Sąsiedzi rodziny K. żyją w strachu. "Boimy się, że to wszystko wróci"

Sąsiedzi rodziny K. żyją w strachu. "Boimy się, że to wszystko wróci"
Sąsiedzi rodziny K. żyją w strachu. "Boimy się, że to wszystko wróci"
Źródło: Uwaga! TVN
Po rocznym śledztwie prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko 73-letniej Małgorzacie K. Dzieci kobiety, 41-letni Andrzej K. i 37-letnia Małgorzata K., zostały uznane za niepoczytalne. – Boimy się, że wkrótce to wszystko wróci i zaczną się mścić – mówią sąsiedzi rodziny K. Reportaż programu Uwaga! TVN.

Rodzina K. groziła sąsiadom bronią

- Chcesz ratować życie to sp… Bo w tej chwili tego użyję – mówiła Małgorzata K. do sąsiada trzymając w jego kierunku broń.

- Dostajesz prosto w ryj – dodała córka K.

Właśnie ta, uwieczniona na nagraniu sytuacja, spowodowała przełom w głośniej i niekończącej się przez lata sprawie rodziny K. Trójka prześladowców została zatrzymana i trafiła do aresztu za grożenie przy użycia broni sąsiadowi – panu Antoniemu i mieszkającej obok sąsiadce i jej dzieciom.

Uwaga! TVN. Akt oskarżenia w sprawie rodziny K.

W listopadzie Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie sporządziła w tej sprawie akt oskarżenia.

- Ustalono, że zachowania podejrzanych uniemożliwiały normalne funkcjonowanie ich sąsiadom. Podejrzani, na przykład, ustawiali urządzenia emitujące różnego rodzaju dźwięki reagujące na ruch w pobliżu ogrodzenia - przytacza Krzysztof Ciechanowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie.

- Ustawiali kamery i nagrywali pokrzywdzonego na jego prywatnej posesji. Przerzucali na teren posesji pokrzywdzonych odpady. Do arsenału ich bezprawnych działań należało również rozpędzanie i zatrzymywanie samochodu na wysokości budynku pokrzywdzonego w porze nocnej – wymienia prokurator Krzysztof Ciechanowski.

Zanim prześladowców obezwładniła policja, rodzina K. wcześniej bronią straszyła też mieszkającą obok pana Antoniego sąsiadkę i jej dzieci. Byli pod jej posesją i mierzyli też do nich.

- Bardzo bałam się o dzieci. Miałam w głowie różne wizje. Wtedy mój młodszy syn kąpał się w basenie. Bałam się, że ma już kulkę w głowie – przyznaje pani Patrycja.

Prokuraturę zapytaliśmy, czy rodzina K. przyznała się do winy.

- Cała trójka podejrzanych złożyła wyjaśnienia, natomiast są one sprzeczne ze zgromadzonych w sprawie materiałem dowodowym. Uznaliśmy, że stanowią przyjętą przez nich linię obrony – mówi prokurator Krzysztof Ciechanowski i dodaje, że to oznacza, że oskarżeni nie przyznają się do winy.

Rodzina K. jest w zakładzie karnym

Rodzina K. od ponad roku przybywa w zakładzie karnym. W ramach śledztwa członkowie rodziny K. zostali poddani czterotygodniowej obserwacji psychiatryczno-sądowej, gdzie zostali przebadani przez biegłych psychiatrów.

- Z treści uzyskanych opinii wynika, iż podejrzana 73-letnia Małgorzata K., w chwili zarzucanych jej czynów, miała pełną zdolność do pokierowania swoim postępowaniem i rozpoznania znaczenia swoich czynów – mówi prokurator Krzysztof Ciechanowski.

- Natomiast opinie, co do pozostałych dwojga podejrzanych, czyli dzieci pani Małgorzaty K., to biegli stwierdzili, że z uwagi na ich chorobę psychiczną w chwili zarzucanych im czynów byli oni niepoczytalni – dodaje prokurator.

Na tej postawie 73-letniej Małgorzacie K. prokuratura przestawiała zarzut uporczywego nękania i kierowania gróźb karalnych, a wobec jej dzieci skierowała wniosek do sądu o umorzenie postępowania i umieszczeniu ich w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym.

- Zdziwiło mnie, że ci młodzi są niepoczytalni, a starsza pani jest poczytalna – przyznaje pan Antoni. I dodaje: - Z mojej, kilkuletniej obserwacji, wydaje mi się, że tym wszystkim kierowała starsza pani. Oni, jako dzieci, wszystko robili pod dyktando, to co ona powiedziała.

- Czekając na akt oskarżenia myśleliśmy, że to się skończy. Ale w momencie, kiedy dowiedzieliśmy się, że córka z synem są niepoczytalni, znowu nie widzimy końca sprawy. Wraca strach i wszystko inne do głowy. Po prostu się boimy, że to wszystko wróci – przyznaje pani Patrycja.

- Oni powinni odpowiedzieć za to, co robili, bo to co robią trwa 16 lat. Powinni odsiedzieć swoje. Może, by to wszystko przemyśleli. Ale najgorsze jest to, że posiedzą w zakładzie psychiatrycznym ze dwa lata. Wyjdą i wtedy mogą zacząć się na nas mścić. Mogą mnie zabić, bo co im zależy – kończy pan Antoni.

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady. 

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości