Porwanie małej Madzi z Sosnowca
To była jedna z najgłośniejszych spraw na przestrzeni ostatnich lat. Mama małej Madzi, Katarzyna W. zeznała, że podczas spaceru została napadnięta, a jej córka - porwana. - Zgłoszenie wyglądało dosyć dramatycznie. Kobieta zgłosiła, że szła na spacer z dzieckiem w wózku - ze swoją półroczną córką. W pewnym momencie prawdopodobnie została uderzona, straciła przytomność. Gdy się ocknęła, leżała na chodniku, a w wózku nie było jej dziecka - mówił asp. sztab. Adam Jachimczak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Młoda matka błagała o pomoc. "Chciała odzyskać" swoją córeczkę. - Wszyscy chętnie do tej pomocy się rzucili. Przede wszystkim do wyrażenia swojego wsparcia emocjonalnego dla utraty dziecka, potępienia sprawcy. Tam występowały apele: "Jeszcze jest czas. Zwróćcie, nie róbcie nic temu dziecku" - przypomniał dr Paweł Moczydłowski, socjolog i kryminolog.
Dramatycznego apelu do rzekomych porywaczy wysłuchała cała Polska. - Od samego rana wszystkie rozgłośnie radiowe, wszystkie serwisy telewizyjne rozpoczynały się informacją o porwaniu półrocznej Madzi z Sosnowca. Skala zaangażowania społecznego w poszukiwania Madzi była niespotykana. Pracuję w zawodzie 25 lat i nigdy wcześniej, nigdy później nie spotkałem się z taką historią - zaznaczył Marcin Pietraszewski z Gazety Wyborczej.
Rodzina małej Madzi zatrudniła też prywatnego detektywa.
Tragiczna śmierć małej Madzi
Krzysztof Rutkowski ujawnił nagranie, podczas którego Katarzyna we łzach przyznała się, że córka wyślizgnęła jej się z kocyka, uderzyła głową w próg i umarła. To był przełom. Okazywane wcześniej wsparcie i współczucie szybko zamieniło się w gniew skierowany w stronę matki.
- Główna bohaterka, która cierpiała z powodu porwania jej dziecka, wciągnęła miliony ludzi w siebie, w swój problem i potem się okazało - a "oszukałam Was" - przyznał dr Paweł Moczydłowski.
Miesiące śledztwa zaczynały budzić poważne podejrzenia. - Ostateczna opinia biegłych patologów nie pozostawia wątpliwości. Oni stwierdzili, że uraz głowy powstał za życia. (...) Natomiast jako bezpośredni mechanizm zgonu wskazali uduszenie - tłumaczył Marcin Pietraszewski.
Ojciec Katarzyny W.
Katarzyna W. za zabójstwo córki odbywa karę 25 lat pozbawienia wolności. Po 10 latach reporterom programu "Uwaga! TVN" udało się porozmawiać z ojcem skazanej - Janem Witkowskim.
Jak przyznał mężczyzna, utrzymuje regularny kontakt z córką. W rozmowach nie poruszają sprawy sprzed dekady.
Ona mi powiedziała wszystko. Jeszcze jak była na wolności. Myślę, że to wystarczy. Ja jej w pełni wierzę, że ona tego nie zrobiła. To jest moja córka mimo wszystko. Bez względu na to, co ludzie mówią, co myślą itd. - to jest moje dziecko
Z ojcem Katarzyny W. rozmawiała też Agnieszka Mrożek. - Było to przed procesem i potem w trakcie procesu. Z ciekawością oglądałam ten fragment i powiem szczerze, że mówi dokładnie to samo, co 10 lat temu. On cały czas wierzy Katarzynie, że to był nieumyślny wypadek, że to nie było zabójstwo z premedytacją - mówiła dziennikarka.
Dlaczego Katarzynie W. udało się wyprowadzić całą Polskę na manowce? Czy mąż skazanej znał prawdę? Posłuchaj całej rozmowy z Agnieszką Mrożek w materiale wideo:
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.
Zobacz też:
- Nie żyje dwumiesięczne niemowlę. Rodzice dziecka i trzy inne osoby z zarzutami
- 21-latek zginął z policyjnej broni. "Widać, że była próba tuszowania tego"
- Uważaj na ten telefon. Jeśli go odbierzesz, to możesz mieć problem
Autor: Dominika Czerniszewska
Reporter: Marek Zieliński
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN