Tomasz K., według aktu oskarżenia, rok temu w brutalny sposób zabił swoją żonę i starał się upozorować wypadek na przejeździe kolejowym. Teraz odpowiada za to przed sądem. O sprawie zdecydowali się opowiedzieć bliscy zarówno ofiary, jak i oskarżonego. Reportaż programu Uwaga! TVN.
Dalsza część tekstu poniżej
Uwaga TVN
Uwaga TVN
- Jak córka miała 18 lat, jak jej rocznik zaczął robić osiemnastki, to niestety, na jednej z imprez poznała właśnie jego – wspomina Danuta Bach, matka Jolanty.
Uwaga TVN. Zabił żonę, a potem próbował upozorować wypadek
Jolanta z Tomaszem byli małżeństwem dziesięć lat. Pani Danuta długo nie wiedziała, że u córki dzieje się coś niedobrego.
- Jola nic nam nie mówiła. Tak naprawdę, dowiedzieliśmy, że dzieje się coś złego, jak ona pierwszy raz od niego się wyprowadziła – mówi pani Danuta.
Jolanta w ostatnim czasie czuła się osaczona przez Tomasza. Gdy zdecydowała się odejść, ten nie chciał jej na to pozwolić.
- Jak Jola otworzyła z siostrą swój zakład, to myślę, że stała się dla niego za bardzo niezależna i miał wrażenie, że nie będzie miał nad nią takiej kontroli, jak chciałby mieć – uważa Monika, przyjaciółka Jolanty.
Matka Jolanty wspomina jedną z przerażających sytuacji.
- Była niedziela, ładna pogoda, jedliśmy obiad na dworze i Jola przyjechała i on przyjechał. Nawet nie wszedł, tylko wrzeszczał na nią zza płotu i wyzywał. Mówił, że chce wniosek o rozwód. Że ma mu oddać komputer, bo rzekomo mu go ukradła. Że ma oddać obrączkę. I wtedy ona podeszła do płotu i po raz pierwszy usłyszałam, jaki on potrafi być okrutny – opowiada pani Danuta.
- Myślę, że nie szanował jej w ogóle, nie doceniał tego co ma, nie doceniał jej dobroci, poświęcenia i oddania. Oddania nie tylko swojej rodzinie, ale także jego rodzinie. Ona uwielbiała dzieciaki swoich szwagierek, ciągle o nich mówiła. Opiekowała się też jego matką. Była z nimi w ciężkich momentach i nigdy się nie poddawała. Zawsze z pokorą przyjmowała, co los jej zgotował – mówi Monika.
Z relacji przyjaciółki wynika, że Jolanta odeszła od Tomasza dwa razy.
- Za pierwszym razem, po bardzo krótkim czasie, znowu dała mu szansę. W tej drugiej sytuacji mówiła, że musi spróbować coś zmienić, bo tak się dłużej nie da. On wszczynał różnego rodzaju konflikty i awantury. I ona ciągle była niespokojna, ciągle się martwiła. Mogłaby odzyskać wewnętrzny spokój, ale już nie zdążyła – ubolewa Monika.
Zadzwoniła na 112 i prosiła o pomoc
Termin rozprawy rozwodowej był już wyznaczony. Tomasz nie mógł się z tym pogodzić, pod byle pretekstem szukał kontaktu z Jolantą. W październiku próbował włamać się do jej wynajmowanego mieszkania.
- Jola tego wieczoru opiekowała się dziećmi swojej szwagierki, dwójką maleńkich dzieci. W mieszkaniu, które wynajmowała, nagle ktoś zaczął bardzo dobijać się do jej drzwi. Walić w nie, szarpać za nie i dzwonić dzwonkiem – opowiada Karolina, przyjaciółka Jolanty.
- Jola bardzo się bała. W końcu zaczął walić w okno, ciągle krążył wokół mieszkania – dodaje Karolina.
