W 2011 roku Kate Komleva wybrała się do klubu nocnego, by potańczyć. Nic nie zapowiadało tragedii, która miała nastąpić. Doszło do wybuchu kotła grzewczego. – Wybiegłam na zewnątrz, ale ta woda wpłynęła na ulicę, więc z każdym moim krokiem wchodziłam coraz bardziej i głębiej we wrzątek – wspominała Rosjanka.
"Nie wiedziałam, czy będę chodzić"
Z poparzonymi nogami trafiła na OIOM. Nie do końca zdawała sobie sprawę z tego, co się działo. Dopiero gdy usłyszała z ust lekarzy swoje imię i słowo: amputacja, wiedziała, że jest źle. – Po roku wpadłam w depresję. Wciąż nie wiedziałam, czy będę chodzić - oświadczyła modelka.
- Od bioder w dół mam bliznę na nogach, przeszczepioną skórę i amputowane palce. Nazywam siebie niewidzialnym inwalidą. Mam drugą klasę inwalidzką. To, czego nie widać chowam pod ubraniem. Mam 30 proc. ciała poparzone. Został mi jeden palec na lewej stopie i pół palca na prawej - opisała Komleva.
"Stałam się silniejsza"
Kate nie poddała się i postanowiła zawalczyć o siebie. Pomogły jej w tym trzy rzeczy: wsparcie rodziny, poczucie humoru, wiara w miłość, w siebie i Boga. Podczas pobytu w szpitalu poznała mężczyznę. – To był romantyczny i piękny romans, jak w filmie. To uczucie pomogło mi pokonać kompleksy – przyznała. Choć nie są już razem, to Rosjanka cieszy się, że udało jej się spotkać miłość na swej drodze. Ma nadzieję, że znów uda jej się zakochać.
Obecnie Rosjanka ma duży dystans do siebie. Jej przyjaciele żartują: "Kate, przydałby ci się prezent na nowy rok. Może nowe palce dostaniesz", a ją to bawi i śmieje się razem z nimi. - Po tym wszystkim stałam się silniejsza i bardziej pewna siebie. Po wyjściu ze szpitala miałam mnóstwo miłych sytuacji. Mężczyźni, którzy wiedzieli o moim wypadku, podchodzili na ulicy, czy w barze i mówili, że zachwycają się moją siłą – opowiedziała.
Życie przed i po wypadku
Modelka dzieli swoje życie na przed i po wypadku. Po nim, jak sama przyznała, stała się bardziej samodzielna i odpowiedzialna. - Wcześniej wydawało mi się, że każdy jest mi coś winien. Miałam jeden cel w życiu, aby wyjść dobrze za mąż i być dobrą żoną. Teraz nie miałabym nic przeciwko, ale to nie jest mój jedyny cel. Po wypadku przygotowałam listę rzeczy, które chciałabym zrobić. Chcę żyć pełnią życia - powiedziała.
I tak dzielnie wdrożyła swój plan. Rosjanka każdy dzień rozpoczyna od uprawiania sportu. Na co dzień tańczy, prowadzi profil na Instagramie, który obserwuje ponad 11 tys. osób i w tym roku wydała książkę "Szczęśliwy przypadek". – Jednocześnie żyjąc ze świadomością, że wydarzyła się straszna tragedia, czułam euforię szczęścia, że żyje. Niektórzy mówią, że był to nieszczęśliwy wypadek, a dla mnie był on szczęśliwy. Nie wiem, jak wyglądałoby moje życie, gdyby nie to, ale teraz jest bardzo dobrze. Zmieniłam się na lepsze, moje relacje są lepsze i teraz mam szczęśliwsze życie - podsumowała.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl
Zobacz też:
Lech Wałęsa szczerze o sobie: "Tęsknię już do tego przyszłego życia. Tam jest lepiej"
Iga Świątek udziela się charytatywnie. Ze swoim teamem wsparła akcję "Szlachetna Paczka"
"Ono, czyli wyskrobane marzenie" – historie kobiet, które straciły dziecko
Autor: Dominika Czerniszewska
Reporter: Bianka Zalewska