Ferie nie dla każdego
Trwają ferie zimowe, ale na Podhalu tego nie widać. Galopujące ceny odstraszyły część turystów, wiele osób podczas wypoczynku liczy każdą złotówkę.
Pani Beata razem z mężem od 30 lat prowadzą wypożyczalnię sprzętu narciarskiego. To ich jedyne źródło zarobku. Ich zdaniem, w tym roku turystów jest jak na lekarstwo, a firmę dobijają nieustannie rosnące koszty utrzymania.
- Zdarza się, że przychodzi do nas ojciec z synem i wypożyczają jeden snowboard, tak żeby obaj mogli pojeździć. Mamy jedne z najniższych cen w Zakopanem, potrafią do nas przyjść ludzie z bardzo daleka, na piechotę, żeby tylko zaoszczędzić – opowiada Beata Czerska. - Dużą grupę dzieci ostatni raz mieliśmy u nas kilka lat temu – dodaje Jerzy Czerski.
Podobne bolączki przeżywają właściciele hoteli i pensjonatów. Podczas gdy w sezonie wszystkie pokoje są zazwyczaj pozajmowane, teraz świecą pustkami. Turyści masowo odwołują rezerwacje.
- Mnóstwo osób przyjeżdża do nas, ale nie korzysta z restauracji. Kupują jedzenie na mieście i konsumują w pokojach. To rodzaj oszczędności. Stać ich na pobyt, niekoniecznie na dodatkowe usługi – wyjaśnia Robert Kozłowski, właściciel hotelu. I dodaje: - W tygodniu obłożenie to około 50-60 procent. Turystów jest w tym roku znacznie mniej.
- Zazwyczaj przyjeżdżaliśmy na dłużej, ale w tym roku to tylko cztery dni ferii. Przede wszystkim dlatego, że ceny są wyższe, wszystko podrożało – potwierdza jedna z turystek.
Drogie ferie w 2023 roku
Zdjęcie publicznej toalety, z której skorzystać można za 10 zł, bije rekordy popularności w sieci. Co więcej, w jednej z lokalnych gazet właściciel WC zapewnia, że cena będzie wkrótce jeszcze wyższa.
- To toaleta połączona z wystawą klocków. Mamy nawet swoje konto na Instagramie, które ma już więcej niż sto tysięcy polubień. To nie jest tylko toaleta publiczna, to gwiazda toalet publicznych – przekonuje jej właściciel.
Wysokie ceny karnetów na stoki spowodowały, że w sieci kwitnie handel skipassami.
- Ceny w tym sezonie są wysokie, wszystko poszło w górę. Jeśli chcielibyśmy każdego dnia dwa razy pojeździć na nartach, to robi się z tego naprawdę duża kwota – wskazuje jedna z turystek.
- W tym roku zapisaliśmy po raz pierwszy córkę do szkółki narciarskiej, której koszt zwalił nas z nóg. Za instruktora, wypożyczenie sprzętu plus orczyk zapłaciliśmy 215 złotych za godzinę – wylicza inna turystka.
Aktywowany karnet, według regulaminu stacji narciarskiej, nie może być odsprzedawany drugiej osobie. Ci, którzy kupili skipass, ale nagle zmieniły im się plany, mogą go oddać w kasie, pod warunkiem, że mają paragon. Inaczej narciarze tracą na takim zakupie wszystkie pieniądze.
- Dzisiaj jeździ pani, a jutro może ktoś inny. Kto jest w stanie to udowodnić, skoro na paragonie nie ma imienia i nazwiska – tłumaczy pan, który zamieścił w sieci ogłoszenie o odsprzedaniu karnetu na stok.
- Przygotowanie i utrzymanie stoku kosztują nas duże pieniądze, do tego pracownicy. Takie podejście narciarza uszczupla nasz dochód – komentuje Piotr Toporowski, właściciel wyciągu.
Wielu turystów wybiera zimowy wypoczynek w Austrii i we Włoszech. Okazuje się, że tygodniowy urlop kosztuje tam niemal tyle, co na Podhalu. Co więcej, można liczyć na dodatkowe ulgi w postaci darmowych parkingów przy stokach.
Cały reportaż można obejrzeć na stronie Uwaga! TVN.
Zobacz także:
- "Kilkadziesiąt osób miało krew na rękach". Tomasz Patora odsłania kulisy sprawy "łowców skór"
- Coraz więcej oszustw na platformach sprzedażowych. "Bank uznał, że umowa kredytowa jest ważna"
- 3-letni Mikołaj zakrztusił się winogronem w przedszkolu. Wymaga kosztownej rehabilitacji
Źródło: Uwaga! TVN
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga! TVN