- Andrzej Rybiński wystąpił podczas koncertu Gorączka Sopockiej Nocy na festiwalu Top of the Top Sopot 2025.
- W rozmowie wspominał młodość pełną muzyki, swobody i łamania schematów.
- Przyznał, że choć nie był tancerzem, potrafił bawić się życiem – mimo zakazów epoki.
Gorączka nocy i smak wolności
Koncert "Gorączka Sopockiej Nocy" był sentymentalnym powrotem do czasów, gdy scena była miejscem wolności, a muzyka sposobem na ucieczkę od codzienności. Andrzej Rybiński, legenda polskiej estrady, podzielił się osobistymi wspomnieniami o młodości w cieniu PRL-u.
– Bawiłem się fajnie, chociaż nigdy nie byłem tancerzem. Zawsze wolałem grać, żeby się inni bawili – mówi Rybiński. Mimo ograniczeń i oficjalnych zakazów, życie artystyczne kwitło. – Boże kochany, jak człowiek był młody, to wszystko było wolno, proszę mi wierzyć.
Bunt w sercu i dźwiękach
Muzyk podkreślił, że choć żył w czasach, gdy wiele rzeczy było zakazanych, on i jego pokolenie potrafili znajdować własne ścieżki do radości. – Potrafiliśmy to obchodzić i potrafiliśmy się cieszyć. Cieszyć się życiem każdą chwilą – mówił. Na pytanie, czy w jego sercu zawsze była rebelia, odpowiedział bez wahania. – Oj tak, zdecydowanie.
Zobacz także:
- Człowiek orkiestra na scenie Dzień Dobry TVN. Dezydery i jego "Carpe Diem" Natalia Zastępa w utworze "Wszystko jedno". Jak się zaprezentowała?
- Zespół Holly Blue w utworze "Rydwany w ogniu"
Reporter: Karolina Kalatzi