląda jej życie. Jakiś czas temu poinformowała fanów, że wkrótce czeka ją zabieg - a dokładniej wymiana implantów. W opublikowanym na InstaStories nagraniu celebrytka przyznała, że kompletnie nie planowała poddawać się procedurze i poprosiła internautów, by trzymali za nią kciuki.
W rozmowie z Karoliną Kalatzi wyznała, dlaczego musiała się poddać zabiegowi.
- Jeden mięsień tak jakby mi lekko zwiotczał, co spowodowało, że ten jeden implant miał więcej miejsca w tej piersi i był bardziej ruchomy. Widziałam już, że nie ma co czekać i trzeba ten implant wymienić - wyznała.
Sylwia przyznała, że tak naprawdę pierwsza operacja powiększania biustu spowodowana była jej wcześniejszymi problemami zdrowotnymi. Niedługo po osiągnięciu dorosłości dowiedziała się, że w jednej z piersi ma guza, którego należy usunąć.
- Kiedy miałam 21 lat miałam podejrzenie raka. Leżałam na hematologii i w momencie, kiedy wycieli mi ten guz z części piersi z dołu pachowego, bo cały dół pachowy miałam już zajęty, to jedna z piersi była bardzo nieładna i dużo mniejsza. Miałam jakieś kompleksy (...) Patryk był malutki, bardzo źle to wspominam. Wolałabym tego nie pamiętać- wyznała.
Choć od pierwszej diagnozy minęły lata, Sylwia doskonale pamięta ten czas i diagnozę, która była dla niej jak wyrok.
- Nie wiem, ile osób słysząc taką diagnozę jak ja wtedy* (*przyp. red.)... Mając malutkie dziecko słyszeć, że mi zostało być może parę miesięcy - to było tak straszne. Ja strasznie wtedy chudłam, ważyłam czterdzieści parę kilogramów - to było spowodowane tym, że to coś mnie tam zjadało (...) Blizna, którą mam nigdy nie da mi o tym zapomnieć.
Sylwia Peretti wspiera kobiety
Jej doświadczenia upewniły ją w przekonaniu, że dbanie o własne zdrowie, to najlepszy prezent, jaki możemy sobie podarować. Peretti zaapelowała, by nie zapominały o regularnych badaniach piersi. - Myślę, że jestem najlepszym przykładem na to, że w każde swoje urodziny robię sobie USG piersi i trąbię o tym przynajmniej raz w miesiącu i proszę wszystkie dziewczyny, żeby nie dość, że robiły samokontrole to jeszcze żeby się badały - podkreśla.
Jej obserwatorki dobrze wiedzą, że mogą do niej napisać z problemami. Życie nauczyło ją, że ze wszystkimi przeciwnościami losu musiała walczyć sama i dziś, kiedy wie, że inni też mogą być samotni znajduje dla nich czas, by ich wysłuchać. Przyznała, że jest w kontakcie z kilkoma dziewczynami, które po jej apelu poszły się zbadać i niestety wyniki nie były dobre. Razem z nimi czeka na kolejne badania w nadziei na dobre wieści.
- Bardzo dużo wiadomości dostałam od kobiet, które zaczęły kontrolować piersi, że różne inne problemy im wyszły... Mam kilka osób i czekam, aż przyjdą im wyniki. I może to jest dziwne, że czekam na wyniki badań obcych osób, ale mam je z tyłu głowy - wyznała. - Moja mam nie wiedziała o tym, co się ze mną wtedy dzieje. Ona by umarła przede mną, gdyby się dowiedziała. U mnie całe moje życie jest moją wielką walką - głównie o siebie (...) Może te moje obserwatorki też nie mają z kim porozmawiać, tak jak ja nie miałam - dodała.
Zobacz też:
- Bryska i jej spektakularna metamorfoza. Artystka w niecały rok zrzuciła 50 kilogramów
- Problemy zdrowotne cenionej pisarki, śmierć młodego aktora i tragiczny finał bójki w parku trampolin. Te newsy mogłeś przegapić
- Weronika Marczuk poroniła dziewięć razy. "Cierpiałam strasznie"
Autor: Karolina Kalatzi
Reporter: Karolina Kalatzi
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN Online