Walczy z rodzicami o opiekę nad własnym synem. "Mają moje dziecko i nie chcą mi go oddać"

Uwaga! TVN. Kontynuacja historii 4-letniego Oskara
Uwaga! TVN. Kontynuacja historii 4-letniego Oskara
Uwaga! TVN: Nie żyje rodzeństwo z Płocka. Jak doszło do tragedii?
Uwaga! TVN: Nie żyje rodzeństwo z Płocka. Jak doszło do tragedii?
Uwaga! TVN. Sprawa 12-latki z okolic Włocławka przypomina historię Kopciuszka
Uwaga! TVN. Sprawa 12-latki z okolic Włocławka przypomina historię Kopciuszka
Uwaga TVN. Mężczyzna dwa razy podpali dom
Uwaga TVN. Mężczyzna dwa razy podpali dom
Uwaga! TVN. 80-letnia pani Zofia żyje w dramatycznych warunkach
Uwaga! TVN. 80-letnia pani Zofia żyje w dramatycznych warunkach
"Uwaga! TVN". Dlaczego dzieci chcą zostać influencerami?
"Uwaga! TVN". Dlaczego dzieci chcą zostać influencerami?
Uwaga! TVN. Pędzący kierowca zabił 9-latka na pasach
Uwaga! TVN. Pędzący kierowca zabił 9-latka na pasach
Uwaga! TVN. Kulisy Sławy Daniela Olbrychskiego
Uwaga! TVN. Kulisy Sławy Daniela Olbrychskiego
Uwaga! TVN Zginął 22-letni operator suwnicy. Pracował mimo ekstremalnych warunków pogodowych
Uwaga! TVN Zginął 22-letni operator suwnicy. Pracował mimo ekstremalnych warunków pogodowych
Uwaga! TVN: Wykupili catering dietetyczny i czują się oszukani
Uwaga! TVN: Wykupili catering dietetyczny i czują się oszukani
Uwaga! TVN: Kiedy Julek zasypia, przestaje oddychać. Potrzebne jest Wasze wsparcie!
Uwaga! TVN: Kiedy Julek zasypia, przestaje oddychać. Potrzebne jest Wasze wsparcie!
Uwaga! TVN: Zuzia żyła zaledwie sześć tygodni
Uwaga! TVN: Zuzia żyła zaledwie sześć tygodni
Uwaga! TVN. Mama Izy z Pszczyny wstrząśnięta raportem po kontroli w szpitalu
Uwaga! TVN. Mama Izy z Pszczyny wstrząśnięta raportem po kontroli w szpitalu
Uwaga! TVN: Rodzice tygodniami siedzą z dziećmi na kwarantannie
Uwaga! TVN: Rodzice tygodniami siedzą z dziećmi na kwarantannie
Uwaga! TVN: Mama ciężko chorej Julki marzyła, by kiedyś spacerować z córką za rękę. Los napisał inny scenariusz
Uwaga! TVN: Mama ciężko chorej Julki marzyła, by kiedyś spacerować z córką za rękę. Los napisał inny scenariusz
Uwaga! TVN: Operacja "Śluza". "Plan był taki, że Unia Europejska przyjmie migrantów"
Uwaga! TVN: Operacja "Śluza". "Plan był taki, że Unia Europejska przyjmie migrantów"
Uwaga! TVN: Przesunął ścianę sąsiada, żeby powiększyć swoje mieszkanie
Uwaga! TVN: Przesunął ścianę sąsiada, żeby powiększyć swoje mieszkanie
Uwaga! TVN. 10-letni Tomek utknął w płonącym samochodzie
Uwaga! TVN. 10-letni Tomek utknął w płonącym samochodzie
Uwaga! TVN Kto organizuje pokazy dla seniorów?
Uwaga! TVN Kto organizuje pokazy dla seniorów?
Dziś finał świątecznej akcji „Uwagi!” i Fundacji TVN
Dziś finał świątecznej akcji „Uwagi!” i Fundacji TVN
Uwaga! TVN. Interwencja w schronisku dla zwierząt w Wojtyszkach
Uwaga! TVN. Interwencja w schronisku dla zwierząt w Wojtyszkach
Uwaga! TVN. Ojciec powiedział, że zabiera dzieci na wakacje do Pakistanu
Uwaga! TVN. Ojciec powiedział, że zabiera dzieci na wakacje do Pakistanu
Uwaga! TVN: Walczy z samochodozą. "Chcę otworzyć ludziom oczy"
Uwaga! TVN: Walczy z samochodozą. "Chcę otworzyć ludziom oczy"
Uwaga! TVN. Pani Ania zmarła 10 godzin po wypisaniu ze szpitala
Uwaga! TVN. Pani Ania zmarła 10 godzin po wypisaniu ze szpitala
Uwaga! TVN. Oprawcy Bożeny Wołowicz na wolności
Uwaga! TVN. Oprawcy Bożeny Wołowicz na wolności
Uwaga! TVN: Schorowany 62-latek napadnięty na działkach
Uwaga! TVN: Schorowany 62-latek napadnięty na działkach
Uwaga! TVN: Sprawa Bożeny Wołowicz
Uwaga! TVN: Sprawa Bożeny Wołowicz
Uwaga! TVN. Jak wyglądają święta 80-letniej Pani Danieli?
Uwaga! TVN. Jak wyglądają święta 80-letniej Pani Danieli?
Kontynuacja historii 4-letniego Oskara, która poruszyła widzów TVN. Chłopcem opiekowali się dziadkowie, do momentu, w którym matka zdecydowała się odebrać dziecko. W rozmowie z reporterką "Uwagi! TVN" kobieta przedstawiła własną wersję wydarzeń.

