Muzyk Just 5 wspomina śmierć 9-letniej fanki. "Odchodziła przy nagraniu z naszego spotkania"

Źródło: Dzień Dobry TVN
Był w zespole Just 5 - co robi dzisiaj?
Był w zespole Just 5 - co robi dzisiaj?
Patrycja Markowska wraca do korzeni
Patrycja Markowska wraca do korzeni
Nowy singiel i nowa Ania Karwan
Nowy singiel i nowa Ania Karwan
Shaggy o nowym projekcie ze Stingiem i… Sinatrą
Shaggy o nowym projekcie ze Stingiem i… Sinatrą
Papa Dance i Artur Rojek połączyli siły
Papa Dance i Artur Rojek połączyli siły
Dzień Polskiej Muzyki
Dzień Polskiej Muzyki
Jan Lisiecki – wirtuoz pięknych wspomnień
Jan Lisiecki – wirtuoz pięknych wspomnień
Muzyka inspirowana naturą
Muzyka inspirowana naturą
Leśna muzyka Dawida Podsiadło
Leśna muzyka Dawida Podsiadło
Zespół Just 5 był pierwszym polskim boysbandem. W latach 90. muzycy cieszyli się ogromną popularnością, a ich debiutancka płyta sprzedała się w ponad 250 tys. egzemplarzy. Fani kochali ich wielki przebój "Kolorowe sny". Grzegorz Kopala, najstarszy członek Just 5, w Dzień Dobry TVN opowiedział o blaskach i cieniach wielkiej sławy oraz o historii ich wiernej fanki, która była nieuleczalnie chora.

Grzegorz Kopala z Just 5

Piosenka "Kolorowe sny" napędziła wielką karierę polskiego boysbandu Just 5. Zespół powstał w 1997 roku, wtedy też ukazała się pierwsza płyta. Członkami grupy byli: Bartosz Wrona, Grzegorz Kopala, Shadi Atoun, Daniel Moszczyński oraz Robert Kryla.

Najstarszy z muzyków, Grzegorz Kopala, pojawił się w Dzień Dobry TVN i opowiedział o początkach zespołu. - Za tym wszystkim stał Sławek Sokołowki, z którym pracowałem jeszcze przed Just 5, przy wielu projektach, nagraliśmy wiele płyt. On był ojcem tego pomysłu, tego zespołu - przyznał Kopala.

Mimo upływu lat, wokaliści wciąż mają ze sobą kontakt. - Udaje nam się co jakiś czas spotkać. Nic się nie zmieniło. (...) Koledzy przyznali mi się po latach, że samo to, że byłem najstarszy, powodowało, że czuli taki ojcowski oddech - stwierdził Kopala.

U schyłku lat 90. grupa Just 5 dużo koncertowała, udzielała wywiadów, gościła w wielu programach. Mieli ogrom fanów, którzy ich kochali, ale jak to zwykle bywa - zawsze są dwie strony medalu. Sława miała swoją cenę.

- Z tą megapopularnością, wiązało się megauwielbienie, ale też meganienawiść. Teraz nazwalibyśmy to hejtem, ale to było coś więcej, bo doświadczaliśmy przemocy fizycznej. Na koncerty wjeżdżaliśmy w obstawie policji. Rzadko kiedy swoim busem, tylko pakowali nas w opancerzony samochód i tak wjeżdżaliśmy i wyjeżdżaliśmy. Jak jest megauwielbienie to musi być dla wyrównania coś. Zawsze znalazła się grupa, której się to nie podobało. Niestety, muszę to powiedzieć, były kamienie, butelki, to były poważne rzeczy, ale przeżyliśmy - wspominał Grzegorz Kopala.

Muzyk starał się podtrzymywać na duchu swoich młodszych kolegów z zespołu. - Z racji tego, że byłem najstarszy, to powiedziałem chłopakom: "Słuchajcie, jak ktoś ci powie, że jesteś świetny, rewelacyjny, fantastyczny, to wpuszczasz jednym uchem i wypuszczasz. Ale jak ci powie, że jesteś beznadziejny, będzie cię hejtował, to też wpuszczasz jednym uchem i wypuszczasz". Myślę, że dzięki temu udało nam się utrzymać na poziomie - podkreślił.

Wierna fanka zespołu Just 5

Kopala przypomniał poruszającą historię 9-letniej Darii, która był wierną fanką zespołu. W jej ostatnich chwilach, chłopacy z baysbandu otoczyli ją wielkim wsparciem.

- Jedna z historii, która utkwiła mi w pamięci i zmieniła patrzenie na wiele spraw, także muzycznych. Zadzwoniła do nas pani z pewnej fundacji, która miała pod opieką 9-letnią dziewczynkę, nieuleczalnie chorą. Zapytała, czy moglibyśmy się z nią spotkać. Opowiedziała nam jej całą historię. Pojechaliśmy pełni obaw na to spotkanie, ale po kilku minutach lody stopiły się, spotkanie zamieniło się w spontaniczną zabawę, pełną hałasu, wrzasków, krzyków i tak zaczęła się nasza znajomość - powiedział Grzegorz.

Znajomość z Darią trwała kilka miesięcy.

- Pewnego grudniowego dnia, nagrywaliśmy dla telewizji mikołajkowy program i potem przyjechała mama z Darią. Zabraliśmy Darię, powiedzieliśmy, żeby mama pojechała sobie, a my odwieziemy Darię w umówione miejsce. Zabraliśmy ją na przejażdżkę. Kiedy wracaliśmy, Daria w naszym busie, taka przyklejona do okna, patrzyła gdzieś daleko i powiedziała: "Bardzo bym chciała, żebyście mnie porwali". Kiedy dojechaliśmy w umówione miejsce, jej mama z przyjaciółką czekały za drzwiami. Daria stanęła w drzwiach, a my przed i ta scena wyglądała jak przeciąganie liny. Gdy wróciliśmy do domu, następnego dnia dostaliśmy informację, że Daria nie żyje. Pojechaliśmy na pogrzeb, nie planując tego, znaleźliśmy się później na takim spotkaniu przy posiłku. Gdy wchodziliśmy na salę, mama Darii zwróciła się do wszystkich siedzących i powiedziała: "Chciałam wam przedstawić osoby, które w życiu Darii, w ostatnich dniach były najważniejsze". Bo okazało się, że Daria odchodziła przy nagraniu z naszego pierwszego spotkania, pełnego zabawy krzyku i radości. Można być nikim dla świata, a dla kogoś można być całym światem - podkreślił Kopala.

Jak potoczyło się życie Grzegorza po zakończeniu działalności zespołu?

- Od tego czasu, może to brzmi niewiarygodnie, ale nagrałem ponad 100 płyt z różnymi wykonawcami, jako producent, kompozytor, muzyk sesyjny. Uwielbiam to. Razem z moją żoną Julią nagraliśmy 5 płyt. Cały czas wszystko toczy się wokół muzyki - podsumował.

Kopala wystąpił na scenie Dzień Dobry TVN. Wykonał utwór "Małgorzato (pieśń old Juana)". Zobacz wideo.

Grzegorz Kopala w utworze “Małgorzato”
Źródło: Dzień Dobry TVN

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki znajdziesz na platformie Player.pl.

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady. Zobacz także:

Autor: Justyna Piąsta

Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN

podziel się:

Pozostałe wiadomości

Serowe arcydzieła na talerzu Andrzeja Polana
Materiał promocyjny

Serowe arcydzieła na talerzu Andrzeja Polana