#NieHejtuj - akcja Podziaranego Taty
Jakub Urbaniak pierwszy raz poczuł, że chce zostać tatą, gdy miał 18 lat. Już wtedy wiedział, że w przyszłości stanie się to sensem jego życia. Los najmłodszych stał się dla niego na tyle istotny, że postanowił edukować ich oraz opiekunów na temat hejtu.
- Zacząłem otwierać rodzicom i nauczycielom oczy, pokazując im patostreamy i to, z czym kontakt mają ich dzieci. Tłumaczyłem, jak o tym rozmawiać - powiedział w rozmowie z Oskarem Netkowskim.
- Rodzice nie zdają sobie sprawy, kto stoi po drugiej stronie dziecka w sieci. Nasze pociechy nie znają tej osoby, a potrafią się wyzywać. Często to gry, które wydają się "lajtowe". Dziecko siedzi w słuchawkach i nie wiemy, co tam się dzieje, a jak włączymy dźwięk, możemy usłyszeć przekleństwa - dodał.
Ważna nauka tolerancji
Działacz społeczny wytłumaczył, że uczy dzieci poprzez zwiedzanie świata. Od początku zwraca im uwagę na to, że kolor skóry nie ma znaczenia.
- Kiedyś zdarzyło się, że w naszym Lesznie mama dwójki dzieci powiedziała o mnie za plecami do swoich dzieci: patrzcie, jaki brudny, umyłby się! (...) Można by było to olać, ale jak ona powiedziała to przy dzieciach, one będą przenosiły to dalej - opowiadał Jakub Urbaniak.
- Jeżeli moje dzieci będą chciały porozmawiać o sprawach intymnych, nie będziemy z żoną robić z tego tabu. Ważnym jest, aby nauczyć dzieci od małego stawiać swoje granice. Pozwólmy im na swoją przestrzeń. Dodatkowo, jeśli nie dajemy kar, nie karzemy ich za nic, będą miały nas za przyjaciela. Moje dzieci zwierzają mi się z problemów - dodał.
Jak hejtują nasze dzieci?
Podziarany Tata przyznał, że sam zmierzył się ze swoją przeszłością u psychologa. Później postanowił edukować innych ludzi. Wszystko zaczęło się od wulgarnego komentarza w sieci, którego nadawcą było dziecko.
- Moje działania zapoczątkowało to, że pod jednym z filmików na YouTubie przeczytałem: weź się zabij ped*ale. Sprawdziłem, kto to napisał, Był to 12-latek, który w opisie miał informację, że lubi grać w gry itd. Po dwóch godzinach wiedziałem, skąd jest Arek, do jakiej szkoły chodzi. Pojechałem tam - zdradził.
- Wszedłem do szkoły, zobaczyłem tego chłopca, poszedłem do dyrektora i zaprosiliśmy go na rozmowę face to face. Nie był już takim kozakiem, tylko patrzył w podłogę cały czerwony. Okazało się, że nie wiedział, czemu to zrobił ani do końca co znaczą te słowa. Chciałem mu pokazać, że za tym ekranem jest człowiek, któremu może nie być miło. Zrobiłem to w formie czynu społecznego. Na końcu okazało się, że Arek sam jest hejtowany i gnębiony w szkole. W Internecie wylewał swoją gorycz dalej - podsumował gość Oskara Netkowskiego.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Kasia Moś pierwszy raz o zerwanych zaręczynach. "To jeszcze nigdy nigdzie nie padło"
- Natalia Lesz o karierze i traumie w szkole baletowej. "Nie chcę, żeby córka przechodziła przez to, co ja"
- Żołnierz Wojska Polskiego układa sobie życie u boku męża. "To nie jest skostniała instytucja"
Reporter: Oskar Netkowski
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN Online