Pani Ewa była szczęśliwą żoną i matką, jednak kilka lat temu w jej małżeństwie zaczął się kryzys. Partner stosował wobec niej przemoc fizyczną. - Rękoczyny powtarzały się i były na tyle dotkliwe, że ich ślady [pani Ewa - przyp. red.] nosi do dzisiaj. Co więcej pozostała w niej trauma i lęk przed kontaktami z ludźmi - czytamy w komunikacie warszawskich strażników miejskich.
Dalsza część tekstu poniżej.
Ofiara przemocy mieszkała w pustostanie
O historii pani Ewy strażnicy miejscy dowiedzieli się dzięki zgłoszeniu. Osoby rozwożące żywność ludziom w kryzysie bezdomności zawiadomili służby, że w pustostanie na Białołęce wraz z dwoma mężczyznami przebywa dziwnie zachowująca się kobieta. Istniało podejrzenie, że jest ona przetrzymywana tam wbrew własnej woli.
- Rzeczywiście w zachowaniu kobiety było coś dziwnego. Nie chciała nawiązać kontaktu, a nawet wyjść. Jakby się czegoś bardzo bała - zaznacza insp. Paweł Bartków z VI Oddziału Terenowego. Okazało się jednak, że wpływający na reakcje pani Ewy strach ma związek z przeszłością. 50-latka nadal obawia się, że agresywny partner, od którego uciekła dwa lata temu, może ją odnaleźć i znów zamienić jej życie w piekło.
- Błąkała się po stolicy. Pewnego dnia spotkała dwóch bezdomnych, którzy zaproponowali jej, by wprowadziła się do pustostanu, który zajmowali na Białołęce. To tam ją poznaliśmy. To bardzo inteligentna kobieta z rozległą wiedzą, ale bardzo skrzywdzona przez życie - dodaje str. Beata Jagielska z VI Oddziału Terenowego.
Pokonała kryzys bezdomności i zaczyna nowe życie - wzruszająca historia pani Ewy
Minęły miesiące, zanim pani Ewa zaufała odwiedzającym ją co kilka dni strażnikom miejskim, którzy przywozili jedzenie oraz ciepłą odzież. W końcu jednak kobieta podjęła decyzję, by skorzystać z ich pomocy. Udała się wraz z nimi do ośrodka pomocy społecznej, by otrzymać zapomogę socjalną i znaleźć miejsce dla siebie w placówce.
- Następnego dnia rano spakowała swoje rzeczy i gotowa do rozpoczęcia nowego życia czekała na nas w pustostanie. Zawieźliśmy ją do ośrodka, gdzie otrzymała swój pokój. Gdy zobaczyła posłane łóżko i prysznic, rozpłakała się. Coś, co jest standardem dla wielu ludzi, wywołało łzy szczęścia. Na co dzień nie zdajemy sobie sprawy, z tego co mamy i czego nie mają inni. Ona marzyła o tym od roku - podkreśliła st. insp. Lena Żebrowska.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Mieszkał na ulicy. "Raz mnie podpalili, zdążyłem uciec". Jedno spotkanie odmieniło jego życie
- Uwaga! TVN. Woli spać z dziećmi na ulicy, niż wrócić do domu. "Boję się przebywać w tym mieszkaniu"
- Przekazał część domu synowi i sam trafił na ulicę. "Spał już na cmentarzu"
Autor: Berenika Olesińska
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Zhenikeyev/Getty Images