Dziadkowie walczą o wnuka

4-letni Oskar został odebrany przez matkę od dziadków, którzy byli jego tymczasową rodziną zastępczą. Pani Monika i pan Arkadiusz twierdzą, że zajmowali się wnukiem od jego urodzenia w Wielkiej Brytanii.

- Dla córki ważniejsi byli chłopacy i koleżanki, nigdy dziecko – mówił pan Arkadiusz.

- Mieszkała kilka ulic dalej, ale trzeba było prosić ją, żeby przyszła do dziecka, nawet nie dzwoniła - opowiadała pani Monika, babcia chłopca.

Po jakimś czasie cała rodzina przyjechała do Polski, w tym, jak opowiadali dziadkowie chłopca, również ich starsza córka, czyli matka Oskara. Ale kobieta szybko i niespodziewanie miała wrócić z powrotem do Wielkiej Brytanii.

- O tym, że wyjechała za granicę, dowiedzieliśmy się z SMS-a. Na pytanie, co dalej z dzieckiem, napisała: "Oczywiście, że zostaje z wami, dopóki nie ogarnę życia". I tak zostało - mówił pan Arkadiusz, kiedy rozmawialiśmy po raz pierwszy.

Za granicą matka Oskara związała się z mężczyzną poszukiwanym w Polsce listem gończym i 2 lata temu urodziła drugiego syna. Zaczęła w polskim sądzie zabiegać o odzyskanie opieki nad Oskarem. W kwietniu tego roku przyjechała z młodszym synem do Polski.

- Szarpnęła mnie, szarpnęła za sobą dziecko i popchnęła mnie. Uderzyła mnie dwa razy w twarz. I kopnęła mnie dwa razy w żebro – mówiła Sara, siostra matki Oskara, kiedy rozmawialiśmy z nią poprzednim razem.

Nagrania z zachowaniem swojej córki dziadkowie chłopca dostarczyli do sądu rodzinnego, który postanowił o przekazaniu dziecka matce.

- To nie jest tak, że wszystkie dowody świadczyły na korzyść dziadków. Nie mogę mówić o szczegółach - tłumaczył Tomasz Szaj, rzecznik Sądu Okręgowego w Szczecinie.

Brak kontaktu z dzieckiem

Tuż przed wylotem z Polski matka Oskara odniosła się do wersji wydarzeń swoich rodziców przedstawionej w reportażu "Uwagi! TVN".

- Płacz mojego ojca… ściska mi żołądek, jak to widzę, bo widziałam, jak on naprawdę płacze, a to było wymuszone. Po tym wszystkim co przeżyłam i przeżywam, gdzie cała Polska do mnie wypisuje i wygraża, potrafię rozmawiać i nie będę rzucać się na podłogę - mówi pani Wiktoria.

Dziadkowie, rozmawiając kilka tygodni temu z reporterką "Uwagi! TVN", wskazywali, że ich córka nie ma nawet zdjęć z dzieckiem, a praktycznie wszystko, co ma chłopiec, kupili oni.

- Wszystkie rzeczy, jakie miał Oskarek jako noworodek, oprócz wózka, który dostałam w prezencie, kupowałam za zarobione pieniądze. Była mowa o tym, że nie mam zdjęć z synem, ale ja mogę je pokazać - twierdzi kobieta.

Na jednym z poprzednio wyemitowanych nagrań słychać było wyzwiska kobiety kierowane do ojca, czyli dziadka Oskara.

- Nagranie było zrobione z ukrycia, jego kamerą w zegarku, bo on wymyślił sobie, że jest detektywem. Była mowa, że uderzyłam go po twarzy, a to on mnie straszy i wyzywa, ja się go boję. Użyłam przekleństw, ale nie wiedziałam, co mówię, byłam w takim amoku, że nie wiedziałam, co się dookoła mnie dzieje - tłumaczy pani Wiktoria.

- Nie raz, mieszkając u nich, byłam przez niego pobita - twierdzi kobieta, wskazując swojego ojca.

- Była sytuacja, jak Oskarek był malusi i myłam mu butelkę, żeby zrobić mleko. Niechcący łokciem zwaliłam plastikowy pojemnik na filtrowanie wody. Spadł i pobił się. A on ten pojemnik podniósł i rozbił mi na głowie, po czym powiedział: "Co ty robisz? Wiesz, ile to kosztuje?" - relacjonuje kobieta.

W tej sytuacji zapytaliśmy pana Arkadiusza, czy kiedykolwiek pobił córkę.

- Nie - zapewnia mężczyzna.- Najlepiej jest postawić mnie w złym świetle - dodaje mężczyzna.