Jolanta miała powiedzieć przyjaciółce, że dwukrotnie dzwoniła pod numer alarmowy 112, jednak policja miała nie przyjechać.
- Telefon był około godz. 3:00. Funkcjonariusze przyjechali po 3:00, to była kwestia paru minut – stwierdza st. sierż. Aleksandra Philipp z Komendy Powiatowej Policji w Kartuzach.
- Czy policjanci rozmawiali z Jolantą? – dopytywała reporterka Uwagi! Anna Mierzejewska.
- Policjanci otrzymali zgłoszenie, w którym była jedynie mowa, że ktoś dobija się do mieszkania, do drzwi i okien zgłaszającej. Nie było mowy o tym, by ta osoba znajdowała się w środku, a jedynie na zewnątrz. W związku z tym funkcjonariusze patrolowali wskazany rejon i tej osoby nie zastali - mówi st. sierż. Aleksandra Philipp.
Dopiero rano okazało się, że Tomasz K. miał przy sobie nóż. Użył go do przecięcia opon w samochodzie i uszkodzenia okna. Następnego dnia Jolanta złożyła zawiadomienia w tej sprawie na policji. Tomasz K. zadzwonił do niej i przyznał się. Kobieta nagrała tę rozmowę.
- Tak, przyznaję się do wszystkiego, pojadę na policję i złożę zeznania - słyszymy.
- Musisz pokryć wszystkie koszty szkód, które narobiłeś. Dogadajmy się przez telefon, a jak się dogadamy, to wycofam zeznania – mówiła Jolanta.
- Nie musisz ich wycofywać – odparł mężczyzna.
- Jola miała moje dzieci, a on o tym nie wiedział. Gdy przyjechał w grudniu, to zapytałam go, po co w ogóle do niej jechał. On odpowiedział: "Ale ja nie wiedziałem, że są tam twoje dzieci". Zapytałam go, co gdyby wiedział. Odpowiedział, że wtedy by nie pojechał – mówi Beata, siostra Tomasza K.
Jolanta nie wycofała swojego zawiadomienia na policji. Prokuratura zakwalifikowała zdarzenie jako zniszczenie mienia, śledztwo się rozpoczęło, ale Tomaszowi K. nawet nie przedstawiono zarzutów.
Śmierć Jolanty
Po trzech miesiącach od tego zdarzenia, według aktu oskarżenia, Tomasz K. pojechał do salonu kosmetycznego należącego do Jolanty i zadał jej 11 ciosów młotkiem. Później zacierał ślady – wycierał krew, a ciało Jolanty umieścił w bagażniku jej własnego samochodu. Według śledczych zawiózł je na przejazd kolejowy w pobliskim Mezowie i zostawił samochód na torach, chcąc upozorować wypadek.
O tym, jak Tomasz zachowywał się po tym wszystkim, opowiedziała nam jego siostra, która zawiozła mężczyznę na komisariat.
- Powiedziałam mu, że jedziemy jednym autem. Wszedł bez problemu, w ogóle nie płakał – mówi Beata.
Tomasza K. aresztowano następnego dnia po śmierci Jolanty. Przyznał się do winy, ale do dziś utrzymuje, że nie był poczytalny w chwili popełnienia zbrodni.
Rodzina walczy o sprawiedliwy wyrok – jak mówią, mają zadanie do wykonania – dla niej i dla innych kobiet, które codziennie doświadczają przemocy.
Reportaże "Uwagi!" można oglądać na Player.pl.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- "Nawet posprzątać nie umiesz". Czy da się żyć z krytykującym partnerem?
- Stosowała przemoc wobec własnej matki: "Popychała i wyzywała". Stanowcza reakcja policji
- Uciekła od przemocowego męża i zamieszkała w pustostanie. Na widok posłanego łóżka uroniła łzy
Autor: wg/ID
Reporter: Anna Mierzejewska
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga TVN