Antoni K. z wyrokiem
Antoni K. pojawił się w środę w sądzie, aby złożyć zeznania dotyczące jazdy samochodem pod wpływem marihuany. - Osoba składająca donos wiedziała, że leczę się marihuaną leczniczą i wykorzystała ten fakt, żeby oskarżyć mnie o prowadzenie pojazdu pod wpływem środków odurzających (...) Było to działanie w złej wierze - powiedział w trakcie rozprawy.
Zwrócił uwagę, że stężenie leczniczej marihuany pozostaje w organizmie przez wiele dni. - Zostałem publicznie zlinczowany i postawiony na równi z nietrzeźwymi kierowcami i tymi pod wpływem narkotyków - tłumaczył. Przyznał, że środek zażywa właśnie leczniczo, a zatrzymanie to wynik "fałszywego oskarżenia o prowadzenie pojazdu pod wpływem narkotyków, których nie zażywa".
Jak czytamy w serwisie tvn24.pl, Antoni K. wyjaśnił, że nigdy nie kierował samochodem wcześniej niż po 8 godzinach od zażycia leczniczej marihuany. Jest ona pomocna w walce z objawami choroby, z którą się mierzy. - Wspomaganie leczniczą marihuaną przekłada się na poprawę jakości mojego życia. Od kiedy wspomagam nią leczenie, nie miałem ani jednego rzutu choroby - powiedział. Wyjaśnił, że zażywanie tego środka to jego "prywatna inicjatywa", a nie zalecenie lekarzy.
Więcej na ten temat przeczytasz w TVN24.
Zapadł wyrok w sprawie Antoniego K.
Prokurator Anna Pardo optowała za rokiem ograniczenia wolności z obowiązkiem 20 godzin prac społecznych miesięcznie. Dodatkowo wnosiła o orzeczenie zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych na okres trzech lat oraz wpłaty 7 tysięcy złotych na cele społeczne. - Nie można mówić o nieświadomości oskarżonego (...) Mamy do czynienia z przekroczeniem dawki progowej (...) Wartość ta jest przekroczona znacznie - zaznaczyła.
Obrońca Antoniego K. podkreślał, że nie został zabezpieczony kluczowy dowód, czyli nagranie z interwencji policji, co sprawiło, że sąd nie mógł samodzielnie ocenić zdarzenia. - Jako jedyne źródło mamy wiedzę ekspertów, którzy nie zająknęli się, że marihuana działa przez kilka godzin - mówił podczas mowy końcowej adwokat Stelios Alewras i wniósł o uniewinnienie. Następnie sąd zarządził przerwę, po której ogłosił wyrok.
W rezultacie Antoni K. został uznany przez Sąd Rejonowy Warszawa-Wola, winnym. Kara to rok ograniczenia wolności z obowiązkiem prac społecznych w wymiarze 20 godzin w miesiącu i zakaz prowadzenia pojazdów przez trzy lata. Otrzymał także nakaz wpłacenia 7 tysięcy złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej i pokrycie kosztów sądowych.
Sędzia Beata Machowska-Nowak podkreśliła, że materiał dowodowy, zeznania świadków i opinia biegłych nie pozostawia złudzeń, co więcej zachowanie psychomotoryczne sprawcy miało wpływ na popełniony czyn. Poziom środka psychoaktywnego w organizmie mężczyzny został dwukrotnie przekroczony. - Oskarżony nie kwestionował, że palił marihuanę - zaznaczyła sędzia.
Odniosła się też do tłumaczeń oskarżonego, że interwencja nastąpiła w wyniku zgłoszenia przez osobę trzecią. - Kwestie życiowe, osobiste nie mają wpływu na to, że ktoś popełnia czyn zabroniony. Co więcej wskazała też, że "marihuana lecznicza nie jest środkiem wpisanym na listę leków dla osób cierpiących na chorobę, z którą boryka się aktor, a biorąc pod uwagę, że jego choroba jest w fazie remisji "nie można przypisywać jej zbawiennego wpływu". Antoni K. przyjmuje marihuanę leczniczą legalnie, ale według sędzi nielegalne jest kierowanie pojazdami pod jej wpływem. Wyrok nie jest prawomocny.
Więcej na ten temat przeczytasz w TVN24.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Małgorzata Ostrowska-Królikowska pochwaliła się sukcesem córki. "Tata byłby bardzo dumny"
- Antoni Królikowski i Joanna Opozda toczą sądowy spór o alimenty. "Zapoznajcie się, proszę, z dowodami"
- Antoni Królikowski o nieślubnym synu ojca: "Nie wiemy na razie, co z tym robić"
Autor: dg/gp, DP
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: mwmedia