Wyjazd czy porwanie?

Matka Oskara twierdzi też, że rodzice bez jej wiedzy wywieźli wnuka z Wielkiej Brytanii do Polski. Jest przekonana, że od samego początku chcieli odebrać jej dziecko.

- Moja matka przekonywała mnie do tego, żeby być ze mną przy porodzie. Powiedziałam, że wolę być sama, bo nie jest to komfortowe. Ale i tak była przy porodzie. Odcięła Oskarkowi pępowinę i wzięła na ręce, a ja dostawałam dziecko do rąk, tylko kiedy miałam nakarmić go piersią. Za każdym razem, jak mi dawała dziecko do rąk, patrzyła na mnie z nienawiścią - twierdzi pani Wiktoria.- Mam nagranie, na którym padają słowa matki, że teraz to ich dziecko. I to mi było wmawiane odkąd Oskarek się urodził. Któregoś razu wróciłam do domu z pracy i zastałam pusty dom. Nie było mebli, nie było ich i nie było dziecka. Dopiero po jakimś tygodniu przypadkowo dowiedziałam się od koleżanki, że on jest w Dolicach - opowiada pani Wiktoria.

Czy kobieta poinformowała służby na Wyspach, że jej syn został porwany i zabrany do Polski?

- Angielskich służb to nie interesowało, bo oni byli w Polsce. Kazali mi jechać do Polski i zgłosić to w Polsce. I pojechałam do Polski za nimi - wyznaje kobieta. - Wynajęliśmy pierwszą lepszą kawalerkę i pojechałam do Dolic, powiedziałam, że Oskar nie musi już tam [u dziadków - red.] zastawać, bo mam mieszkanie. A moja matka wpadła w taka histerię… Zaczęła się na mnie wydzierać, płakała, że chce zabrać jej dziecko. Poszłam na policję w Dolicach, że mają moje dziecko i nie chcą mi go oddać. Powiedzieli, że muszę iść do sądu - relacjonuje pani Wiktoria.

O komentarz do wersji przedstawionej przez matkę Oskara poprosiliśmy dziadków chłopca.

- Córka sama pakowała swój pokój - zapewnia ojciec pani Wiktorii. - Były trzy dostawcze samochody z Anglii i jeden z nich Wiktoria pomagała mi pakować. I w jednym z nich przyjechała - zapewnia pan Arkadiusz. I dodaje: - Przez 4 lata byliśmy porywaczami i nic nam się nie wydarzyło? Jeszcze sąd przyznał nam opiekę?

Wtóruje mu żona.

- Jak niby bylibyśmy w stanie to zrobić? Większość rzeczy, które mamy w domu, jest ściągnięta z Anglii - denerwuje się babcia Oskara.

Obie strony przedstawiają zupełnie inne wersje wydarzeń. Na rozmowę przez telefon zgodziła się jedna z najbliższych sąsiadek dziadków chłopca.

- Porwali dziecko? To absolutna bzdura. Ona [matka Oskara – red.] o wszystkim wiedziała, pomagała w Anglii w pakowaniu. Zresztą, widziałam, jak przyjechała pierwszym transportem z meblami – mówi kobieta. - Ona po prostu zostawiła tego dzieciaka. W ogóle się nie interesowała tym dzieckiem – zapewnia sąsiadka dziadków chłopca.

Konfrontacja rodziców i dziadków

Po odebraniu dziecka pani Wiktoria zatrzymała się u matki swojego partnera. Była zaskoczona, kiedy niedługo potem do mieszkania weszli jej rodzice.

- Mama mojego partnera była na zewnątrz i paliła papierosa, a on podszedł do niej od tyłu i powiedział, że jest z policji i że ma natychmiast go wpuścić do mieszkania, ponieważ ukrywa mnie i dzieci. Oskarek, gdy ich zobaczył, uciekł do pokoju naprzeciwko i schował się pod suszarkę na pranie. Uciekłam z dziećmi do pokoju, schowałam się. Dałam szafę przed drzwi, żeby nie weszli i czekałam aż przyjedzie policja - opowiada pani Wiktoria.

- Od samego początku nagrywałem całe spotkanie - mówi ojciec Wiktorii i przedstawia film, pokazujący wizytę.

- Będę szczęśliwa i spokojna, jeżeli oni znikną z mojego życia. Nie chcę ich nigdy więcej widzieć. Nie jestem w stanie powiedzieć o nich mama czy tata, bo tego nie czuję - mówi o rodzicach pani Wiktoria.

Dziadkowie Oskara nie chcą jednak odpuścić i codziennie podejmują próby kontaktu z wnukiem.

- Piszę SMS-y z prośbami, nagrywam wiadomości głosowe i nic - ubolewa babcia Oskara.

- Chcielibyśmy, żeby kontakty się unormowały - podsumowują dziadkowie 4-latka.

Cały materiał na stronie programu Uwaga TVN.

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Zobacz także:

Autor: Adam Barabasz

Źródło: Uwaga! TVN

Źródło zdjęcia głównego: Uwaga! TVN

podziel się:

Pozostałe wiadomości