Zgwałcił i zabił dwoje dzieci. 44-latek stanie przed sądem dla nieletnich

Sąd
Chris Ryan/Getty Images
Źródło: OJO Images RF
9-letni Janusz i jego 11-letnia siostra Monika z podbiałostockiej wsi Jeńki zginęli w 1989 roku. Ich ciała znaleziono w lesie. Zdaniem prokuratury, sprawcą zbrodni był ich sąsiad, który miał wówczas 13 lat. Dziś jest 44-letni mężczyzną, ale zgodnie z przepisami będzie odpowiadać przed sądem dla nieletnich. Ten może mu wymierzyć najwyżej karę poprawczaka.

Morderstwo w Jeńkach

Do tragedii w Jeńkach pod Białymstokiem doszło 23 października 1989 roku. 9-letni Janusz i jego o dwa lata starsza siostra Monika zaginęli podczas zabawy po szkole. Dzień później ich ciała znaleziono w lesie. Były przykryte igliwiem, a wokół szyi dziewczynki morderca zawiązał skakankę. Według śledczych, sprawca najpierw zaatakował i zgwałcił 11-latkę, która samotnie spacerowała po lesie, a gdy w pobliżu pojawił się jej brat, zamordował również i jego.

Śledztwo w tej sprawie zostało umorzone w czerwcu 1990 roku. Wszczęto je 18 lat później, na rok przed przedawnieniem sprawy. Na wniosek prokuratury w Łomży zatrzymano wtedy dwóch mężczyzn. Obaj pochodzili z tego samego powiatu, w którym mieszkały zamordowane dzieci. Prokuratura nie podawała szczegółów zatrzymania.

Przełom w śledztwie dotyczącym morderstwa w Jeńkach

Teraz Prokuratura Okręgowa w Łomży poinformowała, że domniemany sprawca to sąsiad rodzeństwa, Dariusz K., który miał wówczas 13 lat. To właśnie jego oraz jego ojca Jerzego K. zatrzymano w 2018 roku (obaj po przesłuchaniu zostali wypuszczeni). Byli w pobliżu miejsca zbrodni, bo - jak zeznali - wymieniali koło w przyczepie ciągnika.

Po dwóch latach zbierania dowodów, śledczy nie mają już wątpliwości.

Cały materiał warsztatowy, który zgromadzono w śledztwie, wskazuje na to, że sprawcą czynu karalnego polegającego na zgwałceniu dziewczynki, a także zabójstwa obydwojga dzieci, jest mieszkaniec wsi Jeńki, który wówczas był nieletni. Miał 13 lat. Całość materiałów została przekazana do sądu rodzinnego do spraw nieletnich w Wysokiem Mazowieckiem

- powiedział w rozmowie z "Gazetą Współczesną" nadzorujący śledztwo prokurator Rafał Kaczyński.

Tym samym potwierdził, że domniemany sprawca ma odpowiedzieć przed sądem dla nieletnich, bo "polskie prawo nie przewiduje odpowiedzialności karnej osoby poniżej 15. roku życia".

44-latek odpowie przed sądem dla nieletnich

Śledczy dysponują materiałem dowodowym w postaci zeznań świadków, ekspertyz psychologicznych, badań wariograficznych, eksperymentów procesowych i oględzin.

44-latek przebywa na wolności - nie usłyszał jednak zarzutów, bo - ze względu na lukę prawną - formalnie nie jest nawet osobą podejrzaną. Najwyższa kara, jaką może wymierzyć mu sąd rodzinny, to poprawczak. Tam jednak nie trafi, bo limit wieku osób przyjmowanych do tego typu placówek wynosi 21 lat.

Ojcu Dariusza K., Jerzemu K., nie przedstawiono zarzutów.

11-latek groził, że zetnie głowę nauczycielowi. Szokująca sytuacja w berlińskiej podstawówce:

Zobacz też:

Jak wygląda praca w laboratorium policyjnym? "Nie ma zbrodni idealnej. Brak śladu dla nas też jest śladem"

Zabił 28-letnią kobietę na oczach jej dziecka. Powodem zazdrość?

Brutalne przestępstwa przedwojennej Polski. "Skala była absolutnie niespotykana"

Autor: Luiza Bebłot

Źródło: Gazeta Współczesna

podziel się:

Pozostałe wiadomości