Patryk Galewski z filmu "Johnny": Ks. Jan Kaczkowski jest ze mną codziennie

14938216-patryk-galewski-z-filmu-johnny-ks-jan-kaczkowski-jest-ze-mna-codziennie-231-2s
Patryk Galewski z filmu "Johnny": Ks. Jan Kaczkowski jest ze mną codziennie

Był na dnie, kiedy na swojej drodze spotkał księdza Jana Kaczkowskiego. To spotkanie zupełnie odmieniło jego życie. Dziś jest szczęśliwym mężem, ojcem oraz szefem kuchni w renomowanej restauracji. W programie Uwaga! TVN historia niezwykłej przyjaźni Patryka Galewskiego i ks. Jana Kaczkowskiego jest kanwą filmu „Johnny”.

Scenariusz jak z Hollywood

Pierwowzorem głównego bohatera filmu „Johnny” w reżyserii Daniela Jaroszka jest Patryk Galewski.

- Nie mogłem uwierzyć, że ten scenariusz jest oparty na faktach. Że ktoś z takiego dna jest w stanie być kimś takim dziś. Nie wierzyłem, że istnieje Patryk z przeszłości – przyznaje Daniel Jaroszek.

- Pytałem scenarzysty, na ile historia Patryka jest zmyślona. Dla mnie, aktora to jest przykład hollywoodzkiej historii, totalnej przemiany bohatera. Okazało się, że większość scen wydarzyła się naprawdę – mówi Piotr Trojan, odtwórca roli Patryka w filmie „Johnny”.

Galewski w młodości miał na swoim koncie 14 wyroków.

- Nie lubię wracać do tych wspomnień. To były czasy picia, ćpania. Paliłem dużo trawy, wciągałem amfetaminę, wąchałem benzynę, butapren, jadłem grzyby halucynogenne. To była moja codzienność – wspomina Galewski. I dodaje: - Mam wiele blizn po samookaleczeniach, ciąłem się regularnie pod wpływem narkotyków.

Po kolejnym wyroku skazującym, sąd skierował Patryka do hospicjum w Pucku, które stworzył ks. Jan Kaczkowski. Galewski miał w nim odpracować 360 godzin prac społecznych. Jako wolontariusz miał opiekować się terminalnie chorymi pacjentami. Zaczął też pomagać w kuchni.

- Ksiądz mi go dał pod moje skrzydła. Początki były ciężkie. On swoje, a ja swoje. Potem ksiądz Jan go ustawił, zaczął słuchać i chciał działać – wspomina kucharka z hospicjum.

Ks. Jan, czyli miłość

Patryk jest przekonany, że gdyby nie trafił do hospicjum, teraz zapewne siedziałby w więzieniu.

- Było mi dobrze w tamtym życiu, trwałem w tym, bo nie wiedziałem, że mogę je zmienić. Nie wiedziałem, że cokolwiek innego w ogóle jest. Byłem pewny, że takie jest moje życie, taki jest na mnie plan – wspomina Galewski.

Patryk nazywa ks. Jana Kaczkowskiego swoim drugim ojcem. Podkreśla, że był zawsze obok niego tak w dobrych jak i złych chwilach. Nigdy go nie zawiódł, mobilizował do zmiany. Biologiczny ojciec Patryka był alkoholikiem i recydywistą.

- Patryk nabierał przy księdzu cech ludzkich. Uczył się empatii, stał się wrażliwy na ludzi. Nie był mu obojętny los drugiego człowieka. Jako matka odczuwałam to i cieszyłam się z tego bardzo – opowiada Urszula Szumańska, matka Patryka.

„Johnny”

Kiedy Patryk spotkał na planie filmu „Johnny” Dawida Ogrodnika, wspomnienia z czasów hospicjum wróciły.

- Kiedy pierwszy raz zobaczyłem Dawida na planie, to zobaczyłem księdza Jana. Jego sposób poruszania się, gestów, mówienia. Zrobiło mi się słabo. Musiałem chwilę to poukładać w głowie, że to Dawid w roli Jana, a nie ksiądz Jan, bo to wszystko nagle do mnie wróciło – opowiada Patryk Galewski.

- Puckie hospicjum to największy dowód na to, ile może osiągnąć jeden człowiek. Miłość, empatia i to, do czego Jan także mnie przekonał, to to, że serio i bez ściemy, czas to coś najcenniejszego, co możemy podarować drugiemu człowiekowi. Jak z tej perspektywy zaczynasz patrzeć na życie, nabiera ono zdecydowanie innej jakości – zauważa Dawid Ogrodnik, aktor, odtwórca roli ks. Jana Kaczkowskiego.

Puckie Hospicjum założone przez ks. Jana Kaczkowskiego to także miejsce, w którym Patryk Galewski poznał swoją żonę. Ale ich pierwsze spotkanie nie zapowiadało, że coś z tego będzie.

- Popatrzyłam na niego z odrzutem – wspomina z uśmiechem Żaneta Galewska.

Po ślubie Galewscy przenieśli się do miejscowości Hel, gdzie Patryk jest szefem kuchni w renomowanej restauracji Kutter. Jego pasją jest gotowanie, a popisowym daniem polędwica – ulubione danie księdza Jana. Żaneta jest fotografem. Pracują razem nad książką kucharską.

- W kwietniu umarł Jan, a w czerwcu urodził się nasz Jasiek. Pamiętam to spotkanie, na którym powiedziałem Janowi, że Żaneta jest w ciąży i będę tatą. Powiedział, że mam być najlepszym ojcem na świecie albo osobiście wyrwie mi jaja – wspomina Galewski. I dodaje: - Jan jest ze mną codziennie poprzez takie najprostsze rzeczy. Jak mówię dzieciom: „Kocham cię” i słyszę to samo od nich, to ta miłość, to jest Jan.

podziel się:

Pozostałe wiadomości