Kupili mieszkania, których nie mogą otworzyć. Gdzie jest deweloper?

blok mieszkalny
"Uwaga! TVN". Patodeweloper z Sosnowca
Źródło: Uwaga! TVN
Od miesięcy nie mogą wejść do własnych mieszkań, chociaż za nie zapłacili. Blok stoi, kredyty muszą być spłacane, ale kluczy wciąż brak – a deweloper... zniknął. W Sosnowcu rozgrywa się dramat kilkudziesięciu rodzin, które zostały uwięzione między niedokończoną inwestycją a rosnącym zadłużeniem. Co kryje się za nagłym milczeniem spółki DG Foris i gdzie podział się jej prezes? Reportaż programu Uwaga! TVN.

Uwaga! TVN. Kupili mieszkania, a deweloper zniknął

Osoby, które kupiły mieszkania na terenie inwestycji "Nowa Lena" w Sosnowcu, zapłaciły deweloperowi za swoje lokale. Jednak nie wszyscy mogą w nich zamieszkać. Deweloper od czterech lat nie podpisał umów przenoszących prawo własności z przyszłymi mieszkańcami ostatniej części bloku.  

- Budynek stoi, niby można się wprowadzić. Nie ma jednak klamki do drzwi wejściowych na klatkę. Klucze mamy, ale wkładka została zmieniona – pokazuje pani Katarzyna. 

- Mieszkańcy, którzy mają tutaj mieszkania, nie mogą dostać się do środka – dodaje pan Maciej. 

- W listopadzie 2022 roku byliśmy w biurze nieruchomości. Pan deweloper powiedział, że jeśli będą mrozy, to może nastąpić przesunięcie o dwa tygodnie. A to wszystko trwa już kolejny rok – ubolewa pani Teresa. 

- Jak w Ukrainie wybuchła wojna, to my już dawno powinniśmy mieć mieszkania – mówi pani Marta. I dodaje: - Kredyt mam na 279 tys. zł, a rata wynosi 2 338 zł. Muszę pracować na dwa etaty, od poniedziałku do niedzieli. 

Gdzie jest Damian P.? Śledztwo w sprawie dewelopera widmo

Od kilku lat po spółce DG Foris nie ma śladu. Spółka jest winna pieniądze swoim podwykonawcom. Prezes zarządu tej spółki - Damian P. - zniknął. Nikt nie wie, gdzie mężczyzna obecnie przebywa. Redakcja Uwaga! TVN ruszyła więc śladem jego spółek. 

- To pewnie chodzi o adres wirtualny, bo oni na pewno tutaj nie funkcjonują – usłyszeli reporterzy w jednej z lokalizacji. 

Deweloper nie tylko nie przekazał lokatorom ich mieszkań, ale w dodatku za pośrednictwem prawników składał im dziwne i niezgodne z prawem propozycje.  

- Do dopłaty wskazali 68 tys. zł. Napisano: "Ufamy, że nie dojdzie do procesu sądowego, który długo potrwa, ze szkodą dla obu stron umowy" – mówią pani Beata i pan Stanisław. 

- Też miałam dopłacić około 68 tys. zł, a co ciekawe, był już wtedy nałożony zakaz zbywania – mówi pani Marta. 

Prawo nie nadąża za oszustwem? Mieszkania zablokowane na poczet długów

Decyzją sądu mieszkania w ostatnim segmencie bloku zostały zabezpieczone na poczet długów dewelopera.  

Redakcja Uwaga! TVN skontaktowała się z właścicielem firmy budowlanej, który pracował dla spółki Damiana P., między innymi przy budowie bloku w Sosnowcu. Mężczyzna twierdzi, że szef DG Foris nie zapłacił za wykonane przez niego prace budowlane.  

- Robiliśmy wodę, kanalizację i centralne ogrzewanie. Jedną sprawę założyliśmy i ją wygraliśmy – mówi mężczyzna. 

Pod adresem spółki DG Foris znajduje się mieszkanie, w którym spotkaliśmy ojca Damiana P.  

- Rozpadła się cała rodzina, wszystko. Stało się. Dla mnie to jest tragedia. Nie wiem, czy on się z tego podniesie – usłyszeliśmy. 

Oszukani przez system? Lokatorzy kontra deweloper i milczący sąd

Śledztwo w sprawie działalności spółki DG Foris prowadzi prokuratura. - Deweloper, według wiedzy prokuratury, nie poinformował pokrzywdzonych o swojej sytuacji i może mieć to wpływ na zarzut oszustwa – mówi Tadeusz Podlejski z Prokuratury Rejonowej Sosnowiec-Południe. I dodaje: - Jest to kara do 8 lat pozbawienia wolności, a z uwagi na to, że mamy do czynienia ze znaczną kwotą, kilku, kilkunastu milionów złotych, możemy mówić o karze do 12 lat pozbawienia wolności

Prokuratura w Sosnowcu sprawdza między innymi, czy Damian P. wyprowadzał majątek spółki po to, by uciec z pieniędzmi przed dłużnikami.  

Nabywcy mieszkań mają dziś pretensje również do pośrednika w obrocie nieruchomościami, który sprzedawał lokale w imieniu dewelopera. Uważają, że szef biura dobrze wiedział, że deweloper ma problemy finansowe, a mimo tego nadal sprzedawał mieszkania nieświadomym lokatorom.  

- Uważam, że jeśli biuro nieruchomości sprzedaje nam mieszkanie, to bierze jakąś za to odpowiedzialność. Mają możliwość sprawdzenia, czy to jest pewny obiekt do sprzedania. A nikt mnie nie poinformował, że deweloper opóźnia się w oddaniu tej klatki – zapewnia pani Teresa. 

Szef biura pośrednictwa w obrocie nieruchomościami, który pośredniczył w sprzedaży mieszkań na "Nowej Lenie", zgodził się porozmawiać z redakcją Uwaga! TVN.

- Pani Teresa miała do wglądu dokumenty w akcie notarialnym związane z harmonogramem płatności; z tym, że są opóźnienia – twierdzi rozmówca.  

- Czy w momencie sprzedaży mieszkania poinformowaliście państwo panią Teresę o opóźnieniach? – dopytywał reporter Uwagi! TVN.

- Na pewno informowaliśmy o tym, że przesunie się odbiór budynku – przekonuje mężczyzna. I dodaje: - Myśmy wcześniej sprzedawali 3 etapy tej inwestycji i wszystkie się zakończyły. Nie było żadnych problemów, a to był 4. etap. 

Wystarczyłaby jedna decyzja sądu, żeby przenieść akty własności na mieszkańców, którzy przecież zapłacili już za swoje mieszkania i podpisali akty notarialne. Sąd Okręgowy w Sosnowcu podjął decyzję, by sprzedane już mieszkania zabezpieczyć na poczet długów dewelopera. Prezes i rzecznik sądu nie zgodzili się na rozmowę z redakcją Uwaga! TVN.

Cały reportaż zobaczysz na stronie Uwagi! TVN.